Lęk przed poniesieniem porażki

Witam! Mam taki problem, zabija mnie lenistwo albo depresja - sama już nie wiem. Ale napiszę konkretnie. Mam 21 lat i czuję, że w życiu nic nie osiągnęłam - prawo jazdy robię już 2 rok, gdy wybiorę termin egzaminu to go odwołuję za każdym razem, bo twierdzę, że i tak go nie zdam. Podchodziłam do niego 2 razy i niestety oblałam, ale wiem, że to nie koniec świata, przecież ludzie zdają za 11, 13. Chodzi o to, że ogarnia mnie strach przed porażką, chociaż jestem raczej opanowanym człowiekiem. Zapisuję się na egzamin, płacę, a później dzwonię i odwołuję. Nie radzę sobie z tym. Druga sprawa to studia, 2 lata temu rozpoczęłam studia dziennie, niestety miałam wypadek samochodowy i problemy z kręgosłupem. Dostałam zwolnienia lekarskie, jedno, drugie i później tak się rozleniwiłam, że lekarze dalej mi je wypisywali, bo mówiłam, że boli itp., chociaż nie było tak źle. I przestałam chodzić na uczelnię, załatwiałam nadal zwolnienia i tak przeleciał rok. W między czasie miałam poważne problemy w domu - rozwód rodziców itp. Dostałam szansę zaliczenia II semestru, ale niestety tak mi już było dobrze na tych zwolnieniach, że pomyślałam, iż poczekam jeszcze miesiąc i okazało się, że niestety zawaliłam II semestr. Poszłam na inną uczelnię i cóż... Zaczęłam znowu kombinować - a przecież wiem, że jestem zdolna i wystarczy niewielki wkład, żebym coś osiągnęła. Kolejna kwestia - kocham taniec, od dziecka mnie inspiruje. Zapisałam się w zeszłym roku na instruktora fitnessu - i niestety nadal boję się podejść do egzaminu, tylko nie wiem czemu. Gdy się umawiam uczę się, przecież zajęcia prowadzę na co dzień, a do egzaminu się boję podejść i w dzień egzaminu dzwonię, że nie przyjdą i wymyślam sobie pretekst. Później mam tak straszne wyrzuty, nie radzę sobie, nie wiem co mam z tym zrobić. Jestem teraz na wakacjach, piękne słońce, plaża. Ja siedzę w pokoju i się użalam nad sobą, a reszta towarzystwa siedzi na dole, śmieją się, rozmawiają. A przecież ja jestem taka pełna życia, radości, niestety w środku tkwi we mnie coś takiego, że mam ochotę płakać. Wstydzę się spojrzeć w lustro, bo czuję, że nic nie osiągnęłam, wszystko odkładam na później i sama nie wiem czy mam depresję czy jestem leniwa. Wiem jedno, że narzucam na siebie za dużo rzeczy i dlatego nie mogę ich skończyć. Proszę o pomoc, bo naprawdę już nie wiem co mam ze sobą robić. Najgorsze jest to, że wszyscy myślą, że ja taka wspaniała i cudowna i tyle w życiu mam, a we mnie się po prostu kotłuje to, że nie mogę np. powiedzieć, że wcale nie jestem taka idealna. Pozdrawiam serdecznie!

KOBIETA, 21 LAT ponad rok temu

Czy warto przesuwać horyzont?

Mgr Kamila Drozd Psycholog
80 poziom zaufania

Witam serdecznie! Drogą wirtualną nie jestem w stanie postawić żadnej diagnozy ani stwierdzić, co Pani dolega. Wydaje mi się, że Pani problemem jest niska i nieadekwatna samoocena. Nie wiadomo tylko, czy jest ona odrębną „dolegliwością”, czy składa się na objawy depresji. Brak motywacji nie wynika u Pani z lenistwa. Pani podejmuje się wielu różnych rzeczy (prawo jazdy, fitness itp.), ale ma trudności z doprowadzeniem ich do końca, co może świadczyć o prokrastynacji, czyli tendencji do odkładania wszystkiego „na potem”. Wydaje mi się, że zarzucanie podjętych przez Panią zadań wynika również z lęku przed porażką. Stawia sobie Pani bardzo wysoko poprzeczkę, dlatego każde najdrobniejsze potknięcie odbiera Pani ochotę do dalszych starań – wychodzi Pani z założenia, że jest do niczego, co oczywiście podpowiada Pani niska samoocena. Na Pani aktualny stan psychiczny bez wątpienia mają wpływ przeszłe doświadczenia, jak wypadek samochodowy, problemy zdrowotne, rozwód rodziców. Przeszła Pani przez ciężkie i bardzo stresujące momenty, co mogło odbić się na Pani samopoczuciu. Sądzę jednak, że stresujące wydarzenia życiowe uwypukliły problemy, które były już wcześniej. Nie pozwala Pani sobie na autentyczność, zakłada maski, by nie wypaść w oczach innych jako ktoś „mniej wartościowy”, od kogo mogliby się odwrócić. Niskie poczucie własnej wartości każe Pani udawać kogoś, kim Pani nie jest na wypadek, by się nie zdemaskować ze swoimi słabościami. Proszę pamiętać, że nie da się być idealnym – każdy ma wady i zalety. Objawy, o których Pani wspomniała w liście – płaczliwość, utrata sensu i radości życia, spadek motywacji, apatia, zniechęcenie, brak energii – mogą być zwiastunem epizodu depresyjnego. Radziłabym Pani skonsultować się z psychologiem – miałaby wówczas Pani szansę porozmawiać z kimś szczerze, powiedzieć o swoich problemach, kompleksach, o tym, z czym Pani sobie nie radzi. Spotkania z psychologiem pomogłyby Pani ułożyć sobie w głowie to, co do tej pory działo się w Pani życiu – oblanie studiów, rozwód rodziców. Dlaczego tak się stało? Jaki na Panią miało to wpływ? Co Panią najbardziej boli? Co chciałaby Pani poprawić? Zachęcam Panią również do przeczytania artykułów w naszym serwisie, które mogą skłonić Panią do refleksji: http://portal.abczdrowie.pl/samoocena http://portal.abczdrowie.pl/niska-samoocena http://portal.abczdrowie.pl/jak-pozbyc-sie-kompleksow http://portal.abczdrowie.pl/jak-podniesc-poczucie-wlasnej-wartosci http://portal.abczdrowie.pl/samoakceptacja Pozdrawiam i życzę powodzenia!

0

Dzień Dobry Pani,

Zachęcam Panią do podjęcia terapii rozwojowej, by mogła Pani realizować swoje cele
zgodnie z Pani planem, poprawiła swoją jakość życia codziennego, czego serdecznie Pani życzę,

irena.mielnik.madej@gmail.com

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty