"Duch koronawirusa" ukrywa się w jelitach. Tu SARS-CoV-2 żyje siedem miesięcy
Od momentu, gdy na arenie pojawił się wariant Delta, coraz mocniej przebijały się głosy badaczy studiujących powiązanie wirusa SARS-CoV-2 z układem pokarmowym. Najnowsze prace pokazują, że long COVID może mieć związek z pozostałością wirusa właśnie w jelitach. Wśród jednej grupy pacjentów RNA wirusa w kale wykrywalne może być nawet przez siedem miesięcy.
1. SARS-CoV-2 wykrywany wiele miesięcy po infekcji
Już na początku pandemii badacze zaobserwowali, że wirus wnika dzięki receptorom ACE2 do organizmu, a te rozmieszczone są niemal wszędzie, nie tylko w obrębie układu oddechowego.
- Receptorów ACE2, które są wytrychem umożliwiającym wirusowi SARS-CoV-2 wejście do komórki, paradoksalnie jest o wiele więcej w komórkach nabłonka jelita niż w układzie oddechowym – przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie prof. dr hab. n. med. Piotr Eder z Kliniki Gastroenterologii, Dietetyki i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Kolejnym krokiem było odkrycie, że u ozdrowieńców przez wiele tygodni patogen wykrywany jest wciąż w kale. W najnowszym badaniu naukowcom udało się oszacować, że około jeden na siedmiu pacjentów, którzy przeszli łagodny lub umiarkowany COVID, ma oznaczalne RNA wirusa w kale po czterech miesiącach od zakażenia. To aż 13 proc. badanych. Natomiast cztery procent z nich jest nosicielami SARS-CoV-2 aż po siedmiu miesiącach.
Zdaniem prof. Ami Bhatt, specjalistki ds. genetyki na Uniwersytecie Stanforda to osoby, które najczęściej doświadczają dolegliwości żołądkowo-jelitowych.
- W przypadku dotychczas znanych koronawirusów - SARS-CoV i MERS-CoV, również były prowadzone takie badania i także wirus był wykrywany w kale, nawet przez dłuższy czas – zwraca uwagę prof. Eder. - Wówczas pojawiły się również wątpliwości, czy wirus w kale nie stanowi zagrożenia w kontekście możliwości zakażenia.
Ekspert przyznaje, że takiego zagrożenia nie ma, choć jedno z badań prowadzonych na fretkach wykazało możliwość zakażenia wirusem SARS-CoV-2 drogą fekalno-oralną.
Co innego jest jednak problemem – na ile pozostałości po wirusie w obrębie jelit mogą wpływać na organizm ozdrowieńca?
2. Long COVID – jego istota tkwi w jelitach?
Zdaniem dr Bhatt ta przewlekła infekcja jelit może być źródłem long COVID.
- SARS-CoV-2 może znajdować się w jelitach lub nawet w innych tkankach przez dłuższy czas niż w drogach oddechowych i tam może zasadniczo nadal pobudzać nasz układ odpornościowy i wywoływać długoterminowe konsekwencje – mówi dr Bhatt, nazywając te "resztki" wirusa w jelitach "duchami" koronawirusa.
Prof. Eder przyznaje, że może tak się dziać, ale niewykluczone, że jest... odwrotnie.
- Osoby które nie umieją skutecznie eliminować wirusa, mają gorszą odpowiedź immunologiczną. Tak jest w przypadku WZW typu C [wirusowe zapalenie wątroby, przyp. red.] – jeżeli ktoś się zakazi wirusem i ma nasilone ostre objawy choroby, to najczęściej to dobrze rokuje. Bo to wskazuje, że organizm walczy z zakażeniem, z wirusem i jest duża szansa, że go wyeliminuje. Przejście natomiast w przewlekłą postać choroby dotyczy częściej tych osób, które się zakaziły i nie miały żadnych objawów. Pacjent czuje się dobrze, a tymczasem organizm w ogóle nie walczy z chorobą, która przechodzi w fazę przewlekłą.
3. Rekordowy czas utrzymywania się RNA w próbkach
Z kolei badanie, które ukazało się na łamach "Gastroenterology" wskazuje, że w grupie pacjentów z chorobami zapalnymi jelit (ang. Inflammatory Bowel Disease, IBD) RNA koronawirusa może utrzymywać się nawet przez siedem miesięcy po zakażeniu.
"Nasze odkrycia pokazuje, że u pacjentów z chorobami zapalnymi jelit antygeny wirusa SARS-CoV-2 (...) utrzymują się w błonie śluzowej jelit znacznie dłużej niż same wirusy przy łagodnym przebiegu COVID-19. Utrzymywanie się antygenu występuje jeszcze przez siedem miesięcy u 52-70 proc. pacjentów z chorobami zapalnymi jelit. To oznacza, że wirus SARS-CoV-2 nie został całkowicie usunięty" – tłumaczą autorzy badań.
- Pacjentami z zaburzeniami funkcji odpornościowej są pacjenci z nieswoistymi chorobami zapalnymi jelita, m.in. chorobą Leśniowskiego-Crohna. Leczenie także powoduje zaburzenia odporności. Pacjenci są więc w grupie ryzyka chorób infekcyjnych i wiemy, że pacjenci stosujący m.in. sterydy są bardziej narażeni również na ciężki przebieg infekcji – tłumaczy prof. Eder i dodaje: - U nich faktycznie mogą występować zaburzenia w eliminacji wirusa, bo układ odpornościowy działa mniej sprawnie i wskazuje na to, że w organizmie jest przewlekający się, tlący ślad po infekcji.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.