Trwa ładowanie...

Koronawirus w Polsce. POZ-y muszą przygotować się na trudny egzamin

Avatar placeholder
04.09.2020 14:48
17.03.2020 Gdansk. Informacje o koronawirusie na drzwiach przychodni na gdanskiej Morenie (KAROLINA MISZTAL/REPORTER)
17.03.2020 Gdansk. Informacje o koronawirusie na drzwiach przychodni na gdanskiej Morenie (KAROLINA MISZTAL/REPORTER) (EAST NEWS)

Przed nami najprawdopodobniej jeden z najostrzejszych sezonów infekcyjnych od lat. Oprócz grypy i przeziębienia musimy zmierzyć się z kolejną falą COVID-19. To będzie ogromne wyzwanie dla placówek POZ.

1. Musimy oswoić się z telemedycyną

Pandemia koronawirusa przeorganizowała system zdrowia publicznego w Polsce, a także – przy okazji – przypomniała, że potrzebuje on gruntownej reformy. Już w marcu zamknięto prawie wszystkie publiczne przychodnie w kraju. Dopiero w maju zaczęto je stopniowo odmrażać. Mimo to, nie wróciły do dawnego modelu funkcjonowania. Sytuacja, w której się znaleźliśmy wymusiła przyspieszenie procesu elektronizacji placówek medycznych, szczególnie tych świadczących podstawową opiekę zdrowotną, tzw. POZ-ów.

Jedną z podstawowych form przyjmowania pacjentów - i obecnie stanowiących większość - jest teleporada. I choć wielu pacjentów po dotychczasowych doświadczeniach nie jest przekonanych, co do jej skuteczności, lekarze POZ zaznaczają, że to ewidentnie jeden z pozytywnych skutków pandemii dla polskiego systemu zdrowia.

Zobacz film: "Nowe testy na koronawirusa. Minister zdrowia Łukasz Szumowski komentuje"

W przychodniach i centrach medycznych osobiście pojawiają się tylko pacjenci ze szczególnymi schorzeniami, które wymagają bezpośredniej konsultacji lekarza. Telefonicznie obsługiwani są zazwyczaj pacjenci z typowymi infekcjami, w tym przeziębieniem, ale też ci, u których podejrzewa się zakażenie koronawirusem.

Zarówno dr Alicja Sapała-Smoczyńska, jak i dr Wojciech Paryła, z którymi rozmawialiśmy, sugerują, że taki model przyjmowania pacjentów pozostanie z nami na dłużej, dlatego musimy się z nim oswoić. Oczywiste jest jednak, że to wciąż nowość w polskim systemie opieki zdrowotnej, dlatego potrzeba czasu na przyzwyczajenie się. Co więcej, specjaliści zaznaczają, że znacznie ułatwia to pracę placówek medycznych, przez co usługi zdrowotne są efektywniejsze.

- Dotychczas duża część naszej pracy (nawet 80 proc.) była poświęcona czynnościom, które można wykonywać przez internet lub telefon, a nawet automatycznie. Zajmują one nie 20 minut - czyli tyle, ile przeciętnie trwa wizyta - ale kilka, a nawet krócej. Dzięki temu znikają kolejki w przychodniach i wydłuża się czas przeznaczony na wizytę pacjenta, który wymaga zbadania – tłumaczy dr Wojciech Paryła, ortopeda dziecięcy, lekarz rodzinny, założyciel NZOZ Fundacja Pod Skrzydłami w Krakowie świadczącego usługi POZ.

- Do nowego systemu funkcjonowania placówek POZ, a szczególnie do telemedycyny, której rozkwit teraz obserwujemy, przyzwyczają się zarówno lekarze, jak i pacjenci. Jedni szybciej, inni wolniej. Z perspektywy lekarza i kierownika placówki medycznej mogę powiedzieć, że rozwiązania elektroniczne naprawdę usprawniły naszą pracę – komentuje dr Alicja Sapała-Smoczyńska, specjalista w dziedzinie pediatrii, kierownik medyczny Centrum Medyczne Medicover (Aleje Jerozolimskie).

Teleporady (Anna Bobrowska/KFP/Reporter)
Teleporady (Anna Bobrowska/KFP/Reporter) (EAST NEWS)

Specjalistka zwraca jednak uwagę na pewne bariery telemedycyny, które widać choćby w telefonicznym leczeniu najmłodszych. W takim przypadku to w gestii rodzica pozostaje dokładne opisanie stanu zdrowia dziecka, aby lekarz mógł je trafnie zdiagnozować, a później leczyć. Owszem, może on wysłuchać dziecka, jednak nie ma pewności, że opisuje ono swoje objawy zgodnie z faktycznym stanem rzeczy.

Dr Wojciech Paryła zwraca natomiast uwagę na sytuacje, w których występuje konieczność osobistych przyjęć pacjentów wymagających konsultacji lekarza.

- Są takie schorzenia, których nie ma szans rozpoznać przez telefon. Przykładowo: konsultuję również pacjentów jako ortopeda - zarówno dzieci, jak i dorosłych. Taki pacjent musi osobiście przyjść do przychodni. W innym przypadku nie mogę postawić rzetelenej diagnozy. Oczywiście, jeśli powie, że przebywał ostatnio w ognisku koronawirusa, wiadomo, że nie zostanie przyjęty – tłumaczy ekspert.

Na pytanie o obawę przed zakażeniem w wyniku zetknięcia z pacjentem lub ewidentnym ograniczeniem osobistych przyjęć lekarz odpowiada następująco: - Wyszedłem z założenia, że jestem osobą młodą, więc nawet, jeśli się zakażę, będę musiał to przechorować. Ważniejsze niż obawa - jest dla mnie leczenie pacjentów. Nie mogę siedzieć przy biurku i nic nie robić, to nie jest moja praca – dodaje dr Paryła.

2. POZ-y muszą przygotować się na trudny egzamin

Pandemia koronawirusa nie pojawiła się w Polsce w najgorszym okresie. Sezon infekcyjny dopiero przed nami. Zdaniem Alicji Sapały-Smoczyńskiej będzie to dla polskiego systemu opieki zdrowotnej kolejny trudny sprawdzian, a wręcz wypłynięcie na głębokie wody. Infekcji podobnych do COVIDU-19 pojawi się kilkakrotnie więcej niż dotychczas, szczególnie, że dzieci wróciły do szkół. Poza tym, wciąż odbywają się wesele, a także duże imprezy, podczas których dochodzi do zakażeń. W opinii specjalistki pacjenci powinni przygotować się na sytuacje, w których skonsultowanie się z lekarzem w ramach NFZ będzie bardzo trudne. Linie będą oblegane, a lekarzy będzie brakować. W najbliższych miesiącach konieczne jest zatem usprawnienie działania głównie POZ-ów, bo to tam - według planu strategii walki z epidemią przedstawionej 3 września przez Ministerstwo Zdrowia - będą zgłaszać się pacjenci.

- Jako lekarz czuję niepewność przed zbliżającym się sezonem infekcyjnym. Mam jednak nadzieję, że będzie to dla nas egzamin i ćwiczenie na przyszłość, a doświadczenia z ostatnich kilku miesięcy mogą nam jedynie pomóc, jeśli wyciągniemy z nich odpowiednie wnioski – mówi dr Alicja Sapała-Smoczyńska.

- Pacjenci, którzy podczas teleporady, będą przedstawiali takie objawy, jak gorączka, kaszel i ogólne złe samopoczucie (zarówno charakterystyczne dla COVID-19, grypy, jak i przeziębienia), raczej nie będą zapraszani do POZ-ów, aby nie stwarzać ryzyka zakażenia innych. Trudność może wystąpić w przypadku chorób, które mają podobne objawy, ale wymagają oględzin lekarza, na przykład anginy – dodaje specjalistka.

Wspomina również o dwóch ścieżkach postępowania w przypadku, gdy lekarz pierwszego kontaktu podejrzewa zakażenie koronawirusem, zgodnie z aktualnym rozporządzeniem Ministerstwa Zdrowia.

- Jeśli pacjent wykazuje objawy typowe dla COVID-19, które dodatkowo się nasilają, wtedy lekarz może zlecić sanepidowi wykonanie takiemu pacjentowi testu. Pozostali, u których objawy będą łagodne, zapewne będą kierowani na kwarantannę i proszeni o zastosowanie się do leczenia zaleconego przez lekarza. Myślę, że będzie to większość przypadków – tłumaczy dr Alicja Sapała-Smoczyńska.

Zdaniem naszych rozmówców, klucz do zapanowania nad chaosem w działaniu POZ-ów w najbliższych miesiącach leży we współpracy między lekarzem a pacjentem oraz stosowaniem się do odgórnych zarządzeń. Pacjent zgłaszający objawy powinien opisać je jak najrzetelniej podczas rozmowy telefonicznej, aby lekarz mógł postawić odpowiednią diagnozę.

Belchatow 03.01.2018. Szpital im. Jana Pawla II w Belchatowie. Kolejki w rejestracji do lekarza N/Z rejestracja chorych (Adam STASKIEWICZ/East News)
Belchatow 03.01.2018. Szpital im. Jana Pawla II w Belchatowie. Kolejki w rejestracji do lekarza N/Z rejestracja chorych (Adam STASKIEWICZ/East News)

3. Potrzeba więcej działających POZ-ów

W najbliższych miesiącach zwiększy się liczba infekcji, w tym niewykluczone, że również zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2. To pewne. W związku z tym konieczne jest usprawnienie placówek świadczących podstawową opiekę zdrowotną, bo to tam w pierwszej kolejności będą zgłaszać się pacjenci z objawami grypopodobnymi.

Problem w tym, że aktualnie wiele POZ-ów (również publicznych) pozostaje zamkniętych, przez co już tworzą się kolejki w tych otwartych. Wydłuża się czas oczekiwania zarówno na wizytę osobistą, jak i teleporadę. Kilka dni temu o ich otwarcie apelowali m.in. krakowscy lekarze.

Dr Alicja Sapała-Smoczyńska przestrzega przed jeszcze jednym niebezpiecznym skutkiem ograniczonej działalności POZ-ów.

- Jeżeli będzie zbyt mało działających placówek medycznych, szczególnie w sezonie infekcyjnym, niektórzy pacjenci zostaną bez pomocy lekarskiej. Ich stan zdrowia może się na tyle pogorszyć, nawet subiektywnie - co też będzie oddziaływać na ich ogólne samopoczucie - że wylądują na SOR-ach, prawdopodobnie w szpitalach jednoimiennych, gdzie będą tworzyć się korki – komentuje specjalista.

- Cała służba zdrowia powinna pracować w czasie pandemii. Nie możemy ulegać zbiorowej panice. Aktualnie nie ma zaostrzonych restrykcji - takich, jakie obowiązywały choćby w kwietniu. Organizowane są wesela, uczniowie poszli do szkół, więc dlaczego placówki zdrowotne nie mogą wrócić do aktywnego funkcjonowania? – pyta dr Wojciech Paryła.

Lekarze przewidują, że już niedługo Ministerstwo Zdrowia wyda kolejne rozporządzenia dotyczące stricte działania placówek podstawowej opieki zdrowotnej w najbliższych miesiącach. Pojawią się wówczas kolejne nowe procedury, których celem będzie usprawnienie systemu przyjęć i leczenia pacjentów. Jak zdamy ten egzamin?

Zobacz także: Nowa strategia walki z koronawirusem w Polsce. Prof. Flisiak: "Taki system powinien działać od samego początku epidemii"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze