Jadłowstręt - jak sobie poradzić?

Mam 21 lat, od czterech wymiotuję, od zawsze mam zaburzenia odżywiania. Zawsze byłam grubym dzieckiem, co wpędzało mnie w olbrzymie kompleksy. Waga była dla mnie nr 1 na liście priorytetów, dla tego też od 15 roku życia zbijałam ją na wszelakie sposoby (sport, głodówki, środki przeczyszczające). Zaczęłam nawet nadużywać tabletek przeciwbólowych, które wprawiały mnie w jako taki błogostan. W niedługim czasie zaczęłam mieć omamy wzrokowo-słuchowe, nawet smakowe. Mając 17 lat, udałam się do szkolnego psychologa, który to zalecił mi lekturę psalmów, bo jak to owa Pani ujęła „wielu osobom to pomaga”. Jestem ateistką, odkąd w akcie desperacji modliłam się o śmierć (w sensie, jeżeli Bóg mnie kocha, to mnie zabije, skoro widzi, że jestem nieszczęśliwa), nie wyszło, co dało mi odpowiedź samą w sobie. W tym czasie spałam, ile tylko się da, tak żeby dosłownie przespać życie. Nie pominę faktu, że w dzieciństwie byłam wielce religijna oraz słyszałam, czy wmawiałam sobie, że słyszę „głos”. Nie, nie głos Boży, po prostu ktoś na kim mogę polegać i kto mimo mojego wyglądu posłuży radą. Mając lat 18, po okresie przyjmowania tabletek przeciwbólowych, jako lek na całe zło, pojawiła się Alicja, która również jest w mojej głowie. Zdaję sobie z tego sprawę. W międzyczasie poznałam chłopaka, który szybko stał się moim najlepszym przyjacielem. Była to znajomość internetowa, jednak zakochaliśmy się w sobie i w owym zakochaniu przeszliśmy 3 lata. Dał mi wiele siły i nadziei, mogę powiedzieć, że uratował życie. W tym roku uznał, że jednak nie chce takiego „związku”, co zupełnie mnie załamało, ponieważ jest on jedną piękną rzeczą, którą dał mi los. Czuję się porzucona, okłamana i dosłownie zdruzgotana, mimo że wiem, że testowałam jego wytrwałość. Po maturze wyjechałam do Niemiec jako au-pair. Tam z 60 schudłam do 42 kg, wymiotując wszystkim co zjadłam. W tym czasie miałam ogromne huśtawki nastroju, co powodowało wyrzucanie złości na mojego przyjaciela oraz wymioty, którymi karałam siebie za nerwy. Nadal wymiotuję, mam obsesję na punkcie jedzenia, mam wszystko gdzieś, od 6 lat chcę umrzeć, jednak nie mogę zabić się, bo wiem, jaką sytuację wprowadziłabym do swojej rodziny. Jednak liczę, że wreszcie coś się stanie, świat się skończy, etc. Mieszkam w małej mieścince, gdzie nic nie istnieje. Nie stać mnie na psychologa ani psychoterapeutę, dlatego to nie wchodzi w opcję. Rodzina również nie może się dowiedzieć, ponieważ byłby to zawód dla nich (matka wie, że wymiotuję, pytała o to nieraz, ja zaprzeczałam, nic z tym nie zrobiła). Nie mam pojęcia co robić.

KOBIETA, 21 LAT ponad rok temu

Jak odżywiać się w czasie ciąży?

Witam!
Uważam, że potrzebna jest Pani pomoc psychiatry i psychologa. Z pomocy obu specjalistów może Pani skorzystać bezpłatnie w Poradni Zdrowia Psychicznego oraz innych ośrodkach państwowych (np. w OPS czy Centrum Interwencji Kryzysowej). Znajdują się one zwykle w miastach powiatowych, ale zdarza się, że i w mniejszych miejscowościach.
Pani zachowanie jest bardzo destrukcyjne i powoduje zaburzenia funkcjonowania organizmu i psychiki. Potrzebna jest Pani psychoterapia i stała opieka psychiatryczna. Nie mówi Pani o swoich problemach najbliższym, którzy mogą Panią wspierać i pomóc Pani. W tej sytuacji należałoby zastanowić się, co jest tak naprawdę dla Pani ważne.
Napisała Pani, że szuka pomocy, warto dlatego zwrócić się do najbliższych, by mogli wraz z Panią poszukać odpowiednich ośrodków i pomóc Pani w odzyskiwaniu zdrowia i dobrej formy. Jednak to od Pani zależy, jakie kroki Pani podejmie.
Zachęcam do korzystania z telefonu zaufania (116 123), gdzie uzyska Pani wsparcie oraz informacje na temat placówek pomocowych w Pani najbliższej okolicy. Rozumiem, że szkolne doświadczenia z psychologiem mogą powodować niechęć do wizyty u tego rodzaju specjalistów.
Proszę jednak pamiętać, że psychologów jest wielu i każdy z nich jest innym człowiekiem. Dlatego warto zaryzykować i poszukać osoby, która faktycznie będzie Pani odpowiadała i mogła pomóc.
Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty