Trwa ładowanie...

Serce, mózg i trzustka. Tam SARS-CoV-2 sieje największe spustoszenie

 Karolina Rozmus
02.12.2022 14:49
Wiemy coraz więcej na temat powikłań po COVID-19
Wiemy coraz więcej na temat powikłań po COVID-19 (Getty Images)

Brytyjscy naukowcy zaobserwowali, że aż jedna czwarta ozdrowieńców będzie miała dolegliwości nawet po roku od zachorowania. U nich może dojść do rozwoju chorób autoimmunologicznych, jak cukrzyca typu 1. czy reumatoidalne zapalenie stawów. Niewykluczone, że pandemia wniesie też niechlubny wkład w większą liczbę przypadków choroby Alzheimera.

spis treści

1. COVID-19 wywołuje choroby autoimmunologiczne?

Według definicji Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) o long COVID możemy mówić, gdy objawy utrzymują się powyżej dwóch, trzech miesięcy. Tymczasem, jak wynika z badań naukowców z McMaster University, aż 25 proc. osób będzie skarżyło się na dolegliwości po upływie 12 miesięcy od zachorowania na COVID-19. Właśnie u tych osób we krwi pojawiają się przeciwciała świadczące o chorobie autoimmunologicznej.

Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, wirusolog i immunolog z UMCS w Lublinie przyznaje, że choć istnieje wiele wirusów, które mają potencjał autoimmunizacyjny, to SARS-CoV-2 wśród nich zdecydowanie wiedzie prym.

Zobacz film: "Znaczny wzrost zachorowań. "To czas na maski""

- Choroby autoimmunologiczne to choroby definiowane obecnością autoprzeciwciał, które wywołują przewlekły stan zapalny z uszkodzeniem tkanek o podłożu immunologicznym. Jest to spowodowane utratą tolerancji immunologicznej, będącej wynikiem rozregulowanej odporności. Ten obraz przypomina również sekwencję zdarzeń w ciężkim lub krytycznym COVID-19 – tłumaczy ekspertka w rozmowie z WP abcZdrowie.

Dodaje, że w COVID odpowiedź immunologiczna organizmu jest zarówno ochronna, jak i "potencjalnie niebezpieczna". Należące do niej przeciwciała neutralizujące i odpowiedź limfocytów T [komórek układu odpornościowego - przyp. red.], jak podkreśla wirusolog, "pomagają usunąć wirusa", zabijając zakażone komórki. Jednocześnie dochodzi m.in. do uwolnienia białek zwanych cytokinami, co może mieć brzemienne skutki. - Może to powodować poważne uszkodzenia wielonarządowe, właśnie takie jak w chorobach autoimmunologicznych – wyjaśnia.

Jednym z mechanizmów powstawania tych chorób jest tzw. mimikra molekularna, która prowadzi do tworzenia autoprzeciwciał. Skutkiem tego - jak tłumaczy prof. Szuster-Ciesielska - mogą być autoimmunologiczne zespoły polineuropatyczne. To choroby nerwów obwodowych, u których podłoża leży autoimmunologiczny proces zapalny.

Dodaje, że podwyższone ryzyko dotyczy takich chorób jak: toczeń układowy, zespół Guillain-Barré’go, zespół Millera-Fishera (MFS), zespół zimnej aglutyniny (CAS), reumatoidalne zapalenie stawów (RZS), autoimmunologiczne objawy skórne, autoimmunologiczna zakrzepowa plamica małopłytkowa i autoimmunologiczna niedokrwistość hemolityczna oraz cukrzyca typu 1.

O wzroście rozpoznań cukrzycy typu 1. u ozdrowieńców poniżej 18 r.ż. mówią ostatnie badania ekspertów z US Centers for Disease Control and Prevention (CDC). Zgodnie z nimi ryzyko wykrycia choroby w ciągu miesiąca od zakażenia SARS-CoV-2 może być nawet dwuipółkrotnie wyższe niż u osób, które nie chorowały na COVID.

2. Ozdrowieńcy narażeni na choroby układu krążenia

SARS-CoV-2 podnosi ryzyko wystąpienia zdarzeń sercowo-naczyniowych
SARS-CoV-2 podnosi ryzyko wystąpienia zdarzeń sercowo-naczyniowych (Getty Images)

Badacze z Saint Louis University przeanalizowali dane zebrane od 150 tys. osób, które przeszły COVID-19 oraz ponad 10 mln osób, które nie chorowały. Na tej podstawie doszli do wniosku, że ozdrowieńcy jeszcze przez co najmniej rok mają podwyższone ryzyko różnych zdarzeń sercowo-naczyniowymi, takich jak:

  • zaburzenia pracy naczyń mózgowych,
  • zaburzenia rytmu serca,
  • niedokrwienna choroba serca,
  • zapalenie mięśnia sercowego lub osierdzia,
  • niewydolność serca,
  • choroba zakrzepowo-zatorowa.

To ryzyko jest szczególnie wysokie dla osób, u których przebieg infekcji był ciężki, choć nie tylko.

- Infekcja COVID-19 predysponuje do różnych powikłań ze strony układu krążenia. Z jednej strony to skutek bezpośredniego wpływu wirusa. To ryzyko jest najwyższe w okresie ostrej fazy infekcji i krótko po niej – na przestrzeni kilku tygodni – przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie kardiolog, prof. dr hab. n. med. Piotr Jankowski z Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum w Krakowie.

Dodaje, że w dłuższej perspektywie czasu to ryzyko jest z kolei związane ze "spustoszeniem, jakie poczynił wirus w organizmie", w tym w mięśniu sercowym czy śródbłonku naczyń. Przyznaje również, że warto pamiętać, że osoby, które miały ciężki przebieg infekcji, to osoby z grup ryzyka, obarczone zdiagnozowanymi lub też nie chorobami różnego rodzaju.

- W związku z tym można też uznać, że objawowy COVID-19 jest swego rodzaju markerem podwyższonego ryzyka większych powikłań w przyszłości – podkreśla ekspert.

Te osoby powinny być pod kontrolą kardiologiczną, a co z osobami w młodym wieku, u których przebieg infekcji był łagodny i które nie mają chorób przewlekłych? U nich też nie sposób wykluczyć powikłań.

- Zmniejszenie wydolności fizycznej, bóle w klatce piersiowej, duszność, kołatanie serca, omdlenie – to są objawy, które powinny zaalarmować osoby o statusie ozdrowieńca i skłonić do niezwłocznej wizyty u kardiologa – zaznacza ekspert.

3. COVID-19 – co go łączy z chorobą Alzheimera?

Z kolei naukowcy z Case Western Reserve School of Medicine na łamach "Journal of Alzheimer's Disease" donoszą o niepokojącym wpływie SARS-CoV-2 na mózg. Badanie przeprowadzone na sześciomilionowej populacji Amerykanów w wieku powyżej 65 lat ujawniło, że u seniorów zakażenie może podnosić ryzyko rozwoju choroby Alzheimera na przestrzeni roku aż o 50-80 proc. Naukowcy nie wiedzą jednak, czy COVID odpowiada za pojawienie się, czy może przyspieszenie rozwoju choroby neurodegeneracyjnej.

- Okazuje się, że niestety im więcej czasu upływa od początku pandemii, tym więcej odnotowuje się przypadków zaburzeń otępiennych – przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Konrad Rejdak, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie i prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, podkreślając jednocześnie, że nie wiadomo, jaki ma to związek z działaniem koronawirusa.

- Obserwujemy też swojego rodzaju przetasowanie epidemiologiczne w związku z chorobami dementywnymi – najstarsze grupy populacji w związku z pandemią odeszły, co spowodowało wzrost częstotliwości rozpoznań w grupach młodszych. U nich nierzadko choroba ma związek z ciężkim, choć nie tylko, przebiegiem COVID-19 - dodaje.

- Jednak zaburzenia wywołane przez infekcję, jak niedotlenienie, niedokrwienie związane z zakrzepicą naczyń mózgowych i sama infekcja mogą pogorszyć czy nasilić przebieg otępienia, które i tak się już toczyło, dając objawy znacznie wcześniej, niż miałoby to miejsce bez udziału pandemii – tłumaczy neurolog.

Rong Xu, autor badania, profesor informatyki biomedycznej w School of Medicine nie ma wątpliwości, że jeżeli ten przyrost pacjentów z demencją będzie się utrzymywał, to oznacza to "falę pacjentów z chorobą, na którą nie ma lekarstwa". Prof. Rejdak przyznaje, że pandemia jest czynnikiem, który na różne sposoby wpłynął na wzrost diagnoz chorób dementywnych.

- Badanie opublikowane niedawno w "Nature" wskazuje, że nawet łagodny przebieg infekcji można powiązać z zanikiem struktur mózgowych. Z kolei na łamach "Lancet Psychiatry" ukazały się wyniki badania na populacji popandemicznej, sprawdzającego wpływ wirusa SARS-CoV-2 i innych, jak wirusy grypy itd. Okazało się, że ewidentnie ryzyko zaburzeń funkcji poznawczych jest znacznie wyższe dla koronawirusa – dodaje prof. Rejdak.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze