Trwa ładowanie...

"Sytuacja jest dramatyczna". Ale rzeczywista liczba zakażonych jest jeszcze wyższa

Minister zdrowia: Jeżeli utrzyma się ta dynamika zakażeń, to w przyszłym tygodniu możemy mieć do czynienia z zakażeniami na poziomie powyżej 50 tys.
Minister zdrowia: Jeżeli utrzyma się ta dynamika zakażeń, to w przyszłym tygodniu możemy mieć do czynienia z zakażeniami na poziomie powyżej 50 tys. (Getty Images)

W ciągu ostatniej doby potwierdzono 30 586 nowych zakażeń koronawirusem. Te liczby mogą jednak nie odzwierciedlać realnej skali pandemii w Polsce, gdyż wciąż wykonujemy za mało testów w kierunku COVID. Zamiast szczepić, wybieramy morsowanie i wzmacnianie odporności, co nic nie daje w starciu z SARS-CoV-2. Lekarze zauważają jeszcze jeden niepokojący proceder. - Polacy nie idą na testy PCR, sami izolują się w domu, ale pozostali domownicy normalnie funkcjonują, roznosząc wirusa - komentuje lek. Karolina Pyziak-Kowalska.

spis treści

1. Minister zdrowia: Sytuacja jest dramatyczna

To oznacza 90 proc. wzrost w porównaniu z danymi z ubiegłego tygodnia. Minister zdrowia Adam Niedzielski podczas konferencji prasowej przyznał, że liczby zakażeń pokazują wyraźnie, że nie tylko wkroczyliśmy już w piątą falę, ale ta fala będzie w najbliższych dniach bardzo dynamicznie się rozwijać i już w przyszłym tygodniu liczby zakażeń mogą przekroczyć 50 tys. dziennie.

- Sytuacja jest rzeczywiście dramatyczna - przyznaje minister i dodaje: Jest to sytuacja, która stanowi ogromne ryzyko dla wydolności systemu opieki zdrowotnej.

Zobacz film: "Polacy są słabo wyszczepieni. Piąta fala uderzy z dużą siłą"
Rośnie liczba zakażeń - 90 proc. wzrost w ciągu tygodnia
Rośnie liczba zakażeń - 90 proc. wzrost w ciągu tygodnia (Getty Images)

2. WHO: Nie popełnijcie błędu

Eksperci od dawna podkreślają, że przekaz o "lekkim wirusie" może uśpić czujność wielu osób, a COVID to nie przeziębienie. To, jak szybko w Polsce przybywa nowych zakażonych, pokazuje dobitnie skalę zagrożenia, z którym przyszło nam się zmierzyć. Z badań przeprowadzonych w RPA wynika, że ryzyko ciężkiego przebiegu i śmierci w przypadku Omikronu jest o 25 proc. niższe niż w przypadku Delty, ale liczba zakażonych Omikronem będzie wielokrotnie wyższa.

- Myślę, że to będzie fala, która dotknie największą liczbę osób. To oznacza, że będziemy obserwować więcej pacjentów, którzy na którymś etapie nie dostaną się szpitala. Spodziewajmy się też jeszcze większej liczby zgonów. Codziennie będziemy obserwować dramaty - podkreśla lek. Karolina Pyziak-Kowalska, specjalistka lekarz chorób zakaźnych, hepatolog z Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie.

- Szacujemy, że nawet jeżeli 5 proc. zakażonych będzie wymagało opieki szpitalnej, to i tak może to być bardzo niebezpieczne dla ochrony zdrowia i jej obciążenia. A jeżeli to będzie 10 proc.? WHO wskazuje, żeby przestać nazywać Omikron łagodnym, to nie jest przeziębienie. Poza samą chorobą są jeszcze powikłania pocovidowe, long COVID, które są równie niebezpieczne. To oznacza, że po eskalacji zakażeń, też będziemy mieli bardzo dużo pracy, bo będzie fala powikłań - mówi lekarka.

W podobnym tonie wypowiada się wirusolog prof. Krzysztof Pyrć. ''Omikron jest nieco łagodniejszy, a szczepionki dają nam dodatkową tarczę. Ale to nie katarek"- pisze wirusolog w mediach społecznościowych, przypominając stanowisko WHO.

"Nie popełnijcie błędu, Omikron powoduje ciężką chorobę, która może być zabójcza; nawet mniej poważne przypadki będą poważnym obciążeniem dla służby zdrowia" - apelują przedstawiciele Światowej Organizacji Zdrowia.

3. Morsowanie zamiast szczepień

Prognozy analityków wskazują, że w Polsce w szczycie fali może być od 60 do nawet 140 tys. zakażeń dziennie. To daje wyobrażenie, jak duże może być obciążenie systemu, nawet jeżeli tylko niewielki odsetek z tych chorych będzie wymagał hospitalizacji.

- Omikron ma bardzo wysoką zakaźność. To oznacza, że będzie trudno zapewnić opiekę tym pacjentom, którzy będą potrzebować pomocy w warunkach szpitalnych. Tego boimy się najbardziej – mówi lek. Karolina Pyziak-Kowalska.

Teraz w szpitalach przebywa ponad 14 tys. pacjentów covidowych. Według analityków w pesymistycznym scenariuszu w szczycie piątej fali może być potrzebne 60-80 tys. miejsc dla chorujących na COVID. Tymczasem sam minister zdrowia przyznał, że "nasz system opieki zdrowotnej jest w stanie obsłużyć 40 tys. chorych na COVID".

- Możemy te łóżka zwiększyć do 60 tys., ale to już są scenariusze, które oznaczają brak wydolności, oznaczają kolejki karetek, które będą oczekiwały na przyjęcie - mówi minister Niedzielski.

Już teraz na wielu oddziałach brakuje rąk do pracy. Sytuacja robi się coraz trudniejsza, bo zaczynają chorować również sami medycy. - Widzimy, że w tej chwili jest bardzo dużo zachorowań wśród personelu, mimo że w większości są to osoby zaszczepione trzema dawkami - przyznaje Pyziak-Kowalska.

- Realnie można zorganizować kolejne łóżka dla pacjentów, tylko pytanie, kto będzie się nimi opiekować? Nie rozmnożymy nagle personelu. Jeżeli zaczniemy tworzyć nowe oddziały, to chorymi będą się opiekować lekarze, którzy na co dzień nie zajmują się COVID-19. Stworzymy taką hybrydę: lekarz osłucha pacjenta, zleci badania, natomiast nie będzie miał doświadczenia w prowadzeniu takich chorych. Jeżeli będą to ludzie z przypadku, to też przełoży się na rokowania dla pacjentów. Widzimy to przełożenie na oddziałach, które na co dzień zajmują się COVID. Tam jest zdecydowanie lepsza przeżywalność pacjentów - podkreśla lekarka.

Ekspertka ostrzega wszystkich przed lekceważeniem zagrożenia. Dla niektórych może się to skończyć tragicznie. Przyznaje, że coraz więcej osób nie widzi sensu w działaniach DDMW, a to na świecie przynosi efekty. Bardzo mało osób wykonuje testy w miejscach, gdzie są one wpisywane do rejestru. Ludzie masowo zaczęli się badać testami antygenowymi kupowanymi w supermarketach czy drogeriach.

- Polacy nie idą na testy PCR, sami izolują się w domu, ale pozostali domownicy normalnie funkcjonują, roznosząc wirusa. To pokazuje ewidentne braki w edukacji - podkreśla ekspertka.

- Część osób stawia na morsowanie, witaminy, dodatkowe elementy związane ze wzmocnienie odporności, ale nie widzi sensu szczepień. Pojedyncze osoby dają się jeszcze przekonać na boostery, czyli dawki przypominające, ale większość społeczeństwa ma takie podejście, że jeśli zaszczepili się dwoma dawkami, to wystarczy. A tak nie jest. W chwili obecnej bardzo istotne jest wzmocnienie odpowiedzi immunologicznej tak, aby w pogotowiu mieć gotowe przeciwciała neutralizujące wirusa - przekonuje.

4. Dramatyczny poziom testowania w kierunku COVID-19

Doktor Pyziak-Kowalska wyjaśnia, że mamy ogromny dług zdrowotny, a to sprawia, że liczba zgonów covidowych w Polsce jest bardzo wysoka.

- Po pierwsze do szpitali trafiają osoby z innymi zaniedbaniami zdrowotnymi, po drugie z reguły na zaawansowanym etapie choroby. Pacjenci przyjeżdżają w stanie skrajnej duszności, niewydolności oddechowej, kiedy już niewiele można zrobić, a na włączenie wielu procedur medycznych jest za późno - podsumowuje lekarka.

Problemem jest też obecny poziom testowania w Polsce. Gdy wykonuje się około 100 tys. testów dziennie, dane o rzeczywistej liczbie zakażeń będą z całą pewnością zaniżone.

- Największy wzrost zachorowań będzie widoczny w pierwszej kolejności tam, gdzie jest najsłabiej zaszczepiona populacja. Myślę, że mimo że będziemy mieli bardzo dużo zakażeń, nie będziemy tego widzieli w liczbach, bo nie jesteśmy w stanie wykonać tak wielu testów - przyznaje lekarka.

Dane pokazują, że zajmujemy 99. miejsce na świecie pod względem liczby wykonanych testów na milion mieszkańców. Jesteśmy też w samej końcówce krajów europejskich. Mniej wykonywanych testów drastycznie obniża rzeczywistą liczbę zakażeń. Niestety, będzie tylko gorzej. Wykrywalność pozytywnych przypadków spadnie jeszcze bardziej w związku z tym, że od 1 stycznia wprowadzono obniżoną stawkę dla laboratoriów za wykonywanie tej usługi ze skierowań Narodowego Funduszu Zdrowia.

Pomóc mają zmiany w testowaniu, które zapowiedział Niedzielski. Ministerstwo Zdrowia chce, by test na COVID-19 można było wykonać w każdej aptece. - Pracujemy nad tym, żeby dostępność testowania była możliwa w każdej aptece w Polsce tak, żeby każdy obywatel mógł wejść do apteki przechodząc obok, albo mając kiepskie samopoczucie i wykonać test antygenowy - mówił minister zdrowia podczas konferencji prasowej. Czy jednak Polaków przekona ten pomysł? Biorąc pod uwagę niechęć do testowania w kierunku COVID-19, nowy plan rządu może się nie udać.

5. Raport Ministerstwa Zdrowia

W środę 19 stycznia resort zdrowia opublikował nowy raport, z którego wynika, że w ciągu ostatniej doby 30 586 osób otrzymało pozytywny wynik testów laboratoryjnych w kierunku SARS-CoV-2.

Najwięcej zakażeń odnotowano w województwach: mazowieckim (5594), śląskim (4647), małopolskim (3471).

Z powodu COVID-19 zmarło zmarło 75 osób, z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 300 osób.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze