Koronawirus w Polsce. Polka kieruje zespołem, który opracowuje szczepionkę zwalczającą wirus COVID-19
Jednym z zespołów, który zajmuje się opracowaniem nowatorskiej szczepionki przeciwko koronawirusowi kieruje Polka. Dr Mariola Fotin-Mleczek zdradza, że prace są na zaawansowanym etapie. Jeśli udałoby się dopuścić szczepionkę do obrotu w ciągu roku to byłby ewenement na skalę światową.
1. Polka na czele zepołu opracowującego szczepionkę przeciwko koronawirusowi
Dr Mariola Fotin-Mleczek jest szefem działu technologii w niemieckim koncernie biofarmaceutycznym CureVac. To właśnie ona kieruje teraz zespołem, który pracuje nad preparatem, dzięki któremu będzie można zaszczepić się przeciwko wirusowi SARS-CoV-2.
Nowa szczepionka byłaby podawana domięśniowo. Badaczka podkreśla, że są tuż przed rozpoczęciem testów na zwierzętach. - Równocześnie ruszyła produkcja tej szczepionki do testów na ludziach. Trwają też prace nad całą dokumentacją, która jest niezbędna, żeby dopuścić "takiego kandydata" do badań na ludziach – wyjaśnia dr Mariola Fotin-Mleczek.
Co ważne szczepionka nie jest oparta bezpośrednio na wirusie, a to oznacza, że nie wymaga ona bardzo restrykcyjnych laboratoryjnych warunków, a to skraca czas badań. Dr Mariola Fotin-Mleczek wyjaśnia, że podstawą zastosowanej przez nich technologii jest kwas rybonukleinowy, czyli naturalny nośnik informacji genetycznej.
- W naszych komórkach mamy DNA, w którym zakodowane są wszystkie informacje. Każde białko ma swój kwas rybonukleinowy, który zawiera informację, jak takie białko ma być zbudowane. I to jest podstawa naszej technologii – tłumaczy badaczka. - W przypadku tej szczepionki, to my podajemy naszym komórkom informację, jak należy zbudować pewne białko, które jest obecne na powierzchni tego koronawirusa. Wiemy, które białko należy z niego zneutralizować. Nie potrzebujemy do tego całego wirusa – dodaje.
Zobacz także: Koronawirus. Mimo wyzdrowienia wirus COVID-19 może na trwałe uszkodzić płuca
2. Mechanizm działania szczepionki na koronawirusa
Szczepionka w uproszczeniu bazuje na naturalnych mechanizmach obronnych organizmu. - Nasz układ odpornościowy jest tak skonstruowany, że już od najmłodszych lat uczy się rozpoznawać "rzeczy własne" i "rzeczy obce". Jeżeli pojawia się w nim obce białko, to nasz układ odpornościowy bardzo szybko je rozpoznaje i reaguje na to produkcją przeciwciał, żeby je zneutralizować. I to jest ten mechanizm, który my wykorzystujemy – wyjaśnia biolożka.
Szczepionka powstaje w oparciu o doświadczenia zespołu naukowców, którzy pracowali wcześniej nad szczepionką przeciwko wściekliźnie. W przypadku koronawirusa badacze chcą oprzeć się na tej samej technologii.
- Niedawno otrzymaliśmy wyniki badań klinicznych z pierwszej fazy i widzimy, że organizm zareagował zgodnie z naszymi założeniami. A to potwierdza skuteczność tego mechanizmu. Oczywiście nie ma całkowitej gwarancji, że w ten sam sposób zadziała to również w przypadku koronawirusa, ale daje to pewne nadzieje – mówi dr Mariola Fotin-Mleczek.
Zobacz także: Koronawirus: śmiertelność. Kto jest w grupie największego ryzyka?
3. Szczepionka na koronawirusa coraz bliżej
Szczepionki nie da się przygotować w ciągu kilku tygodni. Poza jej opracowaniem konieczne są testy, które ocenią jej długofalową skuteczność, uwzględniając również ryzyko powikłań.
- Naszą przewagą jest to, że możemy wykorzystać w tym wypadku linię produkcyjną, która już istnieje. W przypadku innych szczepionek, które np. wykorzystują fizyczny materiał wirusowy trzeba ten wirus najpierw wyizolować, powielić, potem go neutralizować, a to wszystko trwa niesamowicie długo – zdradza szefowa zespołu przygotowującego w Niemczech szczepionkę.
Polka, która razem ze swoim zespołem prowadzi teraz nerwowy wyścig z czasem przyznaje, że pierwsze testy kliniczne nowej szczepionki przygotowywanej w Tybindze mogłyby rozpocząć się już na początku czerwca.
Kiedy będzie można zacząć ją stosować na szeroką skalę? To pytanie, które nurtuje teraz wszystkich. Zwłaszcza że coraz częściej pojawiają się głosy sugerujące, że po czasowym wygaśnięciu pandemii, w przyszłym roku wirus może wrócić ze zdwojoną siłą.
- Kiedy opracujemy samą szczepionkę i zgromadzimy potrzebną dokumentację, wtedy rozpoczną się badania fazy pierwszej. Badania kliniczne zawsze odbywają się według pewnych ściśle określonych zasad, które mają zagwarantować, że będzie można wykazać, że testowany "kandydat" jest nie tylko skuteczny, ale przede wszystkim bezpieczny. Celem tych badań jest zgromadzenie wszystkich informacji, na podstawie których później urzędy regulujące będą mogły podjąć decyzję o jej dopuszczeniu na rynek – tłumaczy biolożka.
Łącznie szczepionka musi przejść przez trzy fazy badań. - Każda kolejna faza polega na tym, że zwiększamy liczbę osób biorących w niej udział, w badaniu trzeciej fazy - aż do tysięcy. Ale wszystko wymaga oczywiście czasu – podkreśla badaczka.
Nadzieje są ogromne. W wariancie optymistycznym szczepionka mogłaby być dostępna za rok. To byłby absolutny ewenement w skali światowej. Dr Mariola Fotin-Mleczek studzi jednak te nadzieje tłumacząc, że jeszcze za wcześnie, by składać konkretne deklaracje. - Nie chcemy i nie możemy wywierać żadnej presji na urzędy dopuszczające - dodaje.
Biolożka wyjaśnia, że teraz wszystko zależy od wyników, które uzyskają. Jeżeli będą obiecujące, to dalsze decyzje będą należały do urzędów regulacyjnych.
- Jeżeli wyniki będą bardzo pozytywne i gdyby nam się udało, żeby szczepionka była dopuszczona w ciągu roku, to byłby to z pewnością wynik rekordowy. Trzeba pamiętać, że w normalnych warunkach, kiedy nie ma pandemii, to dopuszczanie szczepionki na rynek trwa kilka lat – mówi Polka.
Badania muszą być wykonane na kilku, a nawet kilkudziesięciu tysiącach osób w różnych przedziałach wiekowych. Sprawdza się poziom ochrony, którą zapewnia dany preparat, ale również ważne jest zweryfikowanie, jak długo te przeciwciała utrzymują się w organizmie, żeby wiedzieć, kiedy ewentualnie powtórzyć szczepienia.
4. Dr Mariola Fotin-Mleczek opracowuje szczepionkę na koronawirusa
Dr Mariola Fotin-Mleczek pochodzi z Bydgoszczy. Do Niemiec wyjechała wspólnie z mężem w trakcie studiów. Tam ukończyła biologię techniczną. Doktorat zdobyła na Uniwersytecie w Tybindze, a potem zajęła się dalsza działalnością naukową.
Biolożka przyznaje, że w Niemczech na razie nie ma paniki, choć widać wyraźnie mniejszy ruch i puste ulice. Co ważne - wszyscy podchodzą do zaleceń poważnie. - Obserwuję, że wszyscy niezależnie od szczebla nie podają sobie rąk – mówi Polka.
Higiena, zdrowa dieta, unikanie dużych skupisk ludzkich to na razie najlepsze co możemy zrobić, by uchronić się przed zakażeniem i wzmocnić nasz układ odpornościowy. Badaczka przyznaje, że na tym etapie trudno przewidzieć, jak dalej będzie się to rozwijać. Utrudnieniem jest fakt, że wirus rozprzestrzenia się bardzo szybko i nie jesteśmy w stanie stwierdzić, ile dokładnie osób jest zarażonych, ponieważ wielu ludzi, którzy są nosicielami nie ma żadnych objawów.
- Wiele osób młodych, silnych przechodzi to zakażenie bezobjawowo. Co nie znaczy, że one nie rozprzestrzeniają go i nie zarażają innych. Dlatego warto przestrzegać zasad higieny, by nie narażać innych. Ciężko określić ile osób jest nosicielami, ile jest zarażonych. To utrudnia ocenę tego, co się wydarzy w następnych tygodniach – podsumowuje dr Mariola Fotin-Mleczek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.