Co PRAWDOPODOBNIE może mi dolegać?

Mam 16 lat, pełną rodzinę i chodzę do liceum. Ludzie postrzegają mnie jako osobę ekstrawertyczną, wesołą, pogodną. Lubię spędzać czas z ludźmi, właściwie tylko wtedy nie myślę tak często o rozterkach. Jednak czasami jest mi źle i smutno, ale to zdarza się raczej sporadycznie. Częściej towarzyszy mi zdenerwowanie i gniew. Wyobrażam sobie, że robię komuś krzywdę, czasami całkiem bez powodu, np. idąc ulicą... Towarzyszą mi skrajne emocje i uczucia. Mam jednocześnie kilka odmiennych zdań i nie mogę się na któreś zdecydować... Uważam się za człowieka dobrego i złego zarazem. Zaobserwowałam też zjawiska, w których najpierw odczuwam głęboką fascynację – np. myślę o poznanej osobie bez przerwy, staram się jej przypodobać, zwrócić na siebie jej uwagę i ją naśladować, po czym po paru dniach, tygodniach lub miesiącach zaczynam dostrzegać jej wady, a na początku znajomości, nawet jeśli dostrzegam wady, to zamieniam je w pozytywy, dopiero później przychodzi wstręt, obrzydzenie, irytacja... Nie mam pojęcia skąd się bierze ta zmienność... nawet nie musi zaistnieć jakaś (obojętnie jaka) sytuacja, żebym zaczęła żywić niechęć do tej osoby... Dlaczego tak się dzieje? Samookaleczam się - tnę żyletką, uderzam głową o ścianę, gryzę, biję skakanką (np. odchudzam się i nie udaje mi się 'dobrze' skakać, a więc irytuję się i w złości uderzam w nogi, plecy...), przypalałam skórę (zapalałam zapałkę, gasiłam po czym szybko przykładałam do nogi lub gasiłam zapaloną na nodze), wyrywam/ciągnę za włosy, biję po twarzy, rękach... z czasem uświadomiłam sobie, że wyrywam włoski z rzęs, czasem brwi... (teraz rzadziej). Wszystko zaczęło się praktycznie 2 lata temu... Zmarła moja Babcia, schudłam parę kilogramów i to zainspirowało mnie do odchudzania... Zresztą odkąd pamiętam czułam się brzydka, gruba, głupia. Zaczęłam stosować środki przeczyszczające i pobudzające ośrodkowy układ nerwowy (pobudzenie = wysiłek). W mniej więcej tym samym czasie doszły pierwsze cięcia. Dowiedziałam się, że moja koleżanka 'to' robi, więc w ramach 'fascynacji' (wyżej wspominanej) zaczęłam ją naśladować. Później miałam być nie klasyfikowana z wf. (opuszczałam), a więc dodatkowy stres. Później wychowawczyni dowiedziała się od mojej znajomej o naszych rozmowach na gadu gadu o tabletkach, chowaniu obiadów, etc., a więc matka też się o tym dowiedziała. Niewiele później siostra, szperając mi w rzeczach, znalazła mnóstwo opakowań po tabletkach... Najmniej w tym okresie ważyłam 43,2 kg na 157,5 cm wzrostu, a więc nie było drastycznie. W miesiącach obsesyjnego myślenia o jedzeniu przestałam się ciąć, ale mimo wszystko blizny się 'nie zagoiły' i pozostały do dziś grube i niezbyt gładkie... Później okaleczałam się co jakieś pół roku (przez te 2 lata), z niewielkimi epizodami w tych miesiącach. Co jakiś czas biorę tabletki pobudzające ośrodkowy układ nerwowy. (Sądzę, że potrafiłabym się bez nich obyć na stałe). Rodzinę mam niby pełną, ale niezbyt wylewną. Moja matka jest bardzo chłodna, nie okazuję pozytywnych uczuć czy emocji, złości się, krzyczy, nawet kiedy opowiada o zwykłych rzeczach podnosi głos, ciągle narzeka na nas (mnie i rodzeństwo), że jesteśmy leniwi itp. Kiedyś starałam się, żeby jej jakoś pomóc - przychodziłam do domu po szkole, szłam na spacer z psem, przygotowywałam ziemniaki do obiadu, odkurzałam całe mieszkanie, zmywałam naczynia itp., a czasem jak miałam inne zajęcia, tak że po szkole od razu nie wracałam do domu tylko np. szłam do miasta z koleżanką lub się do kogoś uczyć, to krzyczała, że nic nie robimy, jesteśmy leniwi i to głównie ja obrywałam, rzadziej moje rodzeństwo. Aż w końcu i ja się zbuntowałam i przestałam robić cokolwiek. Mam napady obżarstwa, czego się bardzo wstydzę, upominam innych, jak jeść (ręka do buzi, nie odwrotnie!) i przy innych ludziach zachowuję się kulturalnie - nie oblizuję palców, nie jem łapczywie, mogę się nawet powstrzymać przed zjedzeniem czegokolwiek lub zjem bardzo mało. Ale kiedy jestem sama... jem, jem, jem, nawet wtedy, gdy brzuch boli. Wciągam brzuch, żeby oszukać ból i siebie, żebym mogła jeszcze więcej zjeść... Posiłki mogę jadać co godzinę... Wstydzę się tego, zwłaszcza, że kiedyś posądzano mnie o anoreksję... Okresowo też się odchudzam - drastycznie - dieta 200-300kcal albo głodówka absolutna. Ale zdecydowanie częściej objadanie. Mam też kilka natręctw - muszę parę razy np. dotknąć różnych materiałów czy przedmiotów (po tyle samo razy lub tak, żebym czuła, że już wystarczy). Miewam też dziwne sny. Najczęściej w nich uciekam, zdarzają się wypadające zęby albo są one związane z duchami, siłami nadprzyrodzonymi – np. raz obudziłam się (coś mi się dziwnego śniło) i nie mogłam zasnąć. Po chwili wyskoczyłam z łóżka, jakaś moc mnie przewróciła i ciągnęła po podłodze, nie mogłam się ruszać... i najdziwniejsze było to, że sądziłam, że to się naprawdę dzieje, sen wyglądał tak, jakbym nadal leżała i nie mogła zasnąć, a tu się okazało, że jednak zasnęłam i przyśniło mi się to, jak leżałam przed snem, stąd ten autentyzm. Często tak mam, że nie potrafię rozróżnić snu od rzeczywistości i jestem przekonana, że dzieje się to naprawdę... Zdarzają się też bóle głowy (wcześniej napięciowe - przeważnie z rana, no i tylko skronie), które dają o sobie znać w różnych częściach głowy - raz czoło, skronie, innym razem tył głowy... Nie trwają one długo (do 30 min, zdarzają się kilka razy w ciągu dnia po parę minut lub sekund). Okresowo bolał mnie kręgosłup (głównie dół, rzadziej środek). Wszystko dzieje się naprawdę okresowo - sny lub bezsenność, bóle głowy, kręgosłupa. Często się dekoncentruję, jestem przewlekle senna i zmęczona (zapewne przez ową dietę). Mam BARDZO zmienne nastroje, zmieniające się nawet po kliku minutach (zazwyczaj złość zamienia się w chwilę euforii, później znów złość i taki stan może trwać parę dni). Często też czuję, że mogę góry przenosić, ludzie są naprawdę dobrzy i wspaniali, że życie jest piękne tylko się zagubiłam i wierzę, że wszystko będzie dobrze. Ale zaledwie kilka dni po euforii przychodzi stan, w którym wszystko mi się nie podoba – myślę, że jestem nikim, nic nie potrafię, ludzie są źli i fałszywi, nieładnie się ubieram, nie mam na nic pieniędzy, chłopak mnie wkurza... Co do chłopaków, to ich też często zmieniam. Mimo że z nami do niczego poważnego nigdy nie doszło. Zauważyłam też, że często czuję się jak aktorka... udaję osobę zamyśloną i tajemniczą, trochę roztargnioną, ale przy tym piękną... jak w jakimś filmie, mimo że wiem, co się dzieje wokół. Gram delikatną i eteryczną, która bez celu przechadza się ulicami z nadzieją, że pozna kogoś fascynującego, jakiegoś chłopaka, co ją pokocha bezwarunkowo i mimo wszystko. Jestem egocentryczna, uwielbiam mówić o sobie, a już w ogóle w sposób dramatyczny. Często chcę zwrócić na siebie uwagę, ale np. płaczem czy złym humorem, żeby pokazać, że jest mi źle nawet wtedy, kiedy czuję się dobrze... Czasami odczuwam lęk (ogólnie boję się ciemności i możliwości zobaczenia duchów czy demonów, ale nie każdej nocy. Potrafię sobie z tym poradzić, jednak zdarza się lęk, którego trudno mi opanować. Boję się też wtedy, kiedy moja matka mnie zawoła, a nie wiem, o co dokładnie może jej chodzić. Mam ogromne trudności w podejmowaniu decyzji, a jak już jakąś podejmę, to mam wrażenie, że jestem hipokrytką, bo jednak sadzę inaczej. Od czasu do czasu (są takie dni, może być ich kilka z rzędu) płaczę bez powodu albo sięgam po żyletkę bez powodu - ostatnio chyba częściej wtedy, kiedy jest jakby lepiej w moim życiu. Parę dni temu doszły objawy uciskania gardła, jakbym miała jakąś wielką gulę... Może dlatego, że parę dni temu wymiotowałam dość regularnie (sama prowokowałam)? Ale nie wydaje mi się, żeby od tego, ponieważ czułam, jakby ktoś zewnątrz mnie dusił, a nie jakby gardło mnie bolało w środku. Mimo powyższych objawów nie czuję się przesadnie smutna czy przygnębiona, zdarzają się takie dni pewnie jak każdemu, ale potrafię się śmiać i cieszyć, mimo że z obecnej sytuacji pewnie nie powinnam... Ostatnio też dokucza mi drętwienie rąk, nóg. No, klikając myszką od komputera, delikatnie mrowiło i jakby nie czułam 1/3 prawej dłoni. A nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało. Jednak jestem pewna, że ten objaw zniknie pewnie za parę dni, tak jak zawsze to się dzieje... Może to hipochondria? Często dokuczają mi zawroty głowy (mroczki przed oczami), szumy uszne, kiedy stoję za długo w jednej pozycji, np. w kościele... Po jakiś 20 min jest mi słabo. Podczas klęczenia jest podobnie. Przed snem myślę praktycznie o wszystkim, co nie pozwala mi zasnąć i nie mogę zatrzymać tych myśli... Z jednej strony myślę o imprezach, znajomych, szkole, obowiązkach itp., a z drugiej leci mi w głowie jakaś muzyka. Nie lubię, jak ktoś mnie dotyka... np. rodzice albo chłopak... Po prostu nie znoszę przytulania, głaskania... bardzo mnie to krępuje. Poza tym nie lubię, jak ktoś je. Wytrzymam, jak ktoś je kulturalnie, ale też ogarnia mnie obrzydzenie, ale kiedy ktoś je jak zwierzę, to po prostu dostaję szału. Mam nadzieję, że o wszystkim napisałam... Co to za zaburzenie?

KOBIETA, 16 LAT ponad rok temu

Pobyt na oddziale psychiatrycznym

Paulina Witek Psycholog, Warszawa
74 poziom zaufania

Witaj!

Jednoznaczna odpowiedź na Twoje pytanie jest bardzo trudna, gdyż poruszyłaś bardzo dużo wątków, problemów, niepokojących zachowań, jak np. samookaleczanie czy drastyczne restrykcje w przyjmowaniu pokarmów. Bez osobistego spotkania i rozmowy trudno rozwiązać Twój problem, a z pewnością takie spotkanie z psychoterapeutą by Ci bardzo pomogło. Warto byłoby również, aby specjalista psycholog lub psychoterapeuta porozmawiał z Twoją mamą, gdyż trudna relacja, jaka jest między Wami, ma zdecydowanie wpływ na Twoje funkcjonowanie. Dobrze byłoby więc przepracować sposób, w jaki się wzajemnie komunikujecie, potrzeby jakie są lub nie są spełniane przez poszczególnych członków w systemie rodzinnym. Na przykład bardzo niepokojący jest fakt, że żyjesz w napięciu, kiedy jesteś wołana przez mamę - nie wiesz, czego od Ciebie oczekuje, obawiasz się, jesteś w ciągłej gotowości, że coś będzie nie tak. Ograniczanie jedzenia i kompulsywne objadanie się kiedy nikt nie widzi, to również wynik tłumienia różnych emocji i brak zaspokojenia podstawowych potrzeb - akceptacji, bliskości, czułości np. ze strony Twojej mamy.

Samookaleczanie się, jak i inne wymienione przez Ciebie formy agresywnych zachowań, świadczą o bardzo dużym napięciu, które masz w sobie. A to się wiąże z tym, że to napięcie jest wokół Ciebie, jak i z tym, że sama nie potrafisz wyrażać nieprzyjemnych uczuć, takich jak złość, frustracja, niepokój  i in.

Spróbuj rozpisać sobie wszystkie uczucia, które odczuwasz, na kartce. Narysuj je. Narysuj stan, w jakim się znajdujesz, kiedy jesteś zła, dobierz odpowiednie kolory, przyjrzyj się postaciom, kształtom, rzeczom na rysunku. Spróbuj uświadomić sobie uczucia, które się w Tobie kumulują i skojarzyć je z okeśloną sytuacją. Na przykład: Czuję mrowienie w prawej ręce, szybko bije mi serce, mam ochotę zrobić komuś coś złego => Czuję złość, ponieważ pokłóciłam się moją mamą. Jestem smutna, ponieważ powiedziała mi coś, z czym się nie zgadzam.

Spróbuj porozmawiac o swoich problemach z psychologiem w szkole lub poproś mamę o zgłoszenie Cię do Poradni Zdrowia Psychicznego dla młodzieży. To jest bardzo ważne i na pewno Ci pomoże.

Trzymam kciuki, pozdrawiam Cię serdecznie!

0

Witam, zachowania , które opisałaś są niepokojące i wymagają konsultacji ze specjalistą z zakeresu zdrowia psychicznego. Poproś opiekuna o wyszukanie Poradni Zdrowia Psychicznego dla młodzieży w Twoim miejscu zamieszkania.
Tam powinnaś mieć zrobione testy psychologiczne, będziesz konsultowana przez psychologa lub psychoterapeutę , jeżeli będzie wskazanie również przez lekarza.
Warto podjąć leczenie.

pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty