Dlaczego mam objawy, jakbym była w ciąży a lekarz ją wykluczył?
Mam 2 dzieci, jestem osobą młodą i więcej dzieci nie planuję. Bardzo łatwo zachodzę w ciążę, dlatego postanowiłam się dobrze zabezpieczyć, lekarz polecił mi M***, mam ją ponad rok. Krwawienia miesiączkowe mam bardzo nieregularne przy M***, czasem co około miesiąc, czasem co dwa miesiące. Ostanie krwawienia miałam 30.05.2011r. 2 dni temu byłam u lekarza, bo od kilku dni czuję dolegliwości takie jak w czasie ciąży (zapachy, mdłości, bolesność piersi), miesiączki nie mam. Ginekolog stwierdził, że endometrium jest małe i na razie okresu nie będzie. Stwierdził też, że mam powiększony pęcherzyk, który lada moment powinien pęknąć (czyli rozumiem, że jestem w okresie owulacji, mimo że powinnam mieć miesiączkę). I stwierdził też, że mam odrobinę krwi w zatoce Douglasa czego w ogóle nie rozumiem.
Skąd krew w zatoce, skoro jeszcze nie pękł pęcherzyk? Początkowo ucieszyłam się, że jestem w fazie owulacji, bo logicznie wykluczało mi to ciążę, lekarz też powiedział, że ciąży nie ma. Ale w Internecie czytałam, że pęcherzyk Graafa może wzrastać we wczesnej ciąży i że lekarze widząc to na usg interpretowali, że brak miesiączki spowodowany jest niepękniętym pęcherzykiem, a w rzeczywistości kobieta była w ciąży. Jakie są realne szanse, że jestem w ciąży? I co oznacza krew w zatoce douglasa? Dodam, że bardzo boję się zrobić test ciążowy i chyba raczej się nie odważę na razie.