Trwa ładowanie...

Koronawirus w Polsce. Drugiego lockdownu nie będzie? Prof. Flisiak: Chorujemy inaczej niż na początku epidemii

Avatar placeholder
13.08.2020 11:15
Koronawirus ulega mutacji i staje się mniej zjadliwy?
Koronawirus ulega mutacji i staje się mniej zjadliwy? (Getty Images)

Mimo kolejnych rekordów dziennej liczby zakażeń koronawirusem sytuacja epidemiczna w kraju jest coraz lepsza? Zdaniem prof. Roberta Flisiaka, prezesa Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, pacjenci coraz rzadziej wykazują ciężkie objawy COVID-19. Ekspert w rozmowie z WP abcZdrowie wyjaśnia, dlaczego Polacy lepiej znoszą zakażenie koronawirusem niż na początku epidemii.

1. Drugiego lockdownu nie będzie?

Od dwóch tygodni obserwujemy w Polsce wzrost dziennej liczby zakażeń koronawirusem. Pojawia się coraz więcej obaw, że jeśli ta tendencja utrzyma się, jesienią czeka nas drugi lockdown. Zdaniem prof. Roberta Flisiaka, kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, drugiej kwarantanny narodowej w Polsce nie będzie.

Koronawirus ulega mutacji i staje się mniej zjadliwy?
Koronawirus ulega mutacji i staje się mniej zjadliwy? (Getty Images)

- Teraz z perspektywy czasu widzimy, że zamykanie w kwarantannie całego społeczeństwa i zamrażanie gospodarki nie było konieczne. Po zniesieniu restrykcji nie doszło do istotnego wzrostu liczby zakażeń - opowiada prof. Flisiak.

Zobacz film: "#dziejesienazywo: Czy warto wykonywać badania profilaktyczne?"

Zdaniem eksperta, obecny wzrost liczby dziennych zakażeń jest związany z większą liczbą wykonywanych testów, a nie faktycznym rozprzestrzenianiem się koronawirusa. - Gdyby epidemia przybierała na sile, odnotowalibyśmy większą liczbę pacjentów w szpitalach. W statystykach również byłoby więcej zgonów z powodu COVID-19. Tymczasem statystyki pozostają takie same lub mają tendencję spadkową - tłumaczy prof. Flisiak.

2. Koronawirus teraz jest mniej groźny?

Prof. Flisiak zwraca uwagę, że dane statystyczne pokrywają się z subiektywnymi odczuciami lekarzy, którzy bezpośrednio zajmują się chorymi na COVID-19.

- Obserwujemy na oddziałach zakaźnych mniejszą liczbę osób z ciężkim przebiegiem COVID-19. Pacjenci przechodzą zakażenie w zdecydowanie łagodniejszy sposób, niż miało to miejsce w marcu i kwietniu. Wirus stał się mniej zjadliwy - tłumaczy ekspert.

Zdaniem prof. Flisiaka jest to naturalna kolej rzeczy, bo wraz z przekazywaniem wirusa przez kolejne osoby, ulega on mutacjom. Ostatnio opublikowane badania dowodzą, że na całym świecie jest obecnie co najmniej sześć szczepów koronawirusa SARS-CoV-2.

- Szczepy bardziej zjadliwe mają mniejsze szanse na rozprzestrzenienie. Wynika to z tego, że osoby, które się nimi zakażają, częściej wykazują objawy COVID-19, a więc trafiają do szpitali albo są odizolowywani od reszty społeczeństwa. Z kolei łagodniejsze szczepy wirusa, rzadko wywołują objawy, a więc osoby zakażone nieświadomie przekazują je dalej. W efekcie w miarę trwania epidemii dominować zaczynają łagodniejsze postacie wirusa — tłumaczy prof. Flisiak.

3. Koreański model zarządzania epidemią

Jak podkreśla ekspert, wcześniejsze prognozy o nadejściu jesienią drugiej fali koronawirusa mogą się nie sprawdzić, bo wciąż mierzymy się z pierwszą.

- Ewidentnie epidemia szerzy się w formie pojedynczej fali. Jak tylko osiągnie swój szczyt, zacznie stopniowo wygasać. Problem jednak w tym, że nie jesteśmy w stanie określić czy ten punkt kulminacyjny już został osiągnięty, czy dopiero jest przed nami - wyjaśnia Flisiak.

Wielu ekspertów obawia się, że jesienią może dojść do pokrycia się dwóch epidemii naraz: już trwającej koronawirusa oraz sezonowej grypy. To z kolej może spowodować paraliż całej służby zdrowia.

W opinii prof. Flisiaka, w tym przypadku w Polsce mógłby sprawdzić się koreański model zarządzania sytuacją epidemiczną. - Polega on na tym, że to lekarze, epidemiolodzy i naukowcy wydają polecenia, a rząd je wykonuje. U nas cały czas jest odwrotnie - podkreśla. - Są państwa, które mają duże rezerwy na opiekę nad pacjentami. W Polsce jest inaczej, powinniśmy ciągle uważać, żeby nie przekroczyć pewnych granic, inaczej służba zdrowia po prostu padnie. Otarliśmy się o to w kwietniu i to wcale nie z powodu COVID-19, tylko złego zarządzania - podsumowuje.

Zobacz także: Koronawirus: WHO ogłasza, że może nie być drugiej fali, tylko jedna wielka. COVID-19 nie jest chorobą sezonową jak grypa

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze