Małpia ospa w Europie. Eksperci ostrzegają: Ocieplenie klimatu i wycinka lasów zwiększają ryzyko nowych pandemii
Brytyjczycy alarmują, że w Anglii zdiagnozowano rzadką infekcję wirusową - ospę małpią, którą prawdopodobnie zaraził się jeden z turystów podróżujących do Afryki Zachodniej. Eksperci z całego świata ostrzegają, że problem jest znacznie szerszy, ponieważ z uwagi na ocieplenie klimatu oraz wycinkę lasów kontakt człowieka z nieznanymi dotąd patogenami intensyfikuje się, co może skutkować wybuchem kolejnej pandemii.
1. Przypadek małpiej ospy w Wielkiej Brytanii
Brytyjska Agencja Bezpieczeństwa Zdrowia (UKHSA) wydała oświadczenie, w którym poinformowała o osobie, która niedawno podróżowała do Nigerii i zaraziła się małpią ospą. W oświadczeniu podkreślono, że zakażony pacjent jest obecnie leczony w specjalistycznej jednostce do spraw chorób zakaźnych i izolacji w Guy's and St Thomas' NHS Foundation Trust w Londynie. Jego objawy to gorączka, ból głowy, mięśni i pleców oraz obrzęk węzłów chłonnych, dreszcze i wyczerpanie. UKSHA zaznaczyła ponadto, że prewencyjnie skontaktuje się ze wszystkimi, którzy mogli mieć w ostatnim czasie kontakt z zakażonym pacjentem.
- Ospa małpia jest rzadką chorobą wirusową, która nie rozprzestrzenia się łatwo między ludźmi, a zagrożenie, które niesie dla ogółu populacji, jest "bardzo niskie" – powiedział Colin Brown, dyrektor ds. infekcji klinicznych i pojawiających się w UKHSA.
An individual has been diagnosed with monkeypox in England.
— UK Health Security Agency (@UKHSA) May 7, 2022
The patient has a recent travel history from Nigeria, which is where they are believed to have contracted the infection, before travelling to the UK.
More information: https://t.co/DnN8j7Rboj
National Health Service informuje, że ospa małpia jest przenoszona głównie przez dzikie zwierzęta w zachodniej lub środkowej części Afryki. Od zwykłej ospy odróżnia ją obrzęk węzłów chłonnych.
Ospę małpią po raz pierwszy odkryto w 1958 roku, a pierwszy odnotowany przypadek u człowieka miał miejsce w 1970 roku w Demokratycznej Republice Konga. Pierwsze, poza Afryką, przypadki u ludzi stwierdzono w USA w 2003 roku. Wtedy zdiagnozowano 47 przypadków zakażeń. W Wielkiej Brytanii do tej pory miały miejsce cztery zakażenia tym wirusem - w latach 2018 i 2019.
Naukowcy ostrzegają również przed wirusem Zika, który zdolny jest wywołać kolejną epidemię. Wystarczy pojedyncza mutacja, aby patogen zaczął się gwałtownie rozprzestrzeniać. Przykładem mogą być wydarzenia sprzed kilku lat, kiedy wirus Zika sprawił, że urodziło się bardzo wiele dzieci z uszkodzeniami mózgu po tym, jak ich mamy zostały zakażone w czasie ciąży.
- Wariant wirusa Zika, jaki wykryliśmy w eksperymencie, wyewoluował do punktu, w którym odporność krzyżowa uzyskana wobec choroby denga u myszy nie była już wystarczająca – twierdzi w wypowiedzi dla BBC News główny autor badania prof. Sujan Shresta. Ekspert dodał, że gdyby taki wariant zaczął dominować w warunkach naturalnych, byłby nowym zagrożeniem.
2. Zmiany klimatu zwiększają ryzyko nowej pandemii
Temat wybuchu nowych pandemii nie przestaje niepokoić także naukowców z Centrum Medycznego Uniwersytetu Georgetown. Opublikowali oni badania, w których tłumaczą, że ogromny wpływ na tworzenie się epidemii mają postępujące zmiany klimatyczne. Ocieplenie sprawia, że dzikie zwierzęta będą zmuszone do przeniesienia swoich siedlisk – najprawdopodobniej do regionów o dużej populacji ludzi, co dramatycznie zwiększa ryzyko przeniesienia wirusa na ludzi, a stąd już tylko krok do pandemii.
"Ten proces może już trwać w dzisiejszym, cieplejszym o 1,2 stopnia świecie. A wysiłki na rzecz ograniczenia emisji gazów cieplarnianych mogą nie powstrzymać rozwoju tych wydarzeń. Przykładowo – wzrost temperatury będzie miał wpływ na nietoperze, które w większości odpowiadają za transmisję wirusów. Zdolność do latania pozwoli im podróżować na duże odległości i dzielić się największą liczbą wirusów. Najpoważniejsze skutki mogą odczuć mieszkańcy południowo-wschodniej Azji, która jest globalnym punktem różnorodności nietoperzy" – podkreślają autorzy badań na łamach magazynu medycznego "Science Daily".
Z wnioskami naukowców zgadza się prof. Maria Gańczak, epidemiolog i specjalistka chorób zakaźnych, która podkreśla, że w krajach rozwijających się, w obszarze tropikalnym, jest wiele patogenów, które są zdolne dalej się rozwijać. Styczność z nimi zwiększa deforestacja oraz przenoszenie się dzikich zwierząt bliżej społeczności ludzkich. W takich warunkach o wiele łatwiej o rozprzestrzenianie się wirusów odzwierzęcych.
- Zbliżamy się do zwierząt, a w środowisku zwierzęcym bytuje 750-800 tys. wirusów, które mogą być potencjalnie zakaźne dla ludzi. Ludzie prowokują kontakty ze zwierzętami. Obserwujemy proces deforestacji na wielką skalę, a przez wycinanie lasów zbliżamy się do zwierząt, będąc narażeni na styczność z drobnoustrojami odzwierzęcymi. Przykładem mogą być nietoperze, które są źródłem prawie 100 klasterów koronawirusów, a także nosicielami innych wirusów. W grotach, w których przebywają te ssaki, ludzie zbierają ich odchody, z których później produkowany jest nawóz – potwierdza w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Maria Gańczak, epidemiolog i specjalistka chorób zakaźnych z Katedry Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Zielonogórskiego, wiceprezydent Sekcji Kontroli Zakażeń Europejskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego.
Choroby zakaźne z odległych zakątków świata przenoszone są także przez komary.
- Przykładem jest denga, choroba, która występowała głównie w pasie równikowym, szczególnie w Azji Południowo-Wschodniej i obu Amerykach. Niedawno jednak wykryto ją na Maderze, popularnym kierunku podróży Europejczyków – stwierdza prof. Gańczak.
Dużym zagrożeniem epidemiologicznym są także mokre targi, szczególnie te w niektórych krajach Azji Południowo-Wschodniej, gdzie żywe zwierzęta trzymane są w klatkach, następnie zabijane i sprzedawane. O tego typu targowiskach zrobiło się głośno już po wybuchu pandemii wirusa SARS w 2002 roku. Obecnie łączy się je z wybuchem pandemii SARS-CoV-2.
- Mokre targi mogą być źródłem chorób zakaźnych, ponieważ w koszmarnych, niehigienicznych warunkach przechowuje się tam m.in. egzotyczne zwierzęta, które są później na miejscu zabijane na oczach potencjalnych nabywców. Często krew zwierząt jest wypijana, ponieważ ludzie wierzą, że może uzdrawiać. Panuje także moda na handel egzotycznymi zwierzętami. Częstotliwość interakcji ze środowiskiem zwierzęcym wpływa na ryzyko wybuchu kolejnej pandemii. Jeśli w przyszłości pojawi się kolejna pandemia, z dużym prawdopodobieństwem będzie wywołana wirusem odzwierzęcym – tłumaczy ekspertka. – Na arenie międzynarodowej powinniśmy zatem dążyć do likwidacji mokrych targów, które są źródłem nowych patogenów, chorób zakaźnych oraz nowych pandemii – dodaje.
Jak pokazał przykład turysty podróżującego do Nigerii, wpływ na rozwój wirusa mają podróże.
- Wpływ na powstawanie ognisk epidemicznych ma także transport lotniczy. Ludzie mogą przenosić czynniki zakaźne z kontynentu na kontynent, zarażać współpasażerów w samolocie, a następnie transmitować patogen w kolejnym kraju. Mamy zatem wiele elementów ułatwiających transmisję chorób zakaźnych – komentuje prof. Gańczak.
3. Kiedy może dojść do wybuchu kolejnej pandemii?
Naukowcy szacują, że do wybuchu kolejnej pandemii może dojść w przedziale 50-60 lat. Ale równie dobrze może to nastąpić w ciągu kilku lat, dlatego lekcję, jaką dała nam pandemia COVID-19, powinniśmy zacząć odrabiać już teraz.
- Przede wszystkim powinniśmy mieć sprawnie działający światowy system wczesnego ostrzegania i skupić się na monitorowaniu wszystkich zjawisk o charakterze epidemicznym, ze szczególnym uwzględnieniem hotspotów, czyli miejsc, gdzie ryzyko wybuchu pandemii jest największe. System ostrzegania mógłby z wyprzedzeniem informować o zagrożeniu płynącym z najdalszych zakątków świata – podsumowuje prof. Gańczak.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.