Trwa ładowanie...

Niemal 300 tys. zachorowań tygodniowo i przepełnione szpitale. "Takiej grypy jeszcze nie mieliśmy"

 Katarzyna Prus
23.12.2022 14:26
Do szpitali z powikłaniami trafiają nawet młodzi ludzie, bez dodatkowych obciążeń
Do szpitali z powikłaniami trafiają nawet młodzi ludzie, bez dodatkowych obciążeń (East News)

Grypa atakuje coraz silniej i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie miała się zatrzymać. Wzrost zakażeń jest dramatyczny, a w niektórych szpitalach zaczyna brakować miejsc. - Zbliżamy się do 300 tys. zakażeń tygodniowo, do szpitali trafiają ciężko chorzy pacjenci, którzy już mają powikłania. To wszystko się dopiero rozkręca. Po świątecznych spotkaniach, które sprzyjają transmisji wirusa będzie jeszcze gorzej - ostrzega dr n. med. Grażyna Cholewińska-Szymańska, mazowiecka konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych.

spis treści

1. Setki tysięcy zachorowań tygodniowo

Minister Zdrowia Adam Niedzielski poinformował w środę na Twitterze, że w ciągu tygodnia w całym kraju zarejestrowano już 270 tys. zachorowań na grypę, z czego połowa to dzieci.

Chorych na grypę cały czas przybywa
Chorych na grypę cały czas przybywa (Getty Images)
Zobacz film: "Dr Sutkowski apeluje, by nie zrównywać COVID-19 z grypą"

"Zleciłem prowadzenie stałego monitoringu obłożenia pediatrii. Lokalne oddziały NFZ mają reagować na sygnały o wzroście zajętości łóżek. Dziś zajętych jest 10 tys. miejsc pediatrycznych" - napisał szef resortu zdrowia.

Problem zaczął narastać już na początku tego miesiąca. 8 grudnia na konferencji prasowej szef resortu zdrowia informował, że to przede wszystkim grypa definiuje obecnie sytuację epidemiczną w Polsce. "Od początku września do końca listopada mieliśmy 160 tysięcy zachorowań COVID, a w tym samym okresie blisko 1,3 mln grypy" - powiedział Niedzielski.

Eksperci już wcześniej alarmowali, że sezon infekcyjny nabiera tempa. Przewodniczący Polskiego Towarzystwa Wakcynologii prof. Ernest Kuchar zwracał uwagę, że przybywa zakażeń dróg oddechowych, które są piątą przyczyną zgonów, a największe zagrożenie w tym sezonie stwarzają grypa i COVID-19.

O konkretnych decyzjach MZ, które zapadły w związku z coraz bardziej niepokojącą sytuacją epidemiczną, Niedzielski poinformował jednak dopiero w tym tygodniu, w czwartek.

"Najważniejsze decyzje zakończonego właśnie sztabu dotyczącego sytuacji epidemicznej: przygotowujemy bufor łóżek pediatrycznych oraz zwiększoną aprowizację leków - przede wszystkim antywirusowych ale i antybiotyków, w nowym roku wprowadzamy testy różnicujące grypę, RSV i COVID-19 - napisał na Twitterze minister zdrowia.

2. Ciężko chorzy z powikłaniami

- Sytuacja jest bardzo poważna. Zbliżamy się do 300 tys. zakażeń tygodniowo, to znacznie więcej, niż w analogicznym okresie w ubiegłych latach. Sezon infekcji w tym roku zaczął się dużo wcześniej, w związku z czym szczyt zachorowań, który przypadał mniej więcej na przełom lutego i marca też będzie szybciej - tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie dr n.med. Grażyna Cholewińska-Szymańska, specjalistka chorób zakaźnych z Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie, mazowiecka konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych.

Podkreśla, że sytuacja jest dynamiczna i na razie nic nie wskazuje na to, żeby miała się uspokoić.

- Do szpitali trafia bardzo dużo pacjentów, w tym ciężko chorych, którzy mają wczesne powikłania, w tym śródmiąższowe zapalenie płuc, z dusznościami i wysoką gorączką. Mogłoby się wydawać, że to głównie osoby starsze z chorobami przewlekłymi. Nic bardziej mylnego, mamy też młode osoby, bez dodatkowych obciążeń, przeważają niezaszczepieni - podkreśla dr Cholewińska-Szymańska.

Lekarka tłumaczy, że grypa może się też skończyć innymi poważnymi powikłaniami, które są zagrożeniem dla życia. - Należy do nich zapalenie mięśnia sercowego, które może doprowadzić nawet do tak poważnych uszkodzeń serca, że konieczna jest transplantacja. To także powikłania neurologiczne, w tym zapalenie mózgu i zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych - wskazuje.

3. "Ogromna niechęć do szczepień"

To właśnie bardzo niski, w porównaniu do ubiegłych lat, poziom szczepień przeciwko grypie jest jednym z powodów dramatycznej sytuacji, z którą mamy obecnie do czynienia. - Statystyki jasno wskazują: obecnie mamy ok. 650 tys. osób, które zaszczepiły się przeciwko grypie, podczas gdy wcześniej o tej porze roku było ich już nawet milion. Obserwujemy ogromną niechęć do szczepień, a obecna sytuacja epidemiczna jest tego pokłosiem - zaznacza dr Cholewińska-Szymańska.

Potwierdza to prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie. - W tym roku wyszczepialność nie przekracza nawet 3 proc. Wpływ na tak dużą skalę zachorowań może mieć też osłabienie odporności po przejściu COVID-19, które może się jeszcze pogłębiać po reinfekcjach. Dotyczy to szczególnie dzieci, które dodatkowo były narażone na infekcje RSV - tłumaczy prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.

- Znaczenie ma tu także genotyp wirusa grypy, który co roku się zmienia i co kilka lat obserwujemy fale zachorowań, które są szczególnie gwałtowne. W tym sezonie może być on bardziej wirulentny czyli bardziej zjadliwy - dodaje.

- To jest tym bardziej niepokojące, że statystyki wskazują, że to wszystko się jeszcze rozkręca. Krzywa zachorowań cały czas jest wznosząca, a przed nami święta i spotkania rodzinne, które sprzyjają transmisji wirusa. Można się więc spodziewać, że będzie jeszcze gorzej - dodaje lekarka.

4. Szpitale pękają w szwach

W związku z rosnącą liczbą infekcji, niektóre szpitale w Polsce już podjęły decyzje o zakazie odwiedzin pacjentów. To m.in. Wojewódzki Szpital Zespolony im. L. Rydygiera w Toruniu. "Z dniem 17 grudnia 2022 roku zostaje wprowadzony, aż do odwołania, zakaz odwiedzin pacjentów przebywających na oddziałach przez osoby z zewnątrz. W przypadku oddziałów zajmujących się leczeniem dzieci – opiekę nad dzieckiem sprawować może tylko jedna zdrowa osoba" - czytamy na stronie toruńskiego szpitala. Dyrekcja informuje, że tylko w "szczególnie uzasadnionych przypadkach" kierownicy oddziałów lub wyznaczeni lekarze mogą wyrazić zgodę na odwiedziny.

Podobnie jest w szpitalu w Ostrowie Wielkopolskim. Na razie decyzja o zakazie odwiedzin obejmuje internę i kardiologię.

Zaczyna też brakować miejsc. Najgorzej jest w przypadku miejsc pediatrycznych. "Widzimy, że łóżka pediatryczne bardzo szybko się zapełniają. Obłożenie waha się od 75 do 80 proc." - powiedział w czwartek w TVP Info Wojciech Andrusiewicz, rzecznik MZ. Przyznał, że w okresie między świętami napływ chorych w szpitalach może się zwiększyć.

Dodał, że największy problem dotyczy województw: lubelskiego i podkarpackiego. "Tam stosunek liczby łóżek ogółem do liczby łóżek zapełnionych jest już na granicy, więc kontakty między oddziałami Narodowego Funduszu Zdrowia i szpitalami w celu poszerzenia tej bazy są konieczne" - zaznaczył Andrusiewicz.

- Nasz oddział jest przepełniony, nie mieliśmy takiej grypy, nawet w czasach przedcovidowych. Obłożenie mamy na poziomie 50 proc. ponad plan. Nie było wcześniej tylu ciężkich i złośliwych przebiegów grypy, z utrzymującą się nawet ponad tydzień wysoką gorączką, poważnymi zapaleniami płuc czy biegunkami - przyznaje dr n.med. Barbara Hasiec, szefowa Oddziału Chorób Zakaźnych Dziecięcych w wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Lublinie. Dodaje, że do szpitala trafia też znacznie więcej małych dzieci, nawet kilkutygodniowych, czego też wcześniej na taką skalę nie było.

- Pamiętajmy, że do szpitala trafiają tylko dzieci w najcięższym stanie. Skala zachorowań jest znacznie większa, w przychodniach są dosłownie tłumy - dodaje lekarka.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze