Trwa ładowanie...

Koronawirus w Polsce. Dr Szułdrzyński: "Jako społeczeństwo musimy doczołgać się do szczepionki"

Koronawirus w Polsce. Poprawa sytuacji w kraju w wakacje
Koronawirus w Polsce. Poprawa sytuacji w kraju w wakacje (East News)

Dr Konstanty Szułdrzyński, członek Rady Medycznej ds. Epidemiologicznych Prezesa Rady Ministrów mówi o tym, jak długo potrwa walka z epidemią. Jego zdaniem jedyna nadzieja w szczepionce. Jeśli uda się zacząć szczepienia w połowie stycznia, o opanowaniu sytuacji będziemy mogli mówić dopiero pod koniec wakacji.

spis treści

1. Dr Szułdrzyński: "Nie da się w ten sposób zmniejszyć dobowych przyrostów"

Ministerstwo Zdrowia opublikowało nowy raport dotyczący sytuacji epidemiologicznej w Polsce. 23 listopada przybyło ponad 15 tys. nowych przypadków zakażenia wirusem SARS-CoV-2. W ciągu ostatniej doby zmarło łącznie 156 osób zakażonych koronawirusem.

Poprosiliśmy o komentarz dotyczący bieżącej sytuacji dr. Konstantego Szułdrzyńskiego, anestezjologa, członka Rady Medycznej ds. Epidemiologicznych Prezesa Rady Ministrów. Jego zdaniem możemy mówić o względnej stabilizacji.

Zobacz film: "Dr Grzesiowski: "Ozdrowieniec nie jest zwolniony z noszenia maseczki"(WIDEO)"

- Wysoka liczba zgonów w ostatnich dniach nie była przejawem pogarszania się sytuacji, tylko pochodną dużej liczby przypadków, z którą mieliśmy do czynienia 12-14 dni temu. Z moich obserwacji wynika, że zgony pacjentów następują ok. 7-10 dni od przyjęcia do szpitala, a oni trafiają do nas w kilka dni po wystąpieniu pierwszych objawów - wyjaśnia dr Konstanty Szułdrzyński, anestezjolog.

- W związku z tym mamy takie dwie fale przesunięte w czasie o kilkanaście dni. Pierwsza, to fala zakażeń, a za nią idzie fala zgonów. Wierzchołek tej fali zgonów na pewno pojawia się i opada później niż wierzchołek fali zakażeń - dodaje ekspert.

Lekarz przyznaje, że mniejsze przyrosty liczby chorych powoli odczuwają szpitale. - Nacisk na szpitale nieco zelżał. Być może jest to też wynikiem zmiany organizacji dotyczących przyjęć. Szpitale już się tak nie bronią przed przyjmowaniem pacjentów covidowych. To mogłoby pokazywać, że ta fala jest wysoka, ale że raczej nie narasta, a to jest oczywiście dobra wiadomość. To oznacza również, że bez pełnego lockdownu można jakoś kontrolować epidemię. Nie da się w ten sposób zmniejszyć dobowych przyrostów do 800 przypadków dziennie, ale można zapobiec katastrofie w postaci totalnego przeciążenia systemu, sytuacji, że ludzie umierają na ulicach. Tego udało się uniknąć, jednocześnie nie zamrażając całkowicie gospodarki - podkreśla lekarz.

Zdaniem eksperta bardzo dużo zależy teraz od odpowiedzialnych postaw społeczeństwa. Lekarz przyznaje, że planowane otwarcie galerii handlowych jest bardzo ważne nie tylko w kontekście aspektu ekonomicznego, ale również, jeśli chodzi o aspekt psychologiczny.

- Musimy to jakoś wszyscy przetrwać. Wiadomo, że stosowanie się ludzi do zaleceń, zależy od ich stanu emocjonalnego. Jeśli ludzie będą tym skrajnie zmęczeni, to będą walczyć z maskami, z ograniczeniami. To też jest stąpanie po cienkim lodzie, bo czym innym jest wprowadzanie lockdownuna początku epidemii, kiedy wszyscy są przerażeni, a czym innymi, kiedy mamy za sobą 8 miesięcy walki - tłumaczy lekarz.

- Ludzie stracili poczucie bezpieczeństwa, nikt im nie powie: "Musicie wytrzymać do 17 lutego". Nie ma jasnej perspektywy, która by dawała nadzieję.

2. Szczepienia na koronawirusa od połowy stycznia. Efekty w wakacje

Lekarz nie ukrywa, że ograniczenia to tylko środki tymczasowe na uspokojenie sytuacji, a jedyną szansą na wygaszenie epidemii jest szczepionka.

- Jako społeczeństwo musimy doczołgać się do szczepionki, bo służby sanitarne mają dość, system opieki zdrowotnej ma dość, społeczeństwo też ma dość. Jedynym sposobem, żebyśmy z tego wybrnęli, jest zaszczepienie przynajmniej tych, którzy mają najwięcej kontaktów międzyludzkich, myślę o lekarzach, nauczycielach, urzędnikach i policjantach - mówi dr Szułdrzyński.

Ekspert potwierdza, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z założeniami, szczepienia mogłyby rozpocząć się w Polsce już w styczniu, ale to nie oznacza końca problemów z koronawirusem.

- Realnie spodziewałbym się w drugiej połowie stycznia szczepionek, którymi będziemy mogli zaszczepić najpierw personel medyczny i służby, potem osoby w starszym wieku i obciążone. Liczę na to, że jeszcze kilku producentów w grudniu ogłosi, że również mają szczepionki.

Jest jeszcze jeden problem: zaszczepienie nie oznacza automatycznej odporności. Potrzebna jest kolejna dawka preparatu.

- W przypadku preparatu Pfizer odporność pojawia się około 10 dni po drugiej dawce, więc tak naprawdę potrzeba około czterech tygodni, żeby uzyskać pełną odporność. Oczywiście to nie jest tak, że dzięki szczepionce automatycznie się skończy epidemia, ale im więcej osób będzie zaszczepionych, tym po prostu tego wirusa będzie mniej krążyło w społeczeństwie, w związku z tym będzie też spadała liczba zakażonych. W optymistycznym wariancie sytuacja istotnie poprawi się na wakacje, a w realistycznym po wakacjach - podsumowuje ekspert.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze