Jak sobie poradzić z rozstaniem?

Witam. Byłam w związku z dziewczyną. Poznałyśmy się już jakiś czas temu, jednak na poważnie zaczęło się między nami dziać na początku roku. Ona zabiegała o moje towarzystwo, ja nie byłam pewna, czy to dobry czas, gdyż miałam właśnie nawrót depresji i nie radziłam sobie najlepiej. Uprzedziłam ją o mojej chorobie, jednak jej to nie zniechęciło i tak zaczęłyśmy się spotykać, aż przerodziło się to w związek. W naszych życiach akurat wiele się zmieniało - ja straciłam pracę, ona kupiła mieszkanie. Ponieważ w zaistniałej sytuacji miałam dużo czasu, mogłam go poświęcić na pomoc w urządzaniu jej gniazdka, które wkrótce stało się naszym wspólnym.

Jednak po początkowych uniesieniach nastąpiło pogorszenie. Głównie z mojej strony - moja depresja nasilała się (brak pracy, ciągłe siedzenie w domu bez zajęcia, problemy alkoholowe ojca). Ona starała się jakoś sobie z tym radzić - sugerowała, żebym udała się na terapię, odstawiła leki, które mnie zamulały, nie przynosząc innych efektów. Ja jednak tkwiłam w swoim kloszu i odpływałam w marazm. Zaczęłyśmy się od siebie odsuwać. Nie rozmawiałyśmy... przestałyśmy się kochać. Żyłyśmy obok siebie, jak przyjaciółki. Aż w końcu powiedziała dość, że już nie ma siły, że moja depresja niszczy ją samą i wpędza w dół. Że podejmowała próby dotarcia do mnie, że tłumaczyła, ale to nic nie dało i że straciła już nadzieję na to, że cokolwiek się zmieni.

Rozstałyśmy się. Jednak żadna z nas tak naprawdę tego nie chciała i było to najdziwniejsze rozstanie, jakie znam, bo nadal spędzałyśmy i spędzamy ze sobą praktycznie każdy dzień. Niedawno wyznała mi, że żeby nie myśleć o mnie, żeby się nie złamać i do mnie nie wrocić, zaczęła się spotykać ze swoim dawnym facetem... nie pytałam o szczegóły - nie umiałam. Wiem, że spotykają się ze sobą od kilku miesięcy; (nie mogę tego znieść! tej myśli, że ktoś inny dzieli z nią czas, że jej dotyka, że może zaczynają budować coś nowego razem). Ciagle jest we mnie ziarno nadziei, że możemy być ze sobą razem. Poszłam na terapię, chcę się leczyć i wyjść na prostą. Jednak ona mówi, że jest już za późno, że nie akceptuje mojej choroby i nie jest w stanie myśleć, co by było gdyby...

Nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić - czuję, jakbym wpadła w jakiś koszmarny wir, z którego nie ma ucieczki. Nie mogę jeść - by nie umrzeć z głodu, wpycham w siebie jedzenie. Nie mogę spać z powodu natłoku myśli i łez - żeby zasnąć, biorę tabletkę. Nie mogę usiedzieć w miejscu, bo jestem jednym wielkim supłem nerwów, równocześnie nie chce mi się też niczego robić, bo nie widzę w tym sensu bez niej (kino, spacer, rower miały wartość, gdy robiłyśmy to razem). Musiałam wyprowadzić sie od niej i teraz czuję się bezdomna emocjonalnie. Pierwszy raz budowałam i miałam dom, a teraz to straciłam. Jestem pozbawiona kontekstu i celu. Czuję się jak ranne zwierzę, które szuka sobie miejsca, by zdechnąć.

Wiem, że ją kocham i że ona kocha mnie... jednak ona mówi, że miłość to za mało... mam pretensję, że nie chce walczyć, że się poddała i że jest taka bezwględna w swojej stanowczości. Ja z kolei nie wiem, jak sobie z tym wszystkim poradzić... zaczynam się zastanawiać nad rozwiązaniem ostatecznym, żeby nie czuć już bólu, żeby już nie myśleć, żeby już nie płakać... Powiedzcie - jak sobie z tym poradzić? Czy mam o nią walczyć... czy lepiej dać jej odejść i zachować przyjaźń...  czy zerwać stosunki na jakiś czas czy zostawić jak jest? Pomocy!

KOBIETA, 29 LAT ponad rok temu

Czy warto do siebie wracać po rozstaniu?

Szanowna Pani,

Trudno jest mi odpowiedzieć jednoznacznie na takie zapytanie... Radziłabym jednak przemyśleć pewną kwestię: w mailu napisała Pani, że był to kolejny nawrót depresji, wnioskuję więc, że choruje Pani na zaburzenie depresyjne nawracające. W tym przypadku nie można wykluczyć sytuacji, że w Pani życiu wystąpi kolejny lub kolejne nawroty depresji. Najlepiej byłoby, aby w chorobie była przy Pani osoba, która rozumie Pani stan, udzieli Pani wsparcia psychicznego i pomocy. Niezwykle trudne jest budowanie związku z osobą, o której wiemy, że nie jest w stanie poradzić sobie z faktem naszej choroby. Wspólne mieszkanie z osobą chorą na depresję jest oczywiście trudne i wymaga wielu poświęceń, myślę jednak, że w związku ważna jest świadomość, że możemy polegać na drugiej osobie.

W tej sytuacji radziłabym, jakkolwiek jest to dla Pani ciężkie, wstrzymanie się na chwilę obecną z podejmowaniem decyzji odnośnie ewentualnego zejścia się. Wiem, że była partnerka wciąż jest obecna w Pani myślach i nie da się odsunąć pewnych spraw na bok, jednak najlepiej byłoby, gdyby skupiła się Pani na prowadzonej terapii depresji. Gdy poczuje się pani lepiej i będzie gotowa na przeprowadzenie poważnej rozmowy, wtedy najlepiej byłoby omówić z byłą partnerką sytuację, wzajemne oczekiwania, uczucia i fakt Pani choroby. Dobrze byłoby, gdyby epizod choroby, którego Panie doświadczyły był okazją do wyciągnięcia wniosków na przyszłość, do nauczenia się czegoś nowego o sobie i wzajemnych relacjach, po to, by nie popełniać pewnych błędów ponownie w przyszłości.

Pozdrawiam serdecznie

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty