Wzrost 173 cm, waga 46 kg. Czy mam zaburzenie odżywiania?

Witam serdecznie! Zadaję to pytanie, bo jestem już nieco przestraszona i zrezygnowana moją sytuacją. O ile dobrze pamiętam, wszystko zaczęło się, gdy miałam 19 lat i rozpoczęłam studia. Zamieszkałam z chłopakiem i nieraz było nam ciężko, gdyż pochodzimy z rodzin tak zwanej klasy średniej, więc nie zawsze mogliśmy liczyć na pomoc rodziców. I właściwie nigdy o nią nie prosiliśmy, bo woleliśmy sami sobie poradzić. Przeprowadzka do większego miasta wiele razy powodowała u mnie poczucie, że jestem... gorsza, nie było mnie wówczas stać na fajne ciuchy, kosmetyki czy inne rzeczy. Otoczenie w moim wyobrażeniu na tamten czas dokładało swoje (kiedyś moja koleżanka spytała czy jadę na zakupy do innego miasta, odpowiedziałam, że nie, gdyż nie mam pieniędzy, a ona na to - „co to za wylew biedy”, wtedy zabolało, teraz patrzę na to inaczej. Inną taką sytuacją był komentarz mojej babci, która powiedziała ze śmiechem przy stole komunijnym mojej siostry - „ależ Ty masz pulchną buzię”...)

Teraz mam ponad 25 lat i inaczej patrzę na te wszystkie sytuacje, ale w tamtym czasie było wiele takich komentarzy, które po prostu raniły mnie. Wcześniej nigdy takie coś mnie nie spotykało i zawsze byłam uważana za „ślicznotkę”, jedną z najlepszych w szkole, więc gdy to się zmieniło, wpadłam w panikę... tak chyba mogę to nazwać. Jak zawsze zaczęło się niewinnie... Z tego co pamiętam, czasem mówiłam po jedzeniu mojemu chłopakowi, że boli mnie brzuch i szłam prowokować wymioty - nie wiem, nie pamiętam, bym kiedykolwiek myślała o tym, że to zrobię, czy też dlaczego to zaczęłam robić, to się po prostu zaczęło dziać i rozpędziło jak lawina. Teraz gdy to piszę, nie mogę uwierzyć, że takie sytuacje miały miejsce, ale tak było... W końcu wymiotowałam praktycznie codziennie, przynosiło mi to ulgę i satysfakcję w pewnym sensie. Jednak wymiotowanie było nieprzyjemne, więc po chyba około 1,5 roku zaczęłam totalnie ograniczać i kontrolować „siebie” (to co jem).

Podobało mi się to, że wszyscy mi mówili, że wyglądam ślicznie jak lalka, od zawsze czułam presję, że jestem piękna i zawsze taka muszę być. Każda nowo poznana osoba się zachwycała i jest tak do dziś, a ja... tak naprawdę mam okropnie niską samoocenę, choć wiem, że jestem bardzo ładna i właśnie tutaj to wszystko traci dla mnie ręce i nogi. Bo czy można zdawać sobie sprawę z tego, że jest się wyjątkowym, a z drugiej strony być całkowicie pozbawionym poczucia własnej wartości? Przez co nie umiem odbierać komplementów, od razu rumienię się i zawstydzam...

Z biegiem miesięcy moja waga spadała, codziennie odwiedzałam setki stron o odchudzaniu i anoreksji, ważyłam się parę razy dziennie - wręcz obsesyjnie. Zawsze kompletnie nago, żeby nie zobaczyć ani grama więcej, niż było naprawdę. Kiedyś to dodawało pędu moim chorym zachowaniom. Chciałam być idealna, choć teraz wiem, że nikt taki nie jest, a jeśli jest, to na pewno nie doszedł tam tą drogą, którą ja sobie niestety obrałam. Nigdy nie działałam w jakiś sposób z pełnym przekonaniem i premedytacją, że właśnie taka chcę być, to po prostu się działo, jakby to był ktoś inny, a nie ja. Po 1,5 roku wymiotowania było 1,5 roku niejedzenia. Całe dnie nic nie jadłam, piłam wodę i jadłam bardzo sporadycznie wręcz mikroskopijne ilości, np. 5-6 paluszków słonych i jedno ciastko.

Gdy ważyłam 46 kg mój chłopak przestał wierzyć w to, nawet pomyślałam, że gdybym ścięła włosy, byłabym lżejsza. Te moje „sukcesy” sprawiały mi przyjemność i satysfakcję, miałam to całkowicie pod kontrolą, czułam się lekko i lubiłam tą „chudość”. W moim związku przez długi czas działo się źle - nad nim nie miałam kontroli, tak jak nad jedzeniem. Chłopak zaczął ze mną otwarcie rozmawiać o tym. Raz rozmawiał bardzo miło i troskliwie, a czasem tracił cierpliwość i krzyczał na mnie, że powie mojej mamie, co ja wyprawiam i pójdę się leczyć, że jestem anorektyczką. Na początku nie docierało to do mnie, jednak gdy zaczęłam tracić włosy, paznokcie były łamliwe, skóra sucha i nieustannie odczuwałam okropne zimno, zaczęłam myśleć nad tym, co ja robię ze swoim życiem i kim mogę się stać, jeśli tego nie zatrzymam. Po raz pierwszy od około 3 lat zaczęłam się martwić, że to nie jakaś tam tymczasowa „gra” tylko moje życie i mogę być chora. Wręcz natychmiastowo zaczęłam wracać do „normalnego” jedzenia. Starałam się jeść więcej i zapomnieć o wszystkim. Po dłuższym okresie zaczęłam jeść spore ilości i przestałam żyć jak wcześniej.

Wyjechaliśmy do innego kraju i zaczęłam żyć, wydawałoby się normalnie, jednak moja waga nadal jest niska. Długi czas chciałam po prostu utrzymać 48 kg, góra 50 kg, jednak jadłam wszystko, na co tylko miałam ochotę - od kebabów, chipsów i innych rzeczy, których z pewnością anorektyczka nie je. Na dzień dzisiejszy ważę od 46 do 48 kg i panicznie się boję! Nie chcę być taka, chcę ważyć więcej i nie być wychudzoną, jednak nie umiem sobie z tym poradzić. Cały czas obiecuję sobie, że przytyję, ale tego nie robię. Nie mam apetytu, zapominam jeść. Wcześniej jedzenie było moim priorytetem, teraz o nim w ogóle nie myślę. Czasem jem normalnie i dochodzę do 52 kg, ale w przeciągu parunastu stresujących dni (praca, nieudany związek, przewlekła choroba stawów) waga spada drastycznie.

Mój partner boi się, że jestem chora, ja jednak jestem przekonana, że tak nie jest. Wiem, że to co kiedyś robiłam, było szaleństwem i dlatego teraz nie postępuję w taki sposób, moim problemem jest brak apetytu. Czasem myślę, że po prostu jest mi potrzebna dobra dieta, która w stopniowy sposób pozwoli wrócić mi do prawidłowej wagi. Nie rozumiem sama siebie i dlatego proszę o poradę. Czy jest możliwe, by mój organizm decydował za mnie? Mogę być chora mimo chęci przytycia i totalnego odcięcia się od tego, co było wcześniej? Proszę o pomoc i przepraszam, że się tak rozpisałam, ale skoro już to robię, to chciałam być dokładna. Pozdrawiam i z góry dziękuję!

MĘŻCZYZNA ponad rok temu

Ciemne alkohole wywołują gorszego kaca!

Prawdopodobnie każdy z nas tego doświadczył - syndrom dnia następnego. Czy wiesz, dlaczego tak cierpisz po suto zakrapianej imprezie? Być może powodem był rodzaj alkoholu.

Witam serdecznie,
wiele z opisywanych przez Ciebie objawów wskazuje na to, że możesz mieć anoreksję.
Twój BMI wynosi tylko 15,4 kg/m2, a anoreksję rozpoznaje się przy wartościach mniejszych od 17,5 kg.
Tak niska masa ciała została osiągnięta u Ciebie przez celowe odchudzanie (wymioty, a potem restrykcyjną dietę). Co prawda obecnie chcesz przytyć, jednak problemy, które są bezpośrednim skutkiem anoreksji, nie pozwalają Ci na to.
Jak większość osób z zaburzeniami odżywiania wierzysz w to, że „po prostu jest potrzebna dobra dieta”. Sama dieta jednak nie wystarczy. Leczenie anoreksji to przede wszystkim psychoterapia.
Sposób odżywiania się, skupianie się na diecie jest w anoreksji jedynie objawem, zewnętrzną manifestacją problemów leżących głębiej - w sposobie myślenia i zachowania.
Z Twojego opisu wynika, że masz tego sporą świadomość, trudno Ci jednak zrozumieć z pozoru sprzeczne sytuacje. Dążenie do perfekcji jest jak najbardziej zgodne z niską samooceną. W psychoterapii poznawczej mówi się o przekonaniach kluczowych – np.: ,,Nie zasługuję na uwagę innych, jestem nieciekawa, bezwartościowa" i tzw. schematach kompensacyjnych- czyli zachowaniach i sposobach myślenia, które pozwalają nam funkcjonować, pomimo bolesnych przekonań.
Takim schematem może być np. dążenie do perfekcji, aby inni nie poznali o nas całej prawdy. Jest to działanie nieświadome. Przekonania kluczowe znajdują się w podświadomości i kształtują we wczesnych latach życia, na skutek osobistych doświadczeń.
Mogą one „dochodzić do głosu” w sytuacji obciążenia stresem, mogą je również wyzwalać krytyczne uwagi. Predysponują nie tylko do anoreksji, ale i np. depresji.
Jeśli chcesz wyzdrowieć, musisz czuć się dobrze sama ze sobą - to pozwoli Ci również lepiej radzić sobie ze stresem, poprawić relacje z chłopakiem.
Nie chodzi więc o to, aby „totalnie się odciąć” - to „zamiatanie pod dywan”. Twój organizm nie decyduje za Ciebie - masz nad nim kontrolę. Nie zawsze jednak chcesz poświęcać Twojemu ciału odpowiedniej ilości czasu i troski.
Serdecznie zachęcam Cię do psychoterapii. Jesteś dorosła i sama decydujesz o tym, co możesz zrobić ze swoimi objawami. Pamiętaj jednak, że śmiertelność w anoreksji jest szacowana nawet na 20%. Nie leczona, przybiera przewlekły, podstępny przebieg.
Ze względu na powikłania cielesne, konieczna jest okresowa kontrola u lekarza.
Twoja dieta powinna być zrównoważona i składać się z 5 regularnych posiłków. Okresowe najadanie się fast foodami może Ci tylko zaszkodzić.
Z pozdrowieniami

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty