Trwa ładowanie...

Nowy wirus atakuje. Potwierdzono 35 przypadków zachorowań w Chinach

 Karolina Rozmus
10.08.2022 14:03
Eksperci ostrzegają, że rośnie ryzyko rozprzestrzeniania się tzw. zoonoz
Eksperci ostrzegają, że rośnie ryzyko rozprzestrzeniania się tzw. zoonoz (Getty Images)

Langya (LayV) pochodzi z tej samej grupy, co wirus Hendra i Nipah, odzwierzęce wirusy RNA. Powoduje infekcję z objawami grypopodobnymi, zaburzenie pracy nerek oraz wątroby. Eksperci ponownie przypominają, że to kolejne ostrzeżenie dla ludzkości. - Do tej pory henipawirusy uważano za potencjalne zagrożenie epidemiczne i to się właśnie potwierdza. Mamy do czynienia z kolejnym wirusem, który najprawdopodobniej przełamał barierę gatunkową. Tego typu zakażeń, o czym wirusolodzy mówili wielokrotnie, może być coraz więcej, co wynika z ludzkiej niefrasobliwości – tłumaczy wirusolog, dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

spis treści

1. Szereg objawów u zakażonych Langya

Nowy wirus został wykryty w północno-wschodnich prowincjach Shandong i Henan już w 2018 roku. Oficjalnie zidentyfikowano go jednak dopiero w zeszłym tygodniu.

- Choć wirus Langya jest nowym wirusem, to podrodzina henipawirusów znana jest wirusologom od ponad 20 lat – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr Dzieciątkowski. - O nich możemy powiedzieć, że mają dość niski współczynnik reproduktywności, w związku z tym do tej pory w przypadku innych henipawirusów, jak wirusy Hendra czy Nipah, nie obserwowano transmisji człowiek-człowiek, a wyłącznie transmisję od zwierząt, przede wszystkim od nietoperzy.

Zobacz film: "Wirus Nipah dotrze do Europy? Prof. Simon odpowiada"

Langya zidentyfikowany został u 35 osób, przy czym u 26 był to jedyny wirus w organizmie. Większość chorych to rolnicy, a także pracownicy fabryk.

26 zakażonych wirusem Langya miało gorączkę, a także:

  • kaszel (50 proc.),
  • jadłowstręt (50 proc.),
  • ból mięśni (46 proc.),
  • nudności (38 proc.),
  • ból głowy (35 proc.),
  • wymioty (35 proc.),
  • małopłytkowość (35 proc.),
  • leukopenię (54 proc.),
  • upośledzenia czynności wątroby (35 proc.) oraz nerek (8 proc.)
  • odczuwało zmęczenie (54 proc.).

Wstępne badania wirusa zostały opisane w korespondencji opublikowanej przez naukowców z Chin, Singapuru i Australii na łamach "NEJM". Jak powiedział "Global Times" prof. Wang Linfa z Duke-NUS Medical School, współautor artykułu, przypadki zakażenia nowym wirusem "nie były jak dotąd śmiertelne ani bardzo poważne". Podkreślił również, że nie ma powodu do paniki.

- Niewiele jeszcze wiemy na ten temat, ale zawsze, kiedy wykrywany jest nowy wirus z rodziny paramyksowirusów, jest to powód do niepokoju. To dość groźna rodzina wirusów, do której należą wirusy Hendra czy Nipah, ale też odra – przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, wirusolog oraz immunolog z UMCS w Lublinie.

- Niestety henipawirusy mają dość dużą śmiertelność – może się ona wahać między 10 a 50 proc. Z drugiej strony nowy wirus, choć spowodował ostre postacie infekcji, to dotychczas nie doprowadził do zgonu żadnego ze zidentyfikowanych chorych – podkreśla dr Dzieciątkowski.

2. Jak doszło do zakażenia nowym henipawirusem?

RNA wirusa wykryto głównie u ryjówek, co według badaczy sugeruje, że właśnie ten gatunek zwierząt jest naturalnym rezerwuarem nowego patogenu. Badacze skupiają się na ustaleniu, czy ten odzwierzęcy wirus transmituje się pomiędzy ludźmi.

"Śledzenie kontaktów dziewięciu pacjentów z 15 członkami rodziny pozostającymi w bliskim kontakcie nie wykazało transmisji LayV w bliskim kontakcie, ale nasza wielkość próbki była zbyt mała, aby określić stan transmisji z człowieka na człowieka" – podkreślają naukowcy.

- Chociaż niektóre henipawirusy mogą przenosić się między ludźmi, to w tym przypadku jest za wcześnie, aby to ustalić. Natomiast wiadomo, że wśród zakażonych osób nie stwierdzono osobistych kontaktów, co wskazuje na odzwierzęce zakażenie wirusem – mówi ekspertka.

3. Czy mamy powody do obaw?

- Zawsze przy odkryciu nowego wirusa odzwierzęcego pojawiają się pytania o objawy, jakie wywołuje, czy są one ciężkie i mogą doprowadzić do zgonu, oraz czy wirus może się przenosić między ludźmi. W tym przypadku porównano stopień podobieństwa wirusa Langya do już znanych wirusów Nipah i Hendra o bardzo wysokiej śmiertelności od 60 do 75 proc. Na szczęście badanie filogenetyczne wykazało, że nowy henipawirus jest bardziej podobny do wirusa Mojiang, który nie jest tak niebezpieczny, jak Nipah czy Hendra – tłumaczy prof. Szuster-Ciesielska.

Eksperci chorób zakaźnych alarmują już od dawna, że kryzys klimatyczny oraz brutalne ingerowanie człowieka w środowisko naturalne zwiększają ryzyko transmisji zwierzęcych wirusów na ludzi.

- Zakażenia odzwierzęce będą się zdarzały i o tym zagrożeniu mówiliśmy wielokrotnie. Zwierzęta są ogromnym i wciąż niezbadanym rezerwuarem wirusów. U samych nietoperzy na przestrzeni ostatnich kilku lat wykryto ponad dwa tysiące nowych koronawirusów, spośród których są i takie, które w warunkach laboratoryjnych mają zdolność do zakażania komórek ludzkich, co potwierdza ich epidemiczny potencjał. Tego nie należy bagatelizować – podkreśla prof. Szuster.

Dr Dzieciątkowski uspokaja, że na razie Europejczycy nie mają powodu do obaw – dotychczas nie zdarzyło się, by wirus Nipah czy Hendra pojawił się na naszym kontynencie, jest więc mało prawdopodobne, by pojawił się tu wirus Langya.

- Oczywiście nie sposób wykluczyć, że henipawirusy zmutują tak, że dojdzie kiedyś do transmisji człowiek-człowiek – mówi wirusolog. - Jest to możliwe choćby z tego względu, że henipawirusy należą do rodziny paramyksowirusów, a w tej rodzinie znajdują się takie wirusy o wysokiej zaraźliwości, jak wirus odry, wirus syncytialny oddechowy (RSV) czy wirusy paragrypy lub świnki.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze