Trwa ładowanie...

Duże obawy lekarzy ws. drogiego leku na COVID. "Osoby niezaszczepione nie powinny być leczone za środki publiczne"

Avatar placeholder
17.11.2021 23:46
Pierwszy lek na COVID-19? W środowisku lekarskim wrze. "Osoby niezaszczepione nie powinny być leczone za środki publiczne"
Pierwszy lek na COVID-19? W środowisku lekarskim wrze. "Osoby niezaszczepione nie powinny być leczone za środki publiczne" (Getty Images)

Już w grudniu tego roku do Polski ma trafić Molnupiravir, doustny lek na COVID-19. Jednak ta informacja wywołała w środowisku medycznym bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony ten preparat może uratować wiele istnień, ale z drugiej jest bardzo drogi i prawdopodobniej będzie częściej stosowany w przypadku osób niezaszczepionych. Lekarze mają więc obawy, że zamiast promować szczepienia, które są tańsze i skuteczniejsze, rząd po raz kolejny ustępuje antyszczepionkowcom. Zapewni im kosztowną terapię na koszt nas wszystkich - podatników

spis treści

1. Lek niezgody. Środowisko medyczne podzielone

Molnupiravir jest lekiem opracowanym przez firmę Merck & Co. Nie jest to pierwszy opracowany lek na COVID-19, jednak do tej pory jedyny, który jest podawany doustnie w formie tabletek. Oznacza to, że terapia Molnupiravirem jest możliwa w domu i nie wymaga hospitalizacji pacjenta.

Już w grudniu tego roku do Polski ma trafić Molnupiravir, pierwszy lek na COVID-19
Już w grudniu tego roku do Polski ma trafić Molnupiravir, pierwszy lek na COVID-19 (Getty Images)
Zobacz film: "Podstawowe badania, jakie powinna wykonać każda kobieta"

Na razie lek został warunkowo dopuszczony do użytku w Wielkiej Brytanii. W UE nad oceną leku wciąż pracują eksperci Europejskiej Agencji Leków (EMA). Jednak oczekuje się, że na dniach EMA wyda rekomendację, na podstawie której poszczególne kraje członkowskie będą mogły podjąć decyzję o awaryjnym dopuszczeniu leku na rynek krajowy do czasu jego oficjalnej rejestracji u w całej UE.

Oznacza to, że Molnupiravir może trafić do Polski już na początku grudnia.

Informacja ta raczej nie wywołała euforii w środowisku medycznym. Jak przyznaje prof. Joanna Zajkowska z kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, taki lek mógłby okazać się niezwykle pomocny, ponieważ pozwoliłby obniżyć ryzyko powikłań oraz zgonu w grupie najbardziej obciążonych pacjentów.

Istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, że będzie on częściej stosowany w przypadku osób niezaszczepionych, ponieważ to one stanowią dzisiaj 90 proc. wszystkich hospitalizacji. Lekarze mają więc obawy, że zamiast promować szczepienia, które są tańsze i skuteczniejsze, rząd po raz kolejny puści oczko do antyszczepionkowców, fundując im kosztowną terapię.

2. "Jest to sytuacja bezprecedensowa"

Z informacji amerykańskich mediów wynika, że koszt jednej kuracji Molnupiravirem będzie wynosił ok. 700 dol. Takie kwoty widnieją na umowach, które rząd USA zawarł z firmą Merc.

Zdaniem dr Grzegorza Cessaka, prezesa Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, prawdopodobnie dla krajów europejskich cena zakupu będzie podobna. Nie wiadomo jednak, jaki będzie ostateczny koszt leku dla Polski, ponieważ zakup jest prowadzony w ramach unijnych procedur i część kosztów może zostać pokryta z budżetu UE.

Wiadomo natomiast, że w Polsce zakup leku będzie prowadzony na rzecz Agencji Rezerw Materiałowych. Oznacza to, że dla pacjenta preparat będzie całkowicie bezpłatny.

- Jest to sytuacja bezprecedensowa - mówi farmaceutka i blogerka mgr Paulina Front. - Generalnie można powiedzieć, że leki przeciwwirusowe nie należą do tanich. Koszt niektórych terapii przeciwwirusowych (np. programy lekowe w terapii WZW C czy HIV) może sięgać nawet kilkunastu tysięcy za kurację. Jednak nigdy wcześniej w Polsce nie było sytuacji, aby tak drogi lek miał być stosowany na szeroką skalę, w dodatku nieodpłatnie - podkreśla ekspertka.

3. Szczepionki są tańsze i skuteczniejsze

W dodatku efektywność Molnupiraviru jest szacowana tylko na 50 proc.

- Oznacza to jedno: szczepienia przeciw COVID-19 nadal są najskuteczniejszą metodą ochrony - podkreśla mgr Front.

Oprócz tego obecnie cena jednej dawki preparatu przeciw COVID-19 Pfizer i BioNTech wynosi ok. 20 euro. Przy tym szczepionki gwarantują 90 proc. skuteczności ochrony przed zgonem.

- Trzeba powiedzieć wyraźnie, że nigdy nie będzie skuteczniejszej metody zwalczania chorób niż ich profilaktyka. Leki powinny być stosowane tylko w ostateczności, kiedy nie mamy możliwości zastosowania profilaktyki albo ona po prostu nie jest wystarczająca – uważa prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku oraz prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. - Pamiętajmy też, że lek podajemy już momencie, kiedy wirus czyni spustoszenie w organizmie. Oprócz tego Molnupiravir, jak każdy inny lek, nie jest pozbawiony działań ubocznych - dodaje.

Jak zwraca uwagę ekspert, istnieje duże zagrożenie, że Molnupiravir będzie stosowany w Polsce nieprawidłowo, ponieważ pacjenci z reguły zgłaszają się po pomoc z dużym opóźnieniem.

- Molnupiravir musi być podany w ciągu 5 dni od wystąpienia objawów COVID-19. Jeśli natomiast ktoś będzie zwlekał z pójściem do lekarza, to nie ma co się oszukiwać, lek po prostu nie zadziała. Z naszych badań w ramach projektu SARSTER jednoznacznie wynika, że pośród osób kwalifikujących się do terapii remdesivirem (lek przeciwwirusowy stosowany w leczeniu COVID-19 - red.), lek w tym 5-dniowym okresie otrzymało tylko 29 proc. pacjentów – mówi prof. Flisiak. - Może więc się okazać, że pacjenci będą się zjawiać w dziewiątej dobie choroby i żądać od lekarzy podania "cudownego leku". Tymczasem lek zastosowany zbyt późno będzie po prostu wyrzuceniem pieniędzy w błoto – podkreśla ekspert.

Zdaniem prof. Flisiaka zanim rząd wyda okrągłą kwotę na zakup lekarstw, powinno się najpierw wykorzystać te narzędzia, które są bardziej skuteczne. Innymi słowy, zachęcić ludzi do szczepień czy to za pomocą wprowadzenia paszportów covidowych, czy po prostu mądrej kampanii informacyjnej.

- Przykładowo w Singapurze osoby, które podjęły decyzje, że nie chcą się szczepić, będą płacić za ewentualne leczenie przeciw COVID-19 z własnej kieszeni. Jest to jakieś rozwiązanie. Jednak w Polsce byłoby nie do zaadoptowania, ponieważ znajdą się dziesiątki mądrali, którzy powiedzą, że to jest niezgodne z konstytucją. Choć w przypadku wielu innych rzeczy, które w sposób oczywisty są wbrew konstytucji, to nikomu nie przeszkadza. Wszystko to kwestia woli politycznej – konkluduje prof. Flisiak.

Profesor przyznaje, że sam w głębi duszy ma przekonanie, że osoby niezaszczepione nie powinny być leczone za środki publiczne.

- Myślę, że teraz każdy lekarz tłumi takie emocje w sobie. Czemu jeśli ktoś nie chciał zabezpieczyć się taniej i skuteczniej, powinien dostawać tak drogie lekarstwa? Zapłacimy za to wszyscy z naszych podatków – mówi prof. Robert Flisiak.

Zobacz także: Za wcześnie skreśliliśmy AstraZenekę? "Zaszczepieni nią mogą mieć najwyższą odporność"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze