Problemy z efektywnym uczeniem się - czy ma to podłoże psychiczne?

Witam Jestem 25 letnim chłopakiem ,który szuka odpowiedzi na "chorobę" ,która mnie toczy od kilku lat. Aktualnie ,nieudolnie próbuje dokończyć studia prawnicze ,które wywołują we mnie frustrację - uczę się bardzo długo a efektów tego ślęczenia nad książkami jest mało.Zapamiętuje mało materiału pomimo tego ,że dyspcyplinuję się wcześniej przed egzaminami ,aniżeli "za pięć dwunasta". Kiedy zaczynam naukę to mam dużo motywację i chłonność ,jednakże w toku kolejnych godzin i dni ,zostaje tylko motywacja.Następuje kompletna rezystancja ,jeżeli chodzi o drugi czynnnik.Potrafię ślęczeć nad ksiązkami i chcieć się uczyć ,ale nic z tego nie wychodzi .Czytam ,powatrzam ,ale mało co rozumiem ,a co dopiero zapamiętuje. Moim zdaniem chodzi o stan napięcia ,który mi doskwiera od kilku lat . Wynika on z faktu ,że od lat moje wszelkie dążenia do samorealizacji okazują się nierealne. Po pierwsze wiem ,że nie zostanę prawnikiem z wielu powodów m.in sytuacji na rynku(nie wiem ,gdzie mam zmierzać) ,po kolejne nie mam od lat jestem samotnym singlem pomimo wielu prób poszukiwań partnerki.Wiszę w próżni i najgorsze zdaje sobie z tego sprawę. Jedyne co daje mi minimalną ulgę i ogranicza napięcie to sen - niestety dostrzegam destrukcyjność tego mechanizmu na poziomie świadomości,ponieważ tracę czas.Jednakże na poziomie podświadomości jest to jedyny mechanizm obronny.Ranki jeżeli muszę wstać są dla mnie horrorem .Jestem całkowicie rozstrojony ,zmęczony i mam straszne nudności ,dlatego moje życie motoryczne zawsze się zaczyna popołudniami ,kiedy idę na uczelnie lub się uczę. Nie chcę rezygnować ze studiów ,ponieważ mam chęć zamknięcia tego rozdziału (jestem na IV roku ). Najbardziej frustruje mnie fakt ,że odbijam się od świata - im bardziej staram się uczyć i w innych kwestiach ,tym bardziej mi nie wychodzi. Jestem człowiekiem ciekawym świata i zdobywania wiedzy.Pamiętam siebie z liceum jako człowieka pełnego pasji i zapału ,któremu coś nie wychodziło tylko wtedy gdy się do czegoś tylko nie przykładał. Niestety od kilkuletniego nawarstwia się tej frustracji nie jestem w stanie sam sobie z tym poradzić ,większa ilością motywacji ,która może kiedyś jeszcze działała ,ale nie teraz. Co mam robić? Rozpocząłem psychoterapię ,ale mam świadomość ,że to proces bardzo głęboki i wolny .Jestem na terapii dynamicznej ,gdzie głównie skupiamy się na moich problemach z kobietami.Jednakże aktualnie potrzebuje równolegle czegoś co mi pozwoli funkcjonować w normalnym życiu i umożliwi chociażby efektywną naukę ,bo już zawaliłem rok na studiach - uczyłem się kosmicznie długo do poprawek ,które i tak uwaliłem. Wybaczą Państwo za tak długi elaborat ,ale dopiero stosunkowo niedawno zdałem sobie sprawę ,że nie jestem w stanie sam sobie radzić z moimi problemami. Przypuszczałem ,że to minie ,ale to zbyt długo trwa....dlatego też tu piszę. Chciałbym wreszcie poczuć sens ,chociażby wiedząc przeciwko czemu mam walczyć ,co mam leczyć.Nie wiem czy moim wrogiem jest psychika ,czy też inna niezdiagnozowana choroba. Dziękuję za wszelkie odpowiedzi i pomoc.
MĘŻCZYZNA, 26 LAT ponad rok temu

Czy warto przesuwać horyzont?

Bardzo dobrze, że podjął Pan decyzję o psychoterapii, to podstawa do poradzenia sobie z problemami, o których Pan pisze. Czy rozważał Pan włączenie farmakoterapii? Czasem przy silnych objawach lękowych lub deoresyjnych na pewien czas włącza się leki, aby wesprzeć codzienne funkcjonowanie zanim terapia przyniesie efekty. Warto porozmawiać o tym z psychoterapeutą. Innym narzędziem, które bardzo pomaga w odbudowaniu umiejętności koncentracji i polepsza pamięć, pomaga też walczyć z depresją i nerwicą, są treningi uważności (mindfulness), obecnie jest kilka miejsc w Warszawie, które oferują tego typu treningi. Pozdrawiam serdecznie, Iga Borkowska, www.maturitas.pl

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty