Epidemia Hashimoto. Chciał skierowanie do endokrynologa, wysłali go do psychiatry
Co łączy Karolinę Szostak, Kayah i Maffashion? Celebrytki te cierpią na chorobę Hashimoto. Dziś możemy mówić już o epidemii tego schorzenia. Jest najczęstszą chorobą autoimmunologiczną. Cierpi na nią nawet 5 proc. Polaków. Często latami nie mogą znaleźć przyczyn złego samopoczucia. Zdarza się, że lekarze bagatelizują objawy. Chorzy radzą sobie na własną rękę. Tak jak Daniel, który przez przypadek dowiedział się o chorobie.
1. Niewolnicy Hashimoto
W dzisiejszych czasach znalezienie osoby borykającej się z Hashimoto nie jest trudne. Co chwila słyszę o tym, że kolejna koleżanka została zdiagnozowana. W social mediach istnieją też tzw. grupy wsparcia. Chorzy piszą o swoich dolegliwościach, pomagają innym znaleźć odpowiedniego lekarza i porównują badania. Tam poznaję Daniela. To dość nietypowe. Rzadko spotyka się mężczyznę tą dolegliwością. Dlaczego?
Zapalenie tarczycy dotyka częściej kobiet niż mężczyzn. Na jednego chorego płci męskiej przypada nawet 8 kobiet. Często też po prostu nie wiedzą, że cierpią na to schorzenie lub nie szukają przyczyn złego samopoczucia. Daniel jednak okazał się wytrwały i postanowił zawalczyć o swoje zdrowie.
- Moje życie z tą chorobą to tragikomedia. Objawy bywają czasem znikome, ale upierdliwe. Np. teraz mam problem z okiem, bo wczoraj zjadłem jakieś słodycze. Do tego mnóstwo stresu i upokorzenia związanego z tym, że nie wszyscy traktują nietolerancję glutenu na poważnie (osoby chore na Hashimoto często mają również nietolerancję glutenu - przyp. red.). W tym członkowie rodziny. Mam wrażenie, że lekarze nawet nie chcą się dokształcać i np. nie wiedzą, jak objawy rożnych chorób się zazębiają albo, że takie Hashimoto to przede wszystkim choroba układu odporności, a dopiero w drugiej kolejności tarczycy, więc traktowanie tej choroby tak jak "zwykłej niedoczynności/nadczynności'" to błąd i wynik ignorancji, co się możne źle dla pacjenta skończyć – mówi Daniel, który od czterech lat walczy z chorobą.
- Szacuje się, że w Polsce choruje ok. 5 proc. osób dorosłych. Na świecie to nawet 20 proc. populacji. Kobiety chorują kilka razy częściej. U osób z obciążeniami genetycznymi to ryzyko gwałtownie wzrasta. Zwłaszcza jeśli w rodzinie były choroby tarczycy lub inne choroby autoimmunologiczne - może to być np. siostra taty z cukrzycą typu 1, babcia z bielactwem, dziadek z chorobą Graves’a, córka z chorobą Hashimoto. Wszystkie te sytuacje bardzo istotnie zwiększają ryzyko wystąpienia choroby Hashimoto, szczególnie u kobiet – wyjaśnia dr n. med. Piotr Miśkiewicz, specjalista endokrynolog, adiunkt w Klinice Endokrynologii CSK WUM w Warszawie.
2. Szukał przyczyny, chcieli wysłać go do psychiatry
Pacjenci podkreślają, że ustalenie, na jaką chorobę cierpią, to istna batalia. Często latami nie można znaleźć przyczyny złego samopoczucia i nietypowych objawów. Daniel przez przypadek dowiedział się o Hashimoto. Usłyszał, jak jego mama rozmawia przez telefon. Większość kobiet w jego rodzinie cierpiała właśnie na tę chorobę. Zaczął wyszukiwać informacje na ten temat w internecie, czytał zagraniczne artykuły. Objawy, na jakie cierpiał, wskazywały, że może być to zapalenie tarczycy.
- Poszedłem do przychodni po skierowanie do endokrynologa, bo podejrzewałem (jak się później okazało słusznie!), że mam Hashimoto, tak jak mama i babcia. Mówię, że mam rożne, dziwne objawy i te wszystkie perypetie. Mówię lekarce o bolących kościach, to ona obejrzała mi rękę i stwierdziła, że przecież nie widzi żadnych siniaków czy symptomów złamania. Zasugerowała mi wizytę u... psychiatry. To podobno bardzo typowe w poszukiwaniu diagnozy u polskich lekarzy – mówi Daniel.
- Nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że trudno odkryć chorobę Hashimoto. Diagnostyka jest relatywnie prosta i tania. Ważne, aby wysunąć podejrzenie tej choroby i wcześnie taką diagnostykę przeprowadzić. Osobiście jestem zwolennikiem częstszej kontroli chociażby TSH, będącego pierwszym krokiem diagnostycznym w chorobie Hashimoto. A u kobiet planujących ciążę lub osób z objawami wskazującymi na tą chorobę, szczególnie przy obciążaniach rodzinnych, taka diagnostyka powinna być rutynowa. Tutaj apel do lekarzy rodzinnych o częstszą kontrolę TSH, szczególnie w wymienionych grupach – mówi dr Miśkiewicz.
3. Miał zapalenie tarczycy, a dostał maść na świerzb
Choroba Hashimoto rozwija się stopniowo. Powoli niszczy tarczycę. Do najczęstszych objawów należą: ciągła senność pomimo długiego snu, niechęć do życia i pracy, zaburzenia koncentracji, osłabienie, wzrost masy ciała, wypadanie włosów czy zaburzenia miesiączkowania. Ogólnie można powiedzieć, że pacjent czuje się źle i nie wie, dlaczego. Jak było w przypadku Daniela?
- Patrząc wstecz, to dość dziwne objawy miałem na długo zanim się zorientowałem, że to są rzeczywiście symptomy jakiejś choroby, a nie tylko wynik mojego wątłego zdrowia, bo już od dzieciństwa dużo choruję. Obficie wypadały mi włosy, odczuwałem świąd i pieczenie całego ciała. Mniej więcej w tym samym czasie pojawiły się dziwne, brunatne, ale nie swędzące, kropki na łokciach. No więc poszedłem oczywiście do dermatologa, który nie wiedział, co mi jest i strzelał w ciemno. Nawet testowałem przez moment maść na... świerzb - wspomina Daniel.
- Warto zwrócić uwagę na możliwość współwystępowania choroby Hashimoto z innymi chorobami autoimmunologicznymi, które mogą również przebiegać wieloobjawowo: choroba trzewna, czyli celiakia (bóle brzucha, wzdęcia, biegunki, zaparcia), łysienie plackowate, bielactwo, reumatoidalne zapalenie stawów, choroba Addisona, choroba Addisona-Biermera). O tym wszystkim powinien pamiętać lekarz prowadzący. Niestety, zdarza się, że kobieta dowiaduje się, że ma niedoczynność tarczycy, kiedy doszło do poronienia. Około 6 proc. osób z chorobą Hashimoto ma chorobę trzewną, czyli celiakię. Zdarza się, że pierwszą rozpoznaną chorobą jest celiakia, a drugiej kolejności choroba Hashimoto lub na odwrót – mówi dr Miśkiewicz.
To musisz wiedzieć
Hakaru Hashimoto to pierwszy lekarz, który zdiagnozował zapalenie tarczycy. Pracował na Uniwersytecie w Kiusiu. Opisał dolegliwość w 1912 roku, nie przypuszczając, że stanie się chorobą cywilizacyjną w XXI w. Schorzenie zostało nazwane nazwiskiem doktora. Początkowo jego odkrycie nie cieszyło się uznaniem. Dziś zapada na nią nawet do 20 proc. całej populacji na świecie. Dolegliwość jest częsta, ale niekoniecznie zrozumiana. Niestety, bywa bagatelizowana przez lekarzy oraz przez samych pacjentów.
4. Plaga Hashimoto
Według dr Miśkiewicza możemy mówić o pladze Hashimoto. Jest to najczęstsza choroba autoimmunologiczna. Niestety, niektórzy wykorzystują to, że jest coraz więcej chorych. Promują różnego rodzaju leki i diety, często obiecując nawet całkowite wyleczenie.
- Należy podkreślić, że Hashimoto z pełną niedoczynnością tarczycy (czyli wtedy, gdy tarczyca jest zniszczona poprzez proces zapalny) jest chorobą nieodwracalną. Nie da się stosując jakąkolwiek cudowną dietę doprowadzić do jej wyleczenia. Dodatkowo, podawanie niektórych leków, z czym spotykam się niestety coraz częściej, może prowadzić nawet do poważnych powikłań. Niestety ten rynek nie jest regulowany i nikt z osób promujących takie leczenie nie ponosi konsekwencji za swoje działania - tłumaczy specjalista.
- Mam wrażenie, że straciłem przez to wszystko tak dużo czasu, ze aż boje się to podliczać. Myślę, że dobre kilkanaście miesięcy. Samo uzyskanie diagnozy zajmuje długie miesiące, szczególnie jeśli polega się na NFZ. Lekarze często zajmują się tylko swoimi wąskimi specjalizacjami, nawet nie wiedzą, jak "połączyć kropki", gdy mają do czynienia z chorobami ogólnoustrojowymi (autoimmunologicznymi). Na szczęście inna rozmowa jest ze świadomymi endokrynologami – mówi Daniel.
Chorzy na Hashimoto czują się zmęczeni walką z systemem, w którym czują się niezrozumiani. Wspierają się jednak w grupach dyskusyjnych i na forach internernetowych. Wymieniają się doświadczeniami. Ich codzienność bywa bardzo trudna.
- Najczęściej słyszę: "ale marudzisz, jesteś wiecznie zmęczona, przesadzasz, wymyślasz z tą dietą" – pisze Joanna.
- A ja nawet nie wiedziałabym, że jestem chora gdyby nie rutynowe badania krwi. Nic mi nie jest, żyję normalnie. Z taką różnicą, że muszę codziennie łykać tabletkę i regularnie się badać. Otoczenie nie wie, bo i po co miałoby wiedzieć? - pisze Ania.
- Ja przez rok wmawiałam sobie, że mam depresję poporodową, włosy leciały garściami, tyłam jak szalona, nie miałam siły wstać z łóżka i byłam tak nerwowa, że potrafiłam doprowadzić moje dziecko do płaczu. Dostawałam leki uspokajające i kiedyś, jak poszła do innego lekarza, podsunął mi pomysł zbadania hormonów: TSH ponad 100, niedoczynność i Hashimoto. Teraz od półtora roku dobieram dawkę, rodzina twierdzi, że wymyślam - pisze Maja.
- System diagnostyczny i leczenia jest fatalny. 30 lat temu więcej badań miałam zlecanych bez proszenia. Opieka medyczna, jak i choroby tarczycy były poważnie traktowane. A lekarzy ze specjalizacją w endokrynologii na palcach można było policzyć. Obecnie specjalistów zatrzęsienie, badań naukowych w tym kierunku multum, a leczenie ze średniowiecza. Trudne jest życie z Hashimoto obecnie – żali Danuta.
- Mam dość tej choroby. Mimo zdrowego jedzenia wyglądam jakbym spożywała tylko fast foody. To jest niesprawiedliwe. "Hashi" doprowadziło mnie do insulinooporności. Pewnie w końcu cukrzycy dostanę. Te choroby łączą się parami. To jakby wyrok z dłuższą datą. Mam 32 lata, czuje się na 62. Brak mi sił i energii, ciągle bym spała – opowiada Ola.
- Najgorsze jest to, kiedy z pełnej wigoru, entuzjazmu kobiety przeistaczasz się w ślimaka chowającego się w domu, plączącego do poduszki. A wokół słyszysz, że to tylko jeden zły dzień - pisze Dorota.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.