Małgorzata Rozenek oddała swój Instagram w ręce chirurga Artura Szewczyka. "Tak wygląda dyżur na SORze w dobie koronawirusa"
Konto Małgorzaty Rozenek-Majdan przejął Artur Szewczyk, chirurg wojskowy. Dzięki jego dokładnej relacji możemy zobaczyć, jak dzisiaj wygląda pierwszą linia walki z koronawirusem na SORze w Mińsku Mazowieckim.
1. Rozenek udostępnia Instgram lekarzowi
Małgorzata Rozenek-Majdan jest jedną z najpopularniejszych influencerek w Polsce. Jej konto na Instagramie obserwuje 1,2 mln osób. Udostępniając swoje zasięgi lekarzowi, Rozenek pomaga uświadomić, jak dzisiaj wygląda praca "cichych bohaterów" walki z koronawirusem.
W ramach akcji #realinfluencers dokładną relację z całodobowego dyżuru na SORze nagrał chirurg Artur Szewczyk.
"Powoli zmierzam do szpitala i powiem wam, to jest najbardziej emocjonujący moment każdego dyżuru, ponieważ nigdy nie wiadomo, co tam zastanę" – zaczyna Szewczyk.
Razem z Arturem Szewczykiem trafiamy na szpitalny oddział ratunkowy, gdzie są kierowani pacjenci z podejrzeniem zakażenia się koronawirusem.
"Każdy pacjent jest kwalifikowany do odpowiedniej grupy ryzyka i zostaje "oznaczony" kolorem. Nazywamy to triażem. Czerwony kolor dostają pacjenci, którzy potrzebują pilnej pomocy, występuje u nich bezpośrednie zagrożenie dla życia. Żółtym kolorem oznaczamy pacjentów priorytetowych. Zielonym kolor oznacza "pomoc odroczona" – opowiada Szewczyk.
Później każdy pacjent trafia do odpowiedniej części szpitala. Zakażeni koronawirusem lądują w specjalnej strefie czerwonej. Tu obowiązują surowe środki bezpieczeństwa.
Zanim lekarz uda się do pacjenta, wchodzi do specjalnie wyznaczonego pokoju, gdzie ubiera się w pełny strój ochronny.
Pacjenci w zależności od zaawansowania choroby, kierowani do różnych sal szpitalnych. "Czerwoni" pacjenci przebywają w specjalnych izolatkach.
"Mamy tu cały sprzęt: respiratory, tlen, lampy zabiegowe. Jest też szafa ze wszystkimi niezbędnymi środkami" – opowiada Szewczyk.
2. Jak wygląda test na koronawirusa?
Drzwi do szpitala są zamknięte, ale na szpitalnym dziedzińcu stoi namiot. Jak zaznacza Szewczyk, takie namioty teraz można zobaczyć przed każdym szpitalem w Polsce. W nich przeprowadza się dokładną ankietę z każdym, kto ma podejrzenie zakażenia koronawirusem.
"Taki namiot to fajna rzecz, która pozwala was bezpiecznie zbadać. Nie bójcie się, więc jeśli zostaniecie do niego skierowani"– podkreśla Szewczyk.
Lekarz pokazał na sobie, w jaki sposób są przeprowadzane testy na obecność koronawirusa.
"Możemy zrobić pobranie na sucho z tylnej strony gardła. Taki test jest dużo prostszy. Składa się z plastikowej próbówki oraz szczoteczki, która przypomina patyk do czyszczenia uszu" - opowiada Szewczyk. Po czym otwiera buzię i demonstruje pobranie na sobie. Następnie wkłada szczoteczkę z powrotem do próbówki, tak aby nie dotknąć do jej ścianek. Test podpisuje się danymi pacjenta i pakuje do plastikowego woreczka, który następnie zostaje włożony do koperty. Ta z kolei wraz ze skierowaniem trafia do kolejnej, dużej koperty.
"Nazywamy to potrójnym zabezpieczeniem" - tłumaczy Szewczyk.
3. Płuca chorego na COVID-19
Szewczyk pokazał też wynik tomografii płuc pacjenta z COVID-19.
"Te wszystkie zaznaczone na jasno obszary to zmiany śródmiąższowe, czyli wysięk zapalny. To w znacznym stopniu powoduje objawy duszności. Jeśli przeliczyć procentowo, to na tym etapie choroby 60-70 poc. płuc było zajętych – opowiada Szewczyk.
Zobacz także: Koronawirus uderza też w serce. Sekcja zwłok u jednego z pacjentów wykazała pęknięcie mięśnia sercowego
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.