Trwa ładowanie...

Dodatkowe ubezpieczenia szpitalne. Czy to początek rewolucji w systemie ochrony zdrowia?

 Agnieszka Gotówka
14.03.2022 13:08
Materiał sponsorowany przez LUX MED
(Adobe Stock)

"Do dodatkowych ubezpieczeń szpitalnych przymierzaliśmy się w Polsce już kilkakrotnie i za każdym razem brakowało woli politycznej. Obserwując pandemię, która spowodowała ogromny "dług zdrowotny", postanowiliśmy przestać oglądać się na kogokolwiek" – mówi prezes Grupy LUX MED. Lider prywatnej opieki zdrowotnej w Polsce zamierza zapoczątkować zmiany, które mogą wpłynąć na kształt całego systemu ochrony zdrowia.

W systemie ochrony zdrowia brakuje rąk do pracy. Nie ma lekarzy i pielęgniarek. Liczba medyków jest znacznie niższa od średniej w Europie. Co więcej, pandemia COVID-19 tylko pogłębiła problem "długu zdrowotnego", a więc zaniedbań, których skalę trudno dziś nawet oszacować. Borykamy się także z długimi kolejkami do specjalistów – według najnowszego raportu Fundacji Watch Health Care na wizytę np. u ortopedy czeka się nawet 10,5 miesiąca.

Prezes prezes Grupy LUX MED, Anna Rulkiewicz
Prezes prezes Grupy LUX MED, Anna Rulkiewicz (Materiał partnera)

Rozmowa z Anną Rulkiewicz, prezes Grupy LUX MED.

Monika Rosmanowska: Zacznijmy od pytania, które w przestrzeni publicznej wraca jak bumerang. Jak uzdrowić polską służbę zdrowia?

Anna Rulkiewicz: Rzeczywiście dotykamy trudnego tematu. Każda próba analizy wyzwań, z jakimi boryka się polska ochrona zdrowia, jest jak zaglądanie do studni bez dna. Na pewno potrzebna jest konsekwencja, najpierw przy ustaleniu priorytetów, a następnie przy ich realizacji. Odnoszę wrażenie, że od lat działamy w modelu "akcja – reakcja", co oznacza, że pewnych kwestii, które mają istotny wpływ na system, nie da się realizować.

Co konkretnie ma Pani na myśli mówiąc o priorytetach?

Pierwsza rzecz to finansowanie. System przez lata był niedofinansowany, szczególnie jeśli chodzi o wynagrodzenia medyczne. Kiedy więc pieniądze już się pojawiały, to w pierwszej kolejności zasiliły pulę z pensjami. W tej sytuacji nie mogło być mowy o zwiększaniu wyceny świadczeń, a co za tym idzie odpowiedniej jakości i lepszej obsłudze pacjenta. Co więcej, widzimy, że wiele procedur jest dziś skrajnie niedofinansowanych, co sprawia, że są dużym obciążeniem dla systemu. Mamy więc słabą jakość i nienowoczesne terapie. Odpowiedni wzrost regularnego finansowania z myślą o pacjencie jest jednym z ważniejszych wyzwań dla systemu. Oczywiście wzrost wynagrodzeń personelu medycznego pośrednio wpływa na jakość świadczeń, jednak w tym momencie potrzebujemy przede wszystkim inwestycji w świadczenia.

A także dobrego lokowania kapitału.

Finansowanie odpowiednich świadczeń, a więc tych, których brakuje, których jakość pozostawia wiele do życzenia, jest kluczowe. Ważna jest przy tym efektywność systemu. I znów, stawiajmy sobie konkretne cele. Dziś nie płacimy za efekt leczenia, ale za procedury. Tych zaś, często niepotrzebnych, generuje się dużo. Co więcej, procedury są często powielane, bo brakuje właściwej koordynacji.

Do tego dochodzi konieczność dalszej cyfryzacji ochrony zdrowia. Pamiętajmy, że personelu już dziś jest mało i to się szybko nie zmieni. Jesteśmy starzejącym się społeczeństwem, częściej potrzebujemy opieki. Pomimo szkolenia nowych kadr i rosnących wynagrodzeń, to i tak – patrząc na potrzeby zdrowotne – tego personelu jest za mało. W kwestii cyfryzacji sporo już się wydarzyło, ale nadal potrzebujemy konsekwencji w działaniu. Teleporada to jedno, ale równie ważne jest monitorowanie stanu zdrowia pacjenta, realizowanie pewnych procedur poprzez narzędzia teleinformatyczne, co przy pewnych, powtarzalnych czynnościach pozwoli zastąpić pracę człowieka. Musi też nastąpić zmiana, jeśli chodzi o obecny, przestarzały podział zadań między lekarza i pielęgniarkę. Trzeba lepiej wykorzystywać ich potencjał, np. pielęgniarki mogą brać na siebie więcej odpowiedzialności, część dotychczas wykonywanych zadań cedując na inne zawody medyczne. Musimy włączać do systemu więcej zawodów medycznych.

I znów wracamy do finansowania.

W Polsce finansowanie opieki zdrowotnej odbywa się głównie poprzez system publiczny. Mówimy tu o koszyku świadczeń, co do którego można mieć wiele zastrzeżeń. Nie wdrażamy innowacyjnych procedur, nowych leków czy nowoczesnych terapii. Bo nie mamy pieniędzy.

Potrzeb jest coraz więcej, co oznacza, że finansowa dziura, nawet jeśli próbujemy ją zasypywać, robi się coraz większa. Polskie społeczeństwo jest dziś w dużo gorszym zdrowiu niż było przed pandemią.

Nasza rozmowa zatoczyła koło: co więc zrobić, by system był bardziej wydolny i przyjazny?

Pacjenci płacą już za określone procedury, konsultacje i badania. Dużo wydają też na leki. Dobrze byłoby więc usystematyzować ten sposób płacenia. Myślę tu o dopłatach, czemu rząd jest niechętny, lub dodatkowych ubezpieczeniach prywatnych. Te ostatnie mogą być dobrowolne. Należy zweryfikować koszyk świadczeń gwarantowanych, pozostawić procedury ważne dla ratowania życia i bezpieczeństwa pacjentów, a pozostałe, o podwyższonym standardzie, zawrzeć w ubezpieczeniach dodatkowych. To pozwoli również uwolnić dodatkowe środki na finansowanie tych świadczeń, które bierze na siebie system publiczny. Można też rozważyć opcję hiszpańską czy brytyjską, gdzie mamy ubezpieczenia współistniejące z systemem, a pacjent płaci zarówno do systemu publicznego, jak i prywatnego. Chcąc jednak, aby ten model się rozwijał, pacjent, który zasila system prywatny, musi mieć określone ulgi. Tylko wtedy będzie miał wybór i będzie mógł podążać za jakością.

Z jakimi problemami, patrząc z perspektywy prywatnej placówki, mierzą się dziś pacjenci?

Abstrahując już od dostępności i jakości leczenia, to przeraża mnie, że chorujący nie wiedzą, gdzie mogą ze swoim problemem pójść, kogo się poradzić. Są pozostawieni sami sobie. Brakuje koordynacji i konkretnych rozwiązań, które gwarantowałyby, że pacjent jest w swojej chorobie prowadzony.

Jak na te potrzeby odpowiadają prywatni świadczeniodawcy?

Przede wszystkim mamy prywatne finansowanie oraz wspieramy jakość i dostępność świadczonych usług. Dbamy też o to, aby pacjent był dobrze prowadzony, koordynujemy cały proces jego leczenia. Długo działam na rynku ochrony zdrowia i przez cały ten czas czekam na zmiany. Dotychczas liczyłam na to, że rząd je wprowadzi, że opracuje system ulg, że zrozumie, jak ważne jest prywatne finansowanie. Do ubezpieczeń dodatkowych przymierzaliśmy się już kilkakrotnie i za każdym razem brakowało woli politycznej. Obserwując pandemię, która spowodowała ogromny "dług zdrowotny", postanowiliśmy przestać oglądać się na kogokolwiek.

I tak nasza spółka ubezpieczeniowa – LUX MED Ubezpieczenia – skonstruowała własną ofertę opieki szpitalnej. Ofertę, która jest odpowiedzią na wyzwania, z jakimi obecnie mierzy się system, ale przede wszystkim dba o dobro pacjenta. Co ważne, leczenie ambulatoryjne jest już dość dobrze zagospodarowane przez różnego rodzaju abonamenty i ubezpieczenia. Natomiast nie ma niczego kompleksowego jeśli chodzi o hospitalizację. Tak powstało ubezpieczenie szpitalne LUX MED Pełna Opieka, produkt bazujący na naszej własnej infrastrukturze szpitalnej oraz umowach podpisanych z podwykonawcami.

Czy oferta szpitalna jest dla każdego? Od kiedy można z niej korzystać? I co gwarantuje?

Ofertę stworzyliśmy z myślą o firmach oraz pacjentach indywidualnych, dla których mamy także pakiety partnerskie i rodzinne. Produkt jest na rynku od 1 marca i obejmuje ogromną liczę procedur. Bierzemy na siebie praktycznie całe ryzyko. To pierwsze ubezpieczenie, które nie ma listy wykonywanych procedur, a jedynie listę wykluczeń. Skupiamy się więc na szerokiej ochronie zdrowia. Dodatkowo mamy tu tzw. koordynację opieki nad pacjentem, co oznacza, że od pierwszego telefonu do nas i zgłoszenia roszczenia ubezpieczeniowego, a więc powstania określonego zdarzenia medycznego, zajmujemy się pacjentem i zaczynamy go prowadzić. Decydujemy, jakie badania należy przeprowadzić i gdzie, w sytuacji gdy potrzebna była operacja sprawdzamy, jakie są zalecenia pooperacyjne czy organizujemy rehabilitację poszpitalną. Produkt obejmuje swoim zakresem także porody i neonatologię.

Analizując obecną infrastrukturę, zaczynamy od miejsc, w których czujemy się silni i bezpieczni, a więc od Mazowsza i Pomorza. Natomiast jeśli pojawią się pacjenci z innych miast, to także otrzymają opiekę. W tej chwili tworzymy dużą bazę świadczeniodawców na terenie całego kraju. To, co jest istotne w tej strategii, to fakt, że posiadając 13 własnych szpitali, LUX MED chce dziś budować kolejne lub przejmować już istniejące obiekty. Tak jak jesteśmy dziś mocni w Warszawie czy Trójmieście, chcemy też być silni w Katowicach, Wrocławiu, Poznaniu czy Krakowie.

Czy ubezpieczenie szpitalne, a więc oddolna inicjatywa prywatnego świadczeniodawcy, to początek większych zmian systemowych?

Wierzę, że nasz kraj jest już na takim etapie rozwoju, że zarówno rządzący, jak i społeczeństwo zdają sobie sprawę, że płatnik publiczny to dla systemu ochrony zdrowia za mało. W publicznym wariancie pacjent nigdy nie będzie miał wyboru. Dlatego też poszliśmy za przykładem innych państw, w tym Hiszpanii, która w przeszłości miała bardzo podobną sytuację. W pewnym momencie to rynek zaczął wymagać lepszej jakości.

W Polsce od lat stawia się pytanie, dlaczego nie rozwinęły się w naszym kraju dodatkowe ubezpieczenia szpitalne. I jednocześnie odpowiada, że nie ma infrastruktury szpitalnej. Budujemy ją więc i duża jest w tym odwaga LUX MED. Bierzemy to ryzyko na siebie, wydajemy ogromne pieniądze, by ta infrastruktura powstała, bo bez niej ubezpieczenia dodatkowe nie będą się miały gdzie rozwijać. Oczywiście rację mają ci, którzy mówią, że gdyby pojawiły się ulgi, to rynek sam zacząłby się napędzać. Problem w tym, że takiego rozwiązania od lat nie możemy się doczekać. Jeśli chcemy zmieniać ten rynek, a uda się to zrobić tylko oddolnie, to ktoś musi zacząć. LUX MED zawsze cechuje odwaga więc także tutaj postanowiliśmy być pierwsi.

Materiał sponsorowany przez LUX MED
Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze