Jak zmienić sytuację w związku?

Witam!

Postanowiłam się poradzić, bo już sobie nie radzę sama ze swoimi rozterkami. Jestem w związku z chłopakiem od 4 lat, mieszkamy razem, dzielimy ze sobą kawalerkę. Ja mam 28, on 27 lat. Od paru miesięcy czuję się samotna, zaniedbywana w naszym związku... Chodzi o to, że on większość czasu spędza przy komputerze, zajmuje się tylko sobą. Nie rozmawiamy w ogóle, czuję że gdybym go nie zagadywała to nie odzywałby się. Nigdzie ze mną nie wychodzi, nie zabiera mnie do kina, nie kupuje kwiatów - nie licząc okazji. W weekendy zazwyczaj idziemy na spacer, ale też jest moja inicjatywa. Jeśli chodzi o łóżkowe sprawy, to tylko są słowa, w sensie pyta czy będziemy się dziś kochać - i na tym się kończy...

On jest z innego miasta niż to, w którym teraz mieszkamy, więc jest z dala od swojej rodziny. Bardzo często dzwoni do swoich rodziców, kiedy z nimi rozmawia jest innym człowiekiem, wesoły, gadatliwy, pełen życia. Kiedy tylko odkłada telefon jest cisza. Swoim rodzicom kupuje nietanie prezenty, rozumiem że są w trudnej sytuacji, ale skoro już tak jest to powinien pomyśleć np. też o moich rodzicach czy o mnie, bo przecież to chyba ze swoją dziewczyną ma wiązać przyszłość. Jak idziemy w odwiedziny do moich rodziców to zazwyczaj siedzi i się nie odzywa, bawi się telefonem. Kiedy próbuję z nim rozmawiać, zwykle kończy się obrazą i cichymi dniami. Wcześniej taki nie był, w naszym związku dużo się działo, często wyjeżdżaliśmy, robiliśmy coś wspólnie. Teraz nic, pustka, moje potrzeby są dla niego mało istotne, zrzuca je na sam koniec swoich planów, a później o nich zapomina.

Kiedyś mu wygarnęłam to, że za dużo czasu spędza przy kompie, to powiedział, że on tego dla mnie nie zmieni, a jak mi nie pasuje to mam znaleźć sobie kogoś innego - mówił to w złości, no ale ja niestety takie słowa zapamiętuję, bolało to bardzo. Stwierdził również, że skoro mi coś nie pasuje to jest mój problem, nie jego. Zastanawiam się w czym mogłam zawinić, i może faktycznie ma racje, że to ze mną jest coś nie tak. Nie mam już znajomych, wszyscy się odwrócili, nie mam nawet komu się wyżalić, do kogo iść. Miałam pasję, fotografowałam. Czasem dzięki zdjęciom wpadła mi jakaś dodatkowa gotówka, teraz nie mam kompletnie weny, nie mam w sobie chęci, pozytywnych myśli. Jest szaro. Oddałam wszystko dla niego, a teraz nie mam nic. Chciałabym, żeby wszystko wróciło do normy, kocham go, nie chce go tracić, ale też nie chcę żeby moje życie tak wyglądało. Chciałabym poczuć się dla niego ważna i potrzebna.

KOBIETA, 28 LAT ponad rok temu

Czy warto do siebie wracać po rozstaniu?

Witam!

Problemy w związku dwojga ludzi zwykle dotyczą obojga, nie tylko jednego partnera. Zachowanie partnera wzbudza w Pani poczucie winy, co nie sprzyja dobrym relacjom. Problemy najlepiej jest rozwiązywać wspólnie i na spokojnie. Nic nie zastąpi szczerej rozmowy. Pani teraz domyśla się, co może myśleć i chcieć partner. Ale tak naprawdę nie jest Pani w stanie w 100% stwierdzić, że to jego myśli. Szczególnie, że odczuwa Pani bardzo silne emocje, związane z tą sytuacją. Z drugiej strony ma Pani potrzeby, o których partnerowi nie mówi. Z Pani listu wyczytałam, że Pani sądzi, że on wie. Czyli kolejny raz próbuje Pani czytać w myślach, co jest niestety niemożliwe. Uważam, że sprawę z partnerem należałoby wyjaśnić w trakcie rozmowy. To nie jest tylko Pani problem, tak jak to uważa on. Jeśli coś nie gra w związku, to znaczy, że coś dzieje się z obu stron - jedna działa, a druga to odbiera i reaguje. Warto też, żeby jednak postarała się Pani zaktywizować w innych sferach życia. Teraz ma Pani szansę się przekonać, że dla związku nie powinno się rezygnować z prywatnego życia. Badania pokazują, że ludzie powinni mieć w związku trochę osobistej przestrzeni - swoje hobby, przyjaciół, zainteresowania, których nie dzielą z drugą osobą. W ten sposób zawsze jest coś nowego, o czym możemy opowiadać partnerowi. Dodatkowo samodzielne aktywności wzbogacają i urozmaicają wzajemne relacje. Sądzę, że mimo złego samopoczucia, warto zainwestować w siebie. Kiedy wpłynie Pani na poprawę swojego nastroju, ma Pani szansę spojrzeć na sprawę z partnerem z innej perspektywy i zastanowić się, jak wyobraża sobie Pani z nim przyszłość. Proszę pamiętać, że wiążąc się z kimś na całe życie, warto umieć rozwiązywać problemy. Z czasem relacja, w której jedna osoba oskarża ciągle drugą o trudną sytuację w związku i nie chce się angażować, zaczyna narastać napięcie i pojawiają się bardzo poważne kłótnie, które mogą prowadzić nawet do przemocy względem siebie. Dlatego dobrze byłoby popracować nad problemami. A jeśli partner nie zmieni zdania, co do wspólnego rozwiązywania trudności i brania odpowiedzialności za swoje postępowanie, zastanowić się, czy takiej przyszłości Pani oczekuje.

Pozdrawiam

0

Dzień Dobry Pani,

Dziękuje Pani za zaufanie.

Zacznę od tego, że komunikacji partnerskiej, małżeńskiej, relacyjnej, rodzinnej, szkolnej, negocjacyjnej, zinstytucjonalizowanej, konfliktowej, uczymy się tak naprawdę przez całe życie.

Gdyż każdy z Nas jest wyjątkowy i inny, każdy z Nas ma inne DNA, inne linie papilarne , swoją indywidualną historię osobistą, poprzez którą odbiera rzeczywistość i zachowuje się tak, a nie inaczej.
W relacji bliskiej partnerskiej, komunikacja powierzchowna nie funkcjonuje.
Potrzebna jest cierpliwa rozmowa skoncentrowana na zrozumieniu Partnera, na daniu uwagi, empatii, by móc dotrzeć do prawdziwej przyczyny trudności.
Gdy uzewnętrzniamy swoje pragnienia w postaci żądań, to wtedy mówimy językiem
"blokującym współczucie i rozumienie".
A prawda jest taka, że nie możemy nigdy nikogo zmusić do działania, choć to się Nam nie podoba i cierpimy z tego powodu.

Jest mi szczególnie bliskie "porozumienie bez przemocy", tzw. komunikacja językiem serca, której prekursorką jest dr Rosenberg, a do której Panią inspiruję...
Istotnym jest żeby umiejętnie formułować komunikaty z potrzebą, o potrzebach, bez oceniania i osądu,
i starać się dostrzec rzeczywistą sytuację, by móc sformułować to spostrzeżenie.
Sytuacja, w jakiej się Pani znajduje budzi niepokój i bardzo dobrze, że
szuka Pani pomocy, bo jest ona Pani potrzebna.

Widziałabym propozycję podjęcia wspólnej terapii partnerskiej, co poprawiło by relacje między Wami, w zadbaniu o własne potrzeby, czego serdecznie życzę.

irena.mielnik.madej@gmail.com

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty