Mój partner jest agresywny - czy objawy te mogą być wynikiem depresji?

Witam. Mam 28 lat, w miarę dobrą pracę, kilku dobrych znajomych, kochającą rodzinę i do niedawna prawie żadnych zmartwień. Od 14 miesięcy jestem w związku z 35-letnim mężczyzną, z którym jestem zaręczona. Mój narzeczony ma 7-letnie dziecko z poprzedniego związku, gdyż jego kobieta uciekła do Holandii, porzucając ich obu. Dzieckiem tym na co dzień zajmuje się mama mojego narzeczonego, gdyż on pracuje w nienormowanych godzinach pracy, a nasze spotkania też głównie odbywają się późnymi wieczorami. Do niedawna wszystko między nami było dobrze, co prawda zdarzały się kłótnie, głównie wychodzące ode mnie, gdyż jestem osobą dość nerwową, która mówi prosto w twarz rzeczy, które się nie podobają, np. kiedy córka narzeczonego jest niegrzeczna, nie słucha, płaczem wymusza kupno jakiejś rzeczy w sklepie, a zdarzyło się nawet, że kopnęła swoją babcię, mój narzeczony nie reaguje, a ja jestem oburzona takim rozbuchanym zachowaniem 7-latki, natomiast mój chłopak obraża się na mnie, twierdząc, że ona jest jeszcze mała i każde dziecko w jej wieku psoci. Głównym problemem stała się ta mała dziewczynka, ale nie jedynym... Zdarzyło się parę razy, że mój chłopak był agresywny względem mnie, nie uderzył, ale podniósł rękę, wyzywał mnie bardzo brzydko i powiedział, że jestem nikim dla niego i że liczy się tylko jego dziecko. Po rozmowie przeprosił (banał, wiem) i obiecał, że więcej się to nie powtórzy, słowa dotrzymał, bo minął rok, a podobne zachowanie nie miało miejsca. Często przynosił upominki, zdarzyło się, że kupił mi nawet jakiś ładny sweterek, który kiedyś tam sobie wypatrzyłam, ale nie miałam wtedy pieniędzy na niego. Teraz po zerwaniu opowiada wszystkim znajomym, jaki był dla mnie dobry i robił wszystko to, co chciałam, tylko że ja nigdy o nic nie prosiłam, sam się ofiarował, że podwiezie lub pomoże. Zadra po tamtych słowach nadal boli, nie potrafię wybaczyć i po kolejnej kłótni oddałam pierścionek. Tym razem poszło o imprezę, na której mi zależało. Pojawił się problem z dzieckiem, gdyż nie miałby kto zostać z małą. Kiedyś mój narzeczony powiedział, że w takiej sytuacji może się nią zająć druga babcia, przypomniałam mu o tym i rozpętała się awantura, do której wtrąciła się jego mama. To była rozmowa przez telefon, jego domownicy twierdzą, że nie krzyczał, ja mam inne odczucia. Były narzeczony chce się pogodzić, dzwoni do mojej mamy, babci, moich koleżanek i pyta, czy ma jeszcze szanse, wypytuje również, co mówię o jego córce, a ja nic o niej nie mówię, może nie darzę jej wyższymi uczuciami, ale nie odnoszę się do niej z niechęcią. Ogólnie było nam razem dobrze, dużo zwiedziliśmy, kolejne podróże były w planach, dostaliśmy mieszkanie, które niezadługo mieliśmy zacząć remontować, jednakże ostatnie słowa ("gówniara") po prostu mnie dobiły, poza tym kazał mi oddać pieniądze na koncert, na który sam mnie zaprosił. Ja nie wiem, co dalej. Dał mi czas na zastanowienie, mówi, że jeszcze może być dobrze, a ja zadaję sobie pytanie, czy to ma sens, jeszcze mi na nim zależy, ale zachowuje się jak psychopata, no i wciąż pamiętam jego przykre, bardzo bolesne słowa. Nie wiem, co robić, naprawdę nie jestem w stanie myśleć rozsądnie, jest we mnie mnóstwo emocji i morze żalu, nie wiem, czy to zakończyć lub czy warto próbować raz jeszcze, czy ludzie potrafią się zmienić, czy tylko kamuflują swoją złą naturę? Chcę jeszcze dodać, że w poprzednim związku byłam 7 lat, rozpadł się, bo były chłopak zaczął pić i stawał się coraz bardziej agresywny. A ten, o którym piszę teraz, przed naszym poznaniem przeszedł ciężką depresję. Choć z rozmów wiem, że w jego poprzednim związku, z którego jest dziecko, były duże awantury i przemoc. Na co dzień narzeczony nie był agresywny, ale widziałam, że potrafi, słyszałam, co może powiedzieć. Proszę, pomóżcie mi przynajmniej rzucić pogląd na całą sytuację. Z pozdrowieniami i wyrazami szacunku Internautka

KOBIETA, 28 LAT ponad rok temu

Czy warto do siebie wracać po rozstaniu?

Witam!

Na zachowanie Pani byłego narzeczonego może mieć wpływ przebyta depresja. Jednak sama Pani wspomniała o tym, że we wcześniejszym jego związku były awantury i przemoc. Takie zachowania mogą być schematem działania i przejawiać się w różnych, zwykle kryzysowych momentach. Pisze Pani, że narzeczony podniósł na Panią rękę, ale nie uderzył, krzyczał przez telefon, obrażał itp. Warto zastanowić się, czy on jest faktycznie w stanie się zmienić i czy takie zachowania z czasem nie będą się nasilać, np. kiedy zalegalizowalibyście związek. Jeśli chce Pani kontynuować ten związek, to zachęcam do skorzystania (wspólnego!) z terapii dla par. W ten sposób mogłaby Pani lepiej poznać narzeczonego i przepracować z nim trudne kwestie. Jeśli natomiast podejmie Pani decyzję o definitywnym rozstaniu, wtedy warto, żeby to Pani skorzystała z pomocy psychologa i popracowała nad trudnościami, jakie wyniknęły z relacji z tym mężczyzną. Decyzja co do przyszłości z nim lub bez niego należy wyłącznie do Pani i warto, żeby przemyślała Pani wszystkie plusy i minusy obu tych możliwości. Możliwe, że widzi Pani także inne rozwiązanie, dlatego warto również nad nim się zastanowić. Przyszłość należy do Pani i warto, żeby to jednak Pani podejmowała decyzje co do dalszych działań. 

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty