Jak pozbyć się natretnych myśli?
Mój problem polega na nawracających natręctwach. Opisze pokrótce moją historię. W dzieciństwie przeżyłam bardzo wiele, począwszy od choroby alkoholowej ojca, skończywszy na jego samobójstwie. Jednak mam naturę bardzo przyjaznej, ciepłej i optymistycznej osoby pełnej wiary, że wszystko się uda i bez problemu dałam sobie z tym traumatycznym przeżyciem radę. Poradziłam sobie przy wsparciu człowieka, chłopaka, z którym byłam od wielu lat i czułam się przy nim bezpiecznie. Jednak po 8 latach bycia z tym człowiekiem on odszedł ode mnie do innej. Przeżyłam szok, tym bardziej, że byliśmy naprawdę cudowną parą. Wtedy przeżyłam ogromne załamanie nerwowe, trwające 9 m-cy, ale obyło się bez pomocy psychiatry czy psychologa. Pomogło wsparcie licznych, cudownych ludzi. Po 9 m-cach poznałam mojego obecnego męża i odkryłam życie na nowo. Byłam szczęśliwa i pełna wiary, że wszystko się uda. Jedynym dyskomfortem, który odczuwałam były tzw. tiki nerwowe polegające na zaciskaniu powiek, by rozładować napięcie nerwowe. Powoli i ten problem ustąpił, choć powraca bardziej lub mniej nasilony. Wszystko układało się cudnie, wyszłam za mąż, zaszłam w ciążę (choć podczas ciąży prześladował mnie dziwny lęk o zdrowie dziecka, że będzie chore, że mąż nas wtedy zostawi itp). Potem urodziłam piękne, zdrowe dziecko. Co się okazało, wtedy jak byłam w 9 tym m-cu ciąży mój mąż miał internetowy romans. Dowiedziałam się o tym jak moja córka miała 4 m-ce. Wtedy przeżyłam wstrząs. Poszliśmy wspólnie do psychologa, wybaczyłam mężowi, ale zaczęły pojawiać się natręctwa, które dotyczyły mojego dziecka, że jej zrobię krzywdę. Udałam się do psychiatry i jestem pod jej opieka 3 lata. Brałam leki, których z czasem dawka została mi zmniejszona do połówek dwóch leków. Nawet przez jakiś czas wychodziłam już z brania tych leków, ale po 2 m-cach (z powodu bardzo stresującej sytuacji w pracy ) psychiatra mówiła, żeby jednak wrócić do połówek. Ogólnie czuję się cudownie, pracuję, natręctwa ustępują, ale co mnie martwi - czasem wracają. Bardzo się wtedy boję być sama z córką, a bezpiecznie i szczęśliwie się czuję, gdy jest z nami mąż. Bardzo bym chciała, aby ten problem znikną z mojego życia, bo jak mam natręctwa to jak np. widzę nóż, czy nożyczki to od razu wyobrażam sobie, że mogłabym zrobić krzywdę mojemu najukochańszemu dziecku. Potem to mija i nóż i nożyczki mi nie przeszkadzają. W sytuacjach kulminacji natręctw, lęku boję się wziąć nóż, by obrać ziemniaki przy córce itp. Z racjonalnego punktu widzenia i wiedzy jaką posiadam wiem, że nie mogłabym zrobić krzywdy nikomu, ale nie wiem jak sobie poradzić. Pomóżcie, błagam.