Toksyczny związek, przemoc - co dalej?

Z Piotrkiem jestem/byłam 4 lata. Wszystko zaczynało się tak jak w każdej bajce - książę na białym koniu, starania, długie rozmowy itd. Do czasu... Książę był bardzo o mnie zazdrosny co mi w pewnym stopniu imponowało, dodawało poczucia własnej wartości, Kiedy pojawiały się z jego strony propozycje, że chce mnie mieć tylko dla siebie, żebym nie spotykała się z koleżankami "bo to szemrane towarzystwo" chętnie na to przystawałam - w końcu mój ukochany chciał ten czas spędzać tylko ze mną. Po kilku miesiącach znajomości wprowadził się do mnie i tutaj zaczęło się piekło. Sprawdzanie rozmów na gg czy mailu, obwinianie mnie o to, że rozmawiam z kolegami z roku (wówczas studiowałam) było codziennością. Nie mogłam wychodzić na imprezy, nie mogłam spotykać się z koleżankami, bo to były "kur*y" nie mogłam nawet porozmawiać bez jego obecności z własną mamą, która była za granicą. Doszło do tego, że budził mnie o 2 w nocy, bo odwróciłam się "do niego plecami" i pakował swoje rzeczy oraz wychodził, a ja płakałam i prosiłam go by nie robił awantury i by został. Nie pamiętam kiedy uderzył mnie po raz pierwszy, ale później było tylko gorzej - miałam posiniaczone ręce, kiedy przyjeżdżałam do jego rodziców na „niedzielne obiadki” jego mama raz zapytała mnie wprost czy Piotrek mnie bije - skłamałam. Ciągnięcie za włosy, popodbijane oczy, szarpanie, duszenie i wyzywanie mnie od szmat stawało się codziennością. Nigdy nie zapomnę nocy w której obudził mnie i kazał jeść chleb z nutellą, bo według niego byłam za chuda i za brzydka. Ciągle mówił o swoich ideałach kobiet i pokazywał mi to w internecie - czułam się jak ostatnia szmata. Straciłam kontakt ze wszystkimi znajomymi, nie miałam rodziny, mama nie mogła się ze mną normalnie kontaktować, ponieważ bałam się jej cokolwiek w jego obecności powiedzieć. Po jednej z kłótni wyprowadził się do rodziców, stracił pracę i przestał się uczyć - tak jest po dzień dzisiejszy - rodzice utrzymują 24-letneiego nieroba. Wówczas go zdradziłam, ale, męczona wyrzutami sumienia postanowiłam się przyznać - mówił, że wybacza, zaczęłam czuć się coraz gorzej, przepraszałam na każdym kroku, nawet za to, że żyję, a on mając takiego asa w rękawie bił mnie i poniżał coraz mocniej. Pewnego dnia nie wytrzymałam i powiedziałam dość. Postanowiłam żyć bez niego. Pech chciał, że po studiach dostałam dobrze płatną pracę w mieście, w którym on mieszka i musiałam się tam przeprowadzić - wynajęłam więc stancję. Szybko nawiązałam kontakty z ludźmi i zaczęłam się z nimi spotykać - tutaj zaczyna się bardzo poważny problem. Jego „wpadanie na mnie” było coraz częstsze, przychodził do miejsc gdzie zazwyczaj stał mój samochód tylko po to by sprawdzić z kim jestem - popatrzył i wychodził bez słowa. Zaczęłam się go bać na poważnie kiedy wtargnął do domu, w którym wynajmowałam pokój i nie chciał wyjść, a rozjuszony zaczął mnie dusić. Po kilku tygodniach "ciszy" napisał pierwszy, że chce kontaktu, że chce być przyjacielem - głupia dałam mu szansę. Przychodził pod moją pracę z obiadami, jeździł ze mną wszędzie i był inni niż zwykle do czasu kiedy powiedziałam mu, że w danym dniu nie mam dla niego czasu ponieważ wychodzę ze znajomymi - zwyzywał mnie wówczas od szmat i napluł mi w twarz, a także uderzył. Po jakimś czasie napisał na gg, że wówczas "kiedy mnie nie było" założył profil na portalach randkowych i że znalazł tam dziewczynę, która go interesuje - przyznam szczerze, że zignorowałam to, a kiedy on zauważył, że nie odpowiadam na zaczepki zaczął być coraz bardziej nachalny. Z jednej strony czuję, że się łamię, nie mam tego błysku w oczach co kiedyś i wierzę, że tylko jego akceptacja mi pomoże z drugiej strony go nienawidzę za to co mi robił i robi nadal, nie wiem gdzie mam szukać pomocy. Czuję się jak jego własność, jakby miał nade mną władzę, boję się go, a z drugiej strony jest mi go szkoda, bo to w końcu ja jestem tą złą. Co robić?

KOBIETA, 23 LAT ponad rok temu

Przywiązywanie wagi do cudzych opinii

Witam!
Jest Pani ofiarą przemocy i potrzebna jest Pani pomoc. Działania Pani partnera wpłynęły bardzo silnie na Pani psychikę, stąd te problemy i rozterki.
Zachęcam Panią do podjęcia się psychoterapii, najlepiej w ośrodkach zajmujących się pomocą ofiarom przemocy domowej. Odpowiednia opieka specjalistów oraz informacje na temat Pani praw mogą pozwolić Pani wyrwać się z tej sytuacji.
Polecam Pani skorzystanie z pomocy organizacji pomagających kobietom w Pani sytuacji - Niebieskiej Linii (niebieskalinia.pl) oraz Centrum Praw Kobiet (cpk.org.pl). Dzięki temu będzie mogła Pani odzyskać radość życia i sama decydować o swojej przyszłości.

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty