Jak poradzić sobie z matką, która wtrąca się do mojego życia?

Witam, Piszę, bo potrzebuję pomocy. Mam 37 lat i mieszkam za granicą od roku, cierpię na stany depresyjne, które pogłębiły się - jestem w 7 miesiącu ciąży. Może zacznę od początku. Dwa lata temu mój mąż stracił pracę i wówczas pojawił się kryzys miedzy nami - zaczął nadużywać alkoholu i zaczęły się kłótnie o finanse. Zdecydowaliśmy, że pojedzie szukać pracy do Polski - mieliśmy mieszkać w mieszkaniu, które kupiła moja Mama, mąż zajął się dopilnowaniem jego remontu, włożył w to dużo pracy. Ja miałam dojechać do męża do Polski jak tylko znajdzie prace - niestety znalezienie pracy trwało cały rok. W międzyczasie odkryłam w sobie bardzo dużo leku i przed relacją z nim (kłótnie i sprzeczki oraz wypominanie) i przed relacją z moją Mamą, osobą mieszkającą samotnie w Polsce (moi rodzice się rozwiedli, moja mama wychowywała mnie sama, a od chwili mojego małżeństwa pogłębiły się trudności miedzy nami - były jej naciski na to, abym schudła, na dziecko, nazywanie mnie „gruba, bezpłodna baba”, skargi, że mąż lub ja ją obraziliśmy, że nie mamy wystarczającego kontaktu, nie jesteśmy przyjaciółkami - a z drugiej strony dużo ciepła, troski o mnie, o nas, o nasze zdrowie, chęci wspierania nas w trudnych sytuacjach). Moja mama jest bardzo dobrą osoba, ale pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej - jej ojciec pił, mama była zaborcza, nastawiała rodzeństwo przeciw sobie - mama ma dwójkę rodzeństwa, z którymi nie ma kontaktu. Lęk, który pojawił się u mnie i brak pracy męża hamowały mnie przed powrotem do Polski - bałam się zależności finansowej, że sobie nie poradzę. W międzyczasie, podczas wizyty w Polsce u mojej Mamy (która już od kilku lat nie zapraszała nas razem na święta, motywując to albo chorobą, albo tym, że nie chce zepsuć mi małżeństwa, więc jeździłam po świętach sama) - mama naciągnęła mnie na zwierzenia "bo inne córki są z matkami przyjaciółkami, a ty..." - podzieliłam się obawami dotyczącymi naszych finansów i małżeństwa. Następne święta (przyjechałam z Anglii, wciąż z mężem, mieliśmy kryzys), mama zaprosiła nas na Wielkanoc. Od początku była obrażona - okazało się, że mąż nie odpowiedział jej na czas na sms-a, nie złożył życzeń na Dzień Kobiet, a jego rodzice nie odpowiedzieli na jej list, który w międzyczasie do nich wysłała. Ten list przeczytała nam na samym wstępie świat, było tam dużo pretensji o to, że ona chce nam dać wszystko (mieszkanie) a z drugiej strony nie ma wsparcia, a także, że oni ją ignorują - bo rodzina męża zdystansowała się do mojej mamy. Wyszły też problemy, że remont mieszkania mamy, którego mąż pilnował, był robiony niedokładnie. mama miała tez pretensje do teściów o nieudany prezent na Boże Narodzenie. Po takim, wypowiedzianym uniesionym głosem, wstępie mąż, także uniesionym głosem, nazwał moją mamę szantażystka i manipulantka i stwierdził, że musimy porozmawiać, czy chcemy mieszkać w jej mieszkaniu, w którym były już nasze rzeczy. W międzyczasie odreagował też stres na mnie, nazywając mnie skąpą egoistka i wyjechał do rodziców, ja zostałam z mama i poskarżyłam się jej na męża. W międzyczasie mama stwierdziła, że odbierze teściom klucze od jej mieszkania w Warszawie, a mieszkanie, w którym mieliśmy mieszkać wystawi na sprzedaż (chciałam tutaj dodać, że zarówno teściowie jak i mój mąż bardzo dużo zrobili w mieszkaniu - mama twierdziła, że nic, dopilnowali wielu spraw administracyjnych, a my sami spędziliśmy dużą cześć naszych wakacji szukając mieszkania do kupna - mama twierdziła, że powinniśmy to robić, bo mieliśmy tam mieszkać). Niemniej wiedziałam, że mama kupiła to mieszkanie z myślą o nas i teraz widząc, że nam się nie układa i że mamy problemy z sobą, a ja myślę o rozstaniu, zmieniła decyzję, także, niestety, pod wpływem mojej niedojrzałości i zwierzeń. Doszło do niemilej sytuacji, gdy mama sms-em poprosiła teściów o oddanie mi kluczy (a zaznaczam, że teściowie byli zawsze dla mnie bardzo mili, mama przedstawiła ich w fatalnym świetle), a potem zaczęła pisać sms-y z naciskami co mam zrobić. W międzyczasie doszło do kolejnej kłótni z mężem, gdzie usłyszałam o sobie niemiłe rzeczy i pojechałam do Mamy. Gdy wróciłam do Londynu mama zaczęła naciskać mnie na rozwód, pisząc sms-y czy już to zrobiłam, także do mojej koleżanki. Zażądała też przepisania na nią mieszkania, bo "ona mi je dala", a mój mąż może wziąć na nie kredyt na budowę domu, co zrobiłam nie chcąc się szarpać z własną Matką (naprawdę bardzo dużo jej zawdzięczam, ciepła, troski). W międzyczasie ja zaczęłam myśleć nad przyszłością mojego małżeństwa, stwierdziłam, że nie mogę podjąć tak poważnej decyzji (rozwód) w kryzysie (brak pracy męża) i nie będąc o tym przekonana i nie dając mu drugiej szansy, zwłaszcza, że mój mąż podjął decyzje o przyjeździe do mnie i znalezieniu pracy, dal też do zrozumienia, że obchodzę go ja sama, a nie to co z sobą wnoszę w posagu. Mąż wrócił więc i zaczęliśmy pracować nad związkiem co przyniosło dobre efekty, ja zaczęłam terapię, zaszłam w ciążę z pierwszym dzieckiem. Niestety w międzyczasie, mama przestała odbierać telefony i zaczęła wysyłać do teściów listy powtarzając w nich to, co jej mówiłam, ale przekręcając fakty. Gdy po jedynej rozmowie z nią wyraziłam sprzeciw, stwierdziła, że nie ma już córki, że nie mam godności, że pozwalam, żeby być z kimś kto i ją i mnie obraża, wyzwala męża od chamów, ma mi też za złe, że nie stanęłam w jej obronie jak mąż nazwał ją szantażystką (a ona zachowywała się nie lepiej). Dowiedziałam się, że ona nie chce mnie znać, że jak będę z mężem to nic nie odziedziczę, że jestem podła i bez godności. To wszystko mnie bardzo boli, bo mam tylko jedną mamę, bardzo ją kocham i jej utrata z mojego życia oraz cała ta sytuacja - konfliktu, zmian - kosztowała mnie depresję. Oprócz Mamy nie mam nikogo, bo mama sama nie utrzymywała kontaktu z dalszą rodziną a i na mnie reagowała niechętnie, nie ma też kontaktu ze swoją stuletnią już mamą, a moją babcią. Mój kontakt z mama był zawsze trudny, ale był, a teraz go nie ma, czuję się zdradzona i opuszczona zwłaszcza gdy bardzo potrzebuje jej wsparcia - jestem w ciąży, a od Mamy dostaje sms-y typu "odp***l się ode mnie, nawet jeśli zaciążyłaś to nic mnie to nie obchodzi i nie jesteś moją córką" - bardzo dziwne, bo wcześniej moja mama bardzo chciała mieć wnuka i były naciski z jej strony. mama wciąż nie odbiera telefonu, na mój szczery i bardzo spokojny list zareagowała agresja. Boli mnie to, czuję się odrzucona, prócz męża i jego rodziny nie mam nikogo. Zastanawiam się, czy da się poprawić relacje z Mamą - jest mi trudno, nasze rzeczy są w jej mieszkaniu a z nią nie ma kontaktu, nie rozumiem takiego zachowania, bez przebaczenia, spojrzenia na wszystko z jednej strony. Czuję jakby umarła mi Mama, jakby spalono mi dom i nie widzę sensu - tak kiedyś marzyłam, że na starość będę blisko niej, że będziemy się z nią z mężem opiekować, że będzie cieszyć się wnukami, szkoda mi jej, bo wiem, że jest nieszczęśliwa i sama, a ja za granicą. Moja mama ze swoją mamą też nie ma kontaktu, bo babcia, mimo że materialnie dala jej wszystko (tak jak moja mama mi) to potrafiła napisać jej, że ją kocha, a potem jaka ona jest podłą córka, mimo że mama się starła jak mogla (tak jak staram się ja). Podejrzewam też - wiem to z przekazów rodzinnych - że to babcia stalą za rozwodem moich rodziców - mama była pod jej silnym wpływem, babcia uniemożliwiała im kontakty, a mama uważa, że zrobiła dobrze, bo ojciec okazał się nieodpowiedzialny (faktycznie nie utrzymywał ze mną kontaktu). Chodzę na terapię, próbuję rozgryźć tę sytuację, czuję się winna wobec męża i jego rodziny, których oceniałam pod wpływem mamy, czuję, że przez moje od niej uzależnienie popełniłam błędy zwierzając jej się z problemów zamiast łagodzić i sama rozwiązywać swoje problemy. Czuję się też winna wobec mamy, bo ona jest sama tak daleko i robi się coraz starsza, wobec mojego nienarodzonego dziecka, bo mam depresję, wobec siebie samej, bo straciłam mieszkanie, bo nie umiem o siebie zadbać… Często nie śpię po nocach, budzę się z krzykiem, śni mi się mama, mam problemy z koncentracją i stany lekowe - chodzę na terapię, ale nie widzę dla mojego życia nadziei ani radości. Pomóżcie! Macierzannka

KOBIETA, 38 LAT ponad rok temu

Przywiązywanie wagi do cudzych opinii

Witam!
Warto, żeby nie rezygnowała Pani z psychoterapii. Rozwiązanie wewnętrznych problemów i ustabilizowanie psychicznej sytuacji wymaga często długiego uczestnictwa w procesie terapeutycznym. Dlatego teraz efekty mogą jeszcze nie być widoczne.
Matki mają duży wpływ na swoje dzieci, nawet kiedy te już są dorosłe. Praca z terapeutą może Pani pozwolić wyznaczyć granice jej wpływu na Panią i Pani życie. Może Pani zaangażować męża w swoje działania i pracę nad problemami. Jego wsparcie i pomoc mogą wspomóc Pani powrót do równowagi i radzenie sobie z problemami.

Pozdrawiam 

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty