Co mam robić? Co mi jest?

Co mam robić? Co mi jest? Jestem dość dziwnym człowiekiem. Mam 23 lata. Przez prawie rok byłam z jednym chłopakiem, ale koniec końców rozstaliśmy się. To był mój jedyny chłopak. Ten związek był dziwny, nigdy nie powiedziałam mu, że go kocham, a on też szybko zrezygnował z czułych słów - mimo to byliśmy dla siebie dobrzy. Widziałam, że był we mnie zakochany, a mi się podobał i bardzo go lubiłam. Zraniłam go bardzo, jak nie przyjechałam na sylwestra, i wtedy rozstaliśmy się. Wtedy powiedziałam mu, że się w nim nie zakochałam, nie widziałam go jako męża i czułam, że i tak się rozstaniemy. Potem rozpłakałam się. Pojechałam do domu. Gdy wracałam, zaproponował, że odbierze mnie z dworca. Było mi smutno, naprawdę chciałam być z nim, bardzo go lubiłam. Przyjechaliśmy do mnie, oglądaliśmy razem film i zaczął mnie „przytulać”. Spytałam o co chodzi, bo tak nie robią przyjaciele. Powiedział, że może być ze mną dopóki nie znajdzie innej dziewczyny. Taki okrutny tekst, ale czułam, że na niego zasłużyłam, że przeze mnie leżał gdzieś kompletnie pijany na sylwestra i wiedziałam, że nawet jeśli tak mówi, to nie będzie szukać innej dziewczyny. I było dobrze, uczucia z jego strony wróciły czułam się kochana. Tylko ten banalny seks nigdy nie wychodził. Pomogłam mu, pozbierałam go z letargu po byłej dziewczynie. Pokazałam jak się ubierać, zachęciłam do ćwiczeń. I było dobrze, jednak cały czas mimo wszystko nie dawało mi spokoju, że jest ze mną tylko dlatego, że chce ze mną „sypiać”. Po jednym takim zbliżeniu zezłościłam się, ale się do tego nie przyznałam. Myślałam, że mi przejdzie. On wtedy również zezłościł się (wyczuł to) i rozpłakał… zaczął wspominać swoją byłą, powiedział, że nie kocha mnie tak jak jej, że nie jest we mnie zakochany, ale może spróbować się we mnie zakochać. Ja, człowiek w sumie pozbawiony większych uczuć, przytuliłam go, pocieszyłam, pozbierałam. Nigdy nikogo nie miałam, nigdy nie byłam zakochana. Jednak byłam zła, że chyba jest ze mną tylko dlatego, że dobrze mu się ze mną „sypia”. Traktował mnie normalnie, ale zauważył, że coś było nie tak – złość nie przeszła. Następnego dnia widziałam, że w ogóle nie cieszy się, że do niego przyszłam. Wtedy postanowiłam, że musimy się rozstać, chociaż bardzo, bardzo tego nie chciałam. Już następnego dnia spytałam, czy możemy być razem. Powiedział, że dobra ze mnie dziewczyna. Ale wyliczył moje wady, powiedział, że jakoś nie może mnie wyczuć, że nie kocha mnie tak jak Ilonę. Wtedy zezłościłam się i spytałam sarkastycznie „po co mamy być razem?”, powtórzył to i to był koniec. Spytał jeszcze przed wyjściem, czy się w nim zakochałam? – nic nie mogłam odpowiedzieć, tylko płakałam. I tak płakałam przez dwa dni. Pojechałam szybciej do domu. To były trudne święta, to rozstanie i koniec studiów, po których nie mam konkretnej pracy, to, że na wakacje nie mogę wrócić do domu, a nie mam kompletnie planów na życie... Wróciłam na uczelnię, na której ja się uczę, a on pracuje. Zobaczyłam go i kompletnie się poskładałam. Stał pod słońce przy samochodzie i wyglądał tak niesamowicie... zamiast powiedzieć cokolwiek, uciekłam. Napisałam mu głupiego esemesa, żeby nie miał do mnie żalu, jak będę się dziwnie zachowywać ignorować go czy gdzieś się chować. Jego zwyczajem nie odpowiedział mi. Następnego dnia napisałam mu, że ten esemes był głupi i pewnie mam huśtawkę emocjonalną przed menstruacją. To napisał do mnie na gadu-gadu– ech, nigdy nie był odważny, ale takiego go lubiłam... Powiedział, żebym się nie dołowała, że jest mu obojętne, czy mówię mu część, czy nie. Że po mnie i przede mną miał dziewczyny, które nudziły mu się po 2 dniach. Napisał, że nie mógł mnie „wyczuć”, a ja „teraz” powiedziałam, że to nie prawda, bo zdenerwował się dokładnie w tym samym momencie co ja, tylko, że ja nie chciałam się do tego przyznać. Napisałam mu, że drugiej takiej jak ja nie ma, a on, że każdy jest wyjątkowy. Pisał też, że czuje ”teraz” jakby mnie wykorzystał, by wyleczyć się z Ilony. A ja, że to nie prawda, bo widziałam jak na mnie patrzy i słyszałam, co do mnie mówi. Skończyło się na tym, że „na razie” woli być singlem. Powiedział, że wolny czas poświeci trenowaniu karate, by wzmocnić pewność siebie, też powiedziałam, że sobie coś poszukam. Zmieniłam temat, że włączę sobie kreskówkę, a on, że wróci do ćwiczeń. Teraz czuję się nieswojo. Jakbym w środku miała taką wielką pustkę. Źle sypiam, budzę się wcześnie. W nocy jak się obudzę serce zaczyna mi walić. Na uczelni widzę go z daleka. Unikam godziny, o której kończy pracę, by go nie spotkać. Często mam wrażenie jakby cegła leżała mi na piersi, albo serce się powiększyło. Nic mi się nie chce. Najczęściej wszystko smakuje jak popiół. Jak go widzę czuję się nieswojo, najczęściej tak jakby coś ścisnęło mnie za serce, a potem tracę ochotę na cokolwiek. Ostatnio prawie zemdlałam w pociągu. Ratowali mnie jacyś obcy ludzie. Jak mdlałam, zaczęły mi drętwieć kończyny. Nie wiem co mi jest... Czy to jest miłość? Byłam z nim przecież długo. Znam jego wady – zrobiłam długą listę. Ja jestem człowiekiem, który ma problemy z emocjami. Jak byłam mała, to brzmi banalnie ja wiem, ale prześladowali mnie moi „koledzy” i „koleżanki”, tak przez kilka ładnych lat. Jak się mieszka w zabite dechami wiosce, to nie ma się dokąd uciec... Nauczyłam się nienawidzić ludzi z całego serca. Chciałam się nauczyć kochać, ale nie umiałam, teraz jakbym miała depresje. Chciałabym wiedzieć, co mi jest?

KOBIETA, 23 LAT ponad rok temu

Leczenie nerwicy

Witam serdecznie,

Opisywane przez Panią objawy mogą wskazywać na zaburzenia depresyjno-lękowe. Jest to zespół objawów, zwykle powstający na skutek sytuacji stresowej, w którym występują zarówno objawy depresji (spadek łaknienia, obniżony nastrój, apatia, zaburzenia snu) oraz lęku (kołatanie serca, niepokój, drętwienia kończyn, uczucie omdlewania).

W tego typu zaburzeniach podstawowe znaczenie ma psychoterapia. Mogłaby Pani skorzystać z tej formy pomocy, tym bardziej, że sama sygnalizuje Pani problemy w relacjach interpersonalnych, wyrażaniu emocji oraz przeżycie trudnych doświadczeń w przeszłości. Istotną trudnością może  być np. poczucie nadmiernej odpowiedzialności, niska samoocena oraz kwestia określania granic.

Ponadto wskazana byłaby wizyta w poradni lekarza rodzinnego i wykonanie podstawowych badań, w celu wykluczenia innych przyczyn omdleń niż tło psychogenne.

Z serdecznymi pozdrowieniami

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty