Czy coś tu ma sens?

Witam. Mam 19 lat. Chciałam powiedzieć, że nie za bardzo się ostatnio rozumiem (w sumie to ponad rok) i przebywając w swoim ciele, czuję się dość obco, jakbym to nie była ja, a to co robię i co się dzieje, nie było realne, a raczej było czymś na wzór oglądania filmu. Ja sama jestem dla siebie obca i sobie nie ufam, więc coraz częściej zastanawiam się, jak ufać innym? Nie jesteśmy w stanie „poznać” drugiej osoby, bo nie wiemy, co ona ukrywa (tak jak „bliscy” nic nie wiedzą o mnie, to jak ja mam coś wiedzieć o nich). Nigdy wcześniej nie myślałam, że będę się zastanawiała nad samobójstwem (wcześniej, tzn. w przeszłości, choć szczerze to nie potrafię już za bardzo myśleć o przeszłości ani o przyszłości, to jakby niedostępna mi strefa, pustka). Tydzień temu - wszystko przygotowane, obmyślone, leki, termin, miejsce (miało być inaczej niż wcześniej, kiedy łykałam tamte leki, czy podczas planu rzucenia się pod samochód, kiedy po 10 minutach czekania na odpowiedni samochód zadzwonił telefon - tata - wiem, jestem idiotką, że zapomniałam go wyłączyć, ale w tych momentach kieruje mną ta druga „ja”, która zresztą mnie drażni i przeraża, wściekła na siebie, ale zrezygnowałam). Tym razem to miał być koniec. Można się jednak domyśleć, że tego nie zrobiłam, skoro to piszę. Jak ja siebie drażnię!!! Na początku byłam naprawdę wściekła na siebie, po czym przerodziło się to w nadmiar energii. Czuję, że ona wzięła nade mną górę. Ze skrajności w skrajność. Wydawałoby się, że to pozytywna energia mnie roznosi. Super, żyję! Jak dobrze, że tego nie zrobiłam! Życie jest piękne! Teraz będę z niego korzystać! BZDURY!!! To nie to. To ta moja druga strona chce mnie wziąć w inny sposób. Ja tak czuję, że „jej” chodzi o to, że ta energia będzie tak wzbierała, wzbierała i w końcu nie wytrzymam i wpakuję się z rozbiegu pod jakiegoś tira (przynajmniej wtedy nie zrezygnuję, bo nie będzie czasu). Naprawdę jestem poirytowana tym wszystkim. Nie mogę spać, strasznie bolą mnie mięśnie, czasami kompletnie się wyłączam i nie reaguję na nic. Boję się sama siebie, a przebywanie 24 godziny na dobę z osobą, której się boi, naprawdę męczy. Już mi się nawet nie chce płakać, to raczej paniczny śmiech. Nie widzę za bardzo sensu w tym naszym świecie, a już na pewno nie widzę w nim siebie. To wszystko mnie przeraża: świat, ludzie, ja sama. Mam takie momenty, że zaczynam się dusić, nie mogę złapać oddechu, gardło zaciśnięte i jakby coś ciężkiego leżało mi na klatce piersiowej. Jakbym miała ogólnie powiedzieć, jak się czuję, to powiem po prostu - jest mi źle. Tutaj chyba nic nie ma sensu? Chciałabym chociaż móc sobie wyobrazić, jak fajne mogłoby być życie. Mogłabym to zrobić?

KOBIETA, 19 LAT ponad rok temu

Miłość od pierwszego wejrzenia częściej przytrafia się mężczyznom

Lek. Jan Karol Cichecki
60 poziom zaufania

Witam,

opisuje Pani trudne przemyślenia, wiele emocji, które zdają się Panią kierować, lecz również ciążyć.

Rozumiem, iż jest to trudna dla Pani sytuacja. Napisała Pani, iż była zadowolona, gdy nie doszło do samobójstwa. Po jakimś czasie przygnębienie powróciło. Takie wahania nastroju można skutecznie wyciszać - kiedy emocje są mniej nasilone, stabilne, podejmowanie decyzji przychodzi łatwiej, a cele możemy wybierać racjonalniej.

Przyczyn takiego stanu może być wiele, nie są to doznania bądź objawy jednoznaczne. W zależności od nich można wybrać odpowiednie i skuteczne metody leczenia. Nie jestem w stanie bez osobistej rozmowy takowej doradzić, jednakże specjalista (lekarz bądź psycholog) z pewnością będzie mógł to uczynić po zorientowaniu się w przyczynie problemów. Dlatego zachęcam Panią do wizyty w najbliższej Poradni Zdrowia Psychicznego.

Rodzice lub znajomi mogliby spróbować pomóc Pani w tych trudnych chwilach, proszę spróbować opowiedzieć im o problemie.

Myśli samobójcze mogą być wyrazem choroby bądź zaburzeń psychicznych, z pewnością jednak są niepokojącym zjawiskiem, mówiącym nam o trudnościach. Proszę ich nie bagatelizować. W razie ich nasilenia proszę wezwać pogotowie ratunkowe bądź służby pożądkowe (policja, straż miejska). Może Pani również w takiej nagłej sytuacji udać się do izby przyjęć najbliższego szpitala psychiatrycznego, by poprosić o rozmowę i leki uspokajające.

Pozdrawiam serdecznie

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty