Trwa ładowanie...

Wielki powrót kiły

Avatar placeholder
14.08.2019 15:57
W 2017 r. zanotowano rekordową liczbę przypadków kiły, która nadal rośnie
W 2017 r. zanotowano rekordową liczbę przypadków kiły, która nadal rośnie (123rf)

Tylko w 2017 r. odnotowano prawie 2,3 miliona przypadków chlamydii, rzeżączki i kiły Stanach Zjednoczonych – podaje Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób. Kiła, czyli syfilis, plasuje się w czołówce. Podobnie jest w całej Europie, także w Polsce. Czy grozi nam epidemia?

1. Syfilis zbiera żniwo

W 2017 r. W Stanach Zjednoczonych zgłoszono ogółem 30 644 przypadków kiły, co daje wskaźnik 9,5 przypadków na 100 000 ludzi. Dla porównania w 2013 było to 17 375.

Nie tylko kiła i rzeżączka. Poznaj najczęstsze choroby przenoszone drogą płciową
Nie tylko kiła i rzeżączka. Poznaj najczęstsze choroby przenoszone drogą płciową [5 zdjęć]

Niestosowanie prezerwatywy, częsta zmiana partnerów seksualnych czy stosowanie zainfekowanych gadżetów

zobacz galerię

Podobnie alarmująca sytuacja jest w Europie. Jak podaje Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób w latach 2007–2017 odnotowano ponad 260 000 potwierdzonych przypadków kiły w 30 krajach UE. Wprawdzie w latach 2007–2010 miał miejsce lekki spadek, ale po 2010 roku nastąpił gwałtowny wzrost, który się utrzymuje. 2017 przyniósł prawdziwy rekord – zgłoszono 33 189 potwierdzonych przypadków kiły w 28 państwach członkowskich UE.

Zobacz film: "Czy prezerwatywy są skuteczne?"

Co ciekawe, wyraźne były różnice pomiędzy krajami. Największy wzrost odnotowano w Islandii, Irlandii, Wielkiej Brytanii, w Niemczech i na Malcie. Z drugiej strony Estonia i Rumunia odnotowały zaś spadek zachorowań o 50%.

Wskaźniki kiły były dziewięciokrotnie wyższe u mężczyzn niż u kobiet - najwyższe wśród mężczyzn w wieku 25-34 lat. Dwie trzecie przypadków kiły wśród mężczyzn dotyczyło osób homoseksualnych. Takie wyniki oznaczają, że po raz pierwszy od początku 2000 r. w Europie zanotowano więcej przypadków kiły niż przypadków HIV!

2. Kiła w Polsce ma się świetnie

Jak wynika z raportu Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny sytuacja w Polsce jest podobna jak w całej Europie. Przypadków syfilisu jest z roku na rok coraz więcej. W 2016 r. było to 3,4 zakażeń na 100 tys., a w 2017 już 4,15.

Najwięcej zachorowań odnotowano na Mazowszu i w Wielkopolsce, najmniej w woj. podlaskim i podkarpackim. Najczęściej kiłą zarażają się mieszkańcy wielkich miast, przede wszystkim mężczyźni w wieku 20-39 lat.

– Jeżeli nie zostaną podjęte odpowiednie działania systemowe zmniejszające odsetek zachorowań, może nam grozić epidemia kiły – mówi prof. dr hab. n. med. Alicja Wiercińska-Drapało, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych, Tropikalnych i Hepatologii w Warszawie. – Niepokojące jest to, że coraz częściej diagnozujemy kiłę w późnym okresie, gdy dochodzi już do zmian systemowych. Kiła wcześnie wykryta bardzo dobrze się leczy, nie stwierdzono oporności krętków bladych na antybiotykoterapię. Leczy się ją zwykle penicyliną. Notujemy 100 proc. uleczalności, pod warunkiem, że nie dojdzie do powikłań narządowych, które mogą być nieodwracalne – dodaje.

3. Dlaczego kiła znów atakuje?

Niestety leczenie kiły w Polsce pozostawia wiele do życzenia, a to może mieć bezpośrednie przełożenie na coraz większą ilość przypadków syfilisu i innych chorób przenoszonych drogą płciową.

– Kiedyś funkcjonowały poradnie wenerologiczne, tzw. poradnie W – mówi prof. Wiercińska. - I to było doskonałe rozwiązanie. Pacjent, który podejrzewał u siebie chorobę przenoszoną drogą płciową mógł od razu zostać skonsultowany przez wenerologa. Dziś sytuacja wygląda tak, że leczeniem kiły zajmują się dermatolodzy. Część pacjentów, zniechęcona tym, że w przychodni dermatologicznej trzeba mieć skierowanie, w ogóle rezygnuje z leczenia – dodaje.

Jeśli zakażeni kiłą ludzie się nie leczą albo leczą się na własną rękę, choroba się rozprzestrzenia i zbiera coraz większe żniwo.

– Sprawę leczenia komplikuje też fakt, że nie ma dziś, jak to było w czasach PRL-u, obowiązkowego leczenia chorych. Kiedyś osoba chora na kiłę musiała dodatkowo wskazać osoby, z którymi miała kontakt, i one także podlegały obligatoryjnemu leczeniu. Dziś tego obowiązku nie ma, oczywiście my, lekarze, informujemy pacjentów o konieczności poinformowania osób, które mogły się od pacjenta zarazić, ale możemy liczyć jedynie na dobrą wolę – mówi prof. Wiercińska.

4. Prezerwatywa to podstawa

W dzisiejszych czasach podejmujemy coraz więcej ryzykownych zachowań seksualnych. Tak jakbyśmy trochę przestali się bać chorób. Dostęp do coraz nowocześniejszej antykoncepcji sprawia, że rzadziej sięgamy po prezerwatywy, a to jedyna skuteczna profilaktyka chorób wenerycznych.

– O prezerwatywach zapominają nawet osoby z grup ryzyka – ostrzega prof. Wiercińska. – W Polsce jest obecnie ok. 1800 osób przyjmujących PrEP. To profilaktyka przedekspozycyjna. Zaleca się ją osobom, u których jest bardzo duże ryzyko zakażenia HIV, np. dlatego, że osoby te podejmują świadomie współżycie z osobą zakażoną bez użycia prezerwatywy. Taka osoba dzięki lekom jest co prawda w dużym stopniu zabezpieczona przed zakażeniem HIV, ale nie przed innymi chorobami przenoszonymi drogą płciową, w tym przed kiłą. Jeśli więc podejmuje ryzykowne zachowania i nie używa prezerwatywy, bo dzięki lekom czuje się bezpiecznie – a wiemy niestety, że tak właśnie jest - ryzyko zarażenia się kiłą jest ogromne – dodaje.

Profesor Wiercińska podkreśla także, że nierzadko u pacjentów w Klinice zostaje zdiagnozowanych w tym samym czasie kilka chorób przenoszonych drogą płciową, np. kiła lub rzeżączka i HIV. Jedna infekcja toruje bowiem drogę drugiej. Nosicielowi HIV łatwiej zarazić się kiłą niż osobie zdrowej. Osoba chora na kiłę jest też bardziej narażona na zakażenie HIV.

Co można zrobić? Przede wszystkim zabezpieczać się prezerwatywą i unikać ryzykownych kontaktów seksualnych. A jeśli już do nich dojdzie, koniecznie się przebadać.

Jak podkreśla prof. Wiercińska, trzeba pamiętać, że przechorowanie kiły nie daje trwałej odporności. Na kiłę można zachorować kilka razy. – Mamy takich rekordzistów w Klinice, których leczymy od lat co najmniej dwa razy w roku. Co ciekawe, są też osoby deklarujące, że są w stałych związkach. I nagle, nie wiadomo skąd, kiła. Powodów można się tylko domyślać… – podsumowuje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze