Czy to już czas, aby udać się do psychologa?

Mam 26 lat. Od zawsze byłem człowiekiem nerwowym, łatwo wpadam w stres, jeśli się czymś zdenerwuję to trzęsą mi się ręce. Dodatkowo całe sytuacje wielokrotnie przywołuję i rozpamiętuję, analizuję na różne sposoby, jak mogłem postąpić, a nie postąpiłem... Ogólnie jednak nie stanowiło to problemów - starałem się unikać stresujących sytuacji i już.

Sytuacja uległa pogorszeniu w ciągu ostatniego roku, z uwagi na pogorszenie się stosunków w pracy. Straciłem wspólny język z szefem i narasta coraz większa ilość sporów. Dodatkowo jestem sam i nieszczęśliwie ulokowałem uczucia w kierunku kogoś, z kim być nie mogę. Sytuacja w domu rodzinnym jest także zła, aczkolwiek nie mam z nią bezpośredniej styczności, bo z domu się wyprowadziłem, mieszkam osobno sam.W efekcie zacząłem zauważać wyraźne pogorszenie samopoczucia.

Z objawów widocznych mam sporadyczne bóle w okolicy serca, dość częste bóle głowy (i to de facto zmusiło mnie do poszukiwania przyczyny - w ubiegłym tygodniu co drugi dzień miałem ten problem, leki zdają się nie pomagać, a utrudnia mi to codzienne funkcjonowanie), problemy z układem trawiennym (złe samopoczucie) i zaburzenia snu (budzę się w nocy, mam problemy z zasypianiem, ale z drugiej strony zdarza się tak, że nagle ogarnia mnie drastyczne zmęczenie i zasypiam gdy tylko usiądę, później nagle się budzę).

Dodatkowo od strony psychicznej dochodzą smutek, apatia i trudności z podejmowaniem jakichkolwiek decyzji i działań.W moim życiu nie dzieje się nic pozytywnego, brak mi radości. Jedyne, czego brak, to myśli samobójcze, chociaż zależy jak to traktować, bo czasami wyobrażam sobie co by było, gdybym umarł/zabił się, ale czy to już podchodzi pod myśli samobójcze? Bardziej wyobrażenia idą w stronę zachowania innych, a nie samą moją śmierć... Opadam z sił, tracę chęć do pracy - kiedyś mnie interesowała, teraz po prostu odklepuję zadania...

Kiedyś uchodziłem za osobnika dość dowcipnego, żartownisia, ale teraz nie mam energii do tego, nie mam siły/ochoty nigdzie wychodzić, obcować z ludźmi. Siedzę w domu i szukam rozwiązania dla zagadki mojego złego samopoczucia od strony fizycznej i psychicznej... Moją alienację pogłębia kilka dodatkowych problemów, m. in. bujanie się, nad którym nie bardzo panuję i nasila się podczas stresu. Czytałem o tym kiedyś i może to podobno wskazywać na objawy choroby sierocej.

Ze wszystkim muszę się kryć, jest mi ciężko, jestem sam i tracę nadzieję na zmianę tego stanu rzeczy, boję się utraty pracy, ale jednocześnie nie chcę pozwolić na pomiatanie mną.To wszystko zaczyna mnie przerastać. Czy powinienem udać się do psychologa? Boję się tego, w moim środowisku skończy się na komentarzach, że jestem nienormalny, ale nie wiem, czy sam sobie poradzę.

MĘŻCZYZNA, 26 LAT ponad rok temu

Powrót pacjenta oddziału psychiatrycznego do domu

Witam!

Sytuacje, które opisuje Pan w liście pozwalają wnioskować w jak stresujących warunkach Pan funkcjonuje. Objawy zarówno ze strony fizycznej jak i psychicznej powinny skłonić Pana do podjęcia decyzji o wizycie u specjalisty.

Razem z psychoterapeutą będzie mógł Pan znaleźć przyczyny swojego samopoczucia, zastanowić się co powoduje takie reakcje, etc. Być może konieczne będzie zastosowanie odpowiedniej farmakoterapii, która poprawi Pana funkcjonowanie.

Proszę zastanowić się, w jaki sposób mógłby Pan sprawić sobie przyjemność i takie rzeczy realizować, np. wyjscie do kina, etc. Środowisko może w różny sposób zareagować jednak będzie to świadczyło tylko o nich - nie zwracałabym zbytniej uwagi na to, co powiedza inni. Dla Pana ważne powinno być samopoczucie i w tym kierunku proszę zmierzać.

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty