Co powinno się zmienić w Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych?
Długa kolejka na SORze, czyli szpitalnym oddziale ratunkowym już nas nie dziwi. Można powiedzieć, że to standard polskiej służby zdrowia. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego pacjenci przychodzący na SOR wymagający pomocy muszą czekać kilka godzin w kolejce, aby dostać się do lekarza? To wszystko nie jest proste. Winny jest system, winny jest brak odpowiedniej liczby personelu medycznego, niedobór lekarzy, ciągłe kolejki do specjalistów i niewiedza społeczeństwa na temat funkcjonowania medycyny ratunkowej i systemu ratownictwa medycznego czy też szpitalnego oddział ratunkowego w Polsce.
1. Brak specjalistów i długie kolejki do badań
Na wstępie musimy sobie powiedzieć, że lekarze są dla pacjentów, personel medyczny jest dla pacjentów a nie pacjenci dla lekarzy. Jesteśmy po to, aby spełniać swoje obowiązki, wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafimy. Pacjent nie jest dla nas problemem. My po to studiowaliśmy, po to wybraliśmy taki zawód, aby spotykać się z pacjentem każdego dnia i absolutnie nie jest problemem to, że pacjent przychodzi do gabinetu. Problemem jest, gdy pacjent wykorzystuje luki działania służby zdrowia na własne korzyści. Przede wszystkim rażącym problemem w polskiej służbie zdrowia jest niedobór specjalistów w gabinetach i ogromnie długie kolejki do wykonania badań specjalistycznych takich jak tomografia czy rezonans.
Łatwiej jest przyjść na Szpitalny Oddział Ratunkowy i powiedzieć, że miało się uraz i otrzymać zestaw badań na dzień dobry. To wszystko powoduje niestety zadłużenie szpitala. Służba zdrowia ponosi coraz większe koszty. Szpitalny oddział Ratunkowy jest przepełniony, wciąż kolejki się wydłużają, a czas oczekiwania na przyjęcie przez lekarza dyżurnego jest coraz dłuższy. Dochodzi do kumulacji frustracji z jednej i drugiej strony "okienka’’, które znajduje się na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
Z definicji SOR przyjmuje pacjentów z najcięższymi urazami, pacjentów wymagających natychmiastowej pomocy. Jest to oddział, na którym nie leczymy chorób przewlekłych, nie ustalamy sposobu leczenia, nie jesteśmy darmowym laboratorium! Tutaj pacjent zostaje zabezpieczony pod kątem parametrów życiowych.
Tutaj mamy tak zwaną pomoc doraźną natychmiastową, ale muszą tutaj trafić przede wszystkim stany nagłego zagrożenia życia. Tylko problem w naszym społeczeństwie jest taki, że jak przeciętny Kowalski ma odróżnić stan zagrożenia życia od stanu przewlekłego, od stanu, który nie jest dla niego zagrażający. Jak babcia siedemdziesięcioletnia, zestresowana i samotna, która ma ból w klatce ma odróżnić go od po prostu przemęczenia, od bólu mięśniowego czy neuralgii od poważnego zawału mięśnia sercowego?
Co ona ma zrobić? Wsiąść do autobusu i przyjechać do lekarza rodzinnego, gdzie otrzyma skierowanie na najbliższą wizytę za tydzień? Ma też możliwość przyjazdu na Szpitalny Oddział Ratunkowy, może wezwać karetkę...
2. Pacjenci szukają diagnozy w internecie
Przeciętny Kowalski, gdy choruje zna leki i sposoby leczenia głównie z reklamy z telewizji, gazety, z internetu. Jak zatem przeciętny Kowalski ma rozpoznać u siebie poważną chorobę, stan zagrożenia życia, jak ma zdefiniować stan zagrożenia życia? Dla niego nawet katar może być stanem zagrożenia życia, ponieważ może przecież domniemanie według reklam doprowadzić do ciężkich powikłań zdrowotnych czy nawet śmierci. Zatem nie można się dziwić, że kolejki na SORze zawsze będą długie, ponieważ przeciętny Kowalski nie jest w stanie rozpoznać czy jego stan zdrowia kwalifikuje się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, czy do Podstawowej Opieki Zdrowotnej, czyli lekarza rodzinnego.
No, ale gdy już ten przeciętny Kowalski trafia na SOR, to otrzyma pomoc, tylko że pomoc może zostać odroczona do kilku godzin, ponieważ oprócz Kowalskiego na szpitalnym oddziale ratunkowym przybywają również pacjenci ze stanem zagrożenia życia, którzy wymagają natychmiastowej pomocy.
Szpitalny Oddział Ratunkowy działa na zasadzie priorytetów. Pacjenci, którzy są oznaczeni kolorem czerwonym to pacjenci, którzy wymagają natychmiastowej pomocy. Są to osoby przywiezione przez zespół ratownictwa medycznego, osoby, które są w bardzo poważnym stanie, jak np. wstrząs, silny krwotok, bardzo poważny uraz czy osoby, które wymagają natychmiastowej pomocy, ponieważ opóźnienie leczenia może doprowadzić do bardzo poważnych powikłań zdrowotnych.
Natomiast pacjenci, którzy przychodzą z mniej poważnymi objawami, ze stanem zdrowia, który nie jest bezpośrednim zagrożeniem życia a odroczone leczenie o kilka godzin nie doprowadzi do konsekwencji zdrowotnych, są oznaczani kolorem żółtym i zielonym, co oznacza, że mogą poczekać na pomoc lekarską.
3. Problemy SOR
Dużym problemem SORów jest fakt, że nie potrzebujemy skierowanie na taki oddział. Każdy, kto chce otrzymać pomoc, kto wymaga zaopatrzenia medycznego może zgłosić się na oddział. Kolejna sprawa to brak rejonizacji. Każdy może się zgłosić do placówki SOR bez względu na miejsce zamieszkania.
Przede wszystkim na SOR nie powinny zgłaszać się osoby, które wymagają wypisania recepty, skierowania na konsultacje specjalistyczne i badania podstawowe, którzy wymagają zwolnień lekarskich, wniosków do ZUS, skierowanie do sanatorium czy innych zaświadczeń lub druków medycznych niezwiązanych ze stanem zagrożenia zdrowotnego.
Niestety pacjenci wciąż zgłaszają się do szpitalnego oddziału Ratunkowego bez względu na swój stan zdrowia traktując każdą chorobę, jako choroby poważną, którą może być dla nich zagrożeniem no i ten przeciętny Kowalski nie jest w stanie rozpoznać czy wymaga tej natychmiastowej pomocy czy Też nie. To wymaga szerokiej edukacji społeczeństwa w zakresie medycyny ratunkowej i funkcjonowania służby zdrowia, ale to niestety jest długi i żmudny proces oraz problem jeszcze na długie najbliższe lata.
Pacjenci muszą mimo wszystko zrozumieć, że Szpitalny oddział Ratunkowy to nie przychodnie, w której mamy 15 min na pacjenta. Tutaj, jeżeli pacjent trafia to musimy odbyć pełne badanie, pełną diagnostykę a to wszystko wymaga czasu. Tu nie mamy jednego pacjenta, ale mamy tych pacjentów kilkadziesiąt na raz. To naprawdę ogrom czasu i pracy, ·Jeżeli już trafimy do szpitalnego oddziału Ratunkowego to na wstępie przychodzimy segregację, czyli kwalifikacje chorych do tego, aby zdiagnozować, kto wymaga tej pomocy natychmiastowej a kto może poczekać.
Dlatego nie miejmy pretensji my, jako społeczeństwo, jako pacjenci do personelu Medycznego, że musimy oczekiwać kilka godzin, bo oprócz nas na szpitalnym oddziale ratunkowym jest szereg pacjentów, którzy są naprawdę poważnie chorzy, nieraz ciężej niż my, dlatego powinniśmy się akurat cieszyć, że my możemy poczekać dłużej tzn., że nasza choroba nie jest na tyle poważna i nie wymaga natychmiastowego zabezpieczenie przez służbę zdrowia. Natomiast tuż za drzwiami mogą być osoby z zatrzymaniem krążenia, wstrząsem, poważnym urazem po ciężkim wypadku komunikacyjnym z urazami wielonarządowymi. To wszystko są bezpośrednie stany zagrożenia życia, które wymagają natychmiastowej pomocy i jeżeli mamy jednego lekarza i kilka pielęgniarek to zabezpieczenie takiego pacjenta nie trwa 2 czy 3 minuty.
Taki pacjent wymaga przede wszystkim zabezpieczenia funkcji życiowych, podłączenia do monitora, specjalnej aparatury nieraz intubacji podłączenia płynów, zastosowania leków, przywiezienia pacjenta na dodatkowe badania typu tomografia. Taki pacjent niejednokrotnie może dostać drgawek, zatrzymania krążenia, może wymiotować. To wszystko są stany, które dodatkowo wydłużają czas pracy przy jednym pacjencie.
Sprawdź koniecznie:
4. Co pacjent powinien wiedzieć?
Jako pacjenci musimy zrozumieć, że przychodząc na Szpitalny oddział Ratunkowy otrzymamy tą kwalifikowaną pomoc specjalistyczną, doczekamy się na nią, ale musimy swoje odczekać? Pamiętajmy, że oprócz nas na szpitalnym oddziale ratunkowym jest szereg innych osób wymagających pomocy.
Dlaczego natomiast mamy frustrację ze strony lekarzy, ze strony personelu medycznego, pielęgniarek rejestratorek? Dziś tak przede wszystkim z niesamowitych roszczeń pacjentów, konfliktowości i pacjentów ciągłego narzekania, wymagań, opryskliwości, oskarżania personelu medycznego o błędy, o zbyt wolną pracę. Dodatkowo, jeżeli do specjalisty medycyny ratunkowej, który ma za zadanie przede wszystkim pracy z najciężej chorymi trafiają osoby, które chcą a nawet domagają się i żądają wystawienia zwolnienia bądź leczenie kataru, co całkowicie mija się z celem, funkcjonowaniem i przeznaczeniem szpitalnego oddziału Ratunkowego to lekarz ma prawo być zdenerwowany.
Dodatkowo, jeżeli wciąż wszyscy na niego krzyczą (pacjenci), on musi każdego pacjenta zbadać, porozmawiać z nim, zebrać wywiad opisać to badanie oraz rozmowę z pacjentem, musi wypisać wszelkiego rodzaju skierowania setki stron dokumentacji, jeżeli mamy pacjentów na jednym dyżurze 100-150 to jak jeden człowiek, jeden lekarz ma wszystko zrobić i być przy tym jeszcze wszystkim spokojny i uśmiechnięty. Oczywiście naszym podstawowym zadaniem jest udzielanie pomocy pacjentom, my jesteśmy dla pacjentów, ale my też mamy swoje ograniczenia my też pracujemy i niestety pracujemy za naprawdę marne pieniądze.
5. Pensje oto bolączka służby zdrowia
Stawki, jakie proponuje ministerstwo są naprawdę śmieszne zarówno dla lekarzy specjalistów, jak i lekarzy rezydentów czy stażystów, ale również dla specjalistów pielęgniarstwa czy ratownictwa medycznego. Bo trzeba pamiętać, że oni również pracują na szpitalnym oddziale ratunkowym i również są łańcuchem niezbędnym do tego, aby ten oddział pracował. Dodatkowo, jeżeli wymagamy od personelu Medycznego szpitalnego oddziału Ratunkowego pracy, która nie należy do ich zakresu obowiązków to, dlaczego mamy się dziwić, że są oni źli. My, jeżeli we własnej pracy jesteśmy obładowani dodatkowymi obowiązkami natychmiast podnosimy alarm, że to jest niesprawiedliwe, że jakim prawem, że chcemy za to podwyżki albo dodatkowych pensji.
Dlaczego od pani w piekarni, która sprzedaje wyłącznie bułki nie wymagamy żeby jeszcze je smarowała masłem i położyła dodatkowe składniki? Bo ona zajmuje się wyłącznie sprzedażą bułek tak samo jest ze szpitalnym oddziałem ratunkowym. Tu leczymy wyłącznie pacjentów ze stanem zagrożenia życia a nie pacjentów chorych przewlekle czy też pacjentów, którzy nie wiedzą gdzie jest ich lekarz rodzinny.
Tu też trzeba wspomnieć, jak wiele pretensji mamy do lekarzy, że wychodzą z gabinetu i gdzieś sobie idą. A czy ten lekarz na 12 godzinnym dyżurze nie ma prawa iść do toalety? Zjeść porządny posiłek? To jest normalna praca. Też mamy żołądki i pęcherz. Ile w korporacji mamy przerw na papierosa, ustawowej przerwy w pracy od komputera, przerwy na lunch? Lekarz też siedzi większość czasu przy komputerze, bo ma tyle papierów do uzupełnienia. Nie mamy asystentek czy sekretarek, które mogłyby to robić jak za granicą.
Sprawdź koniecznie:
6. Pacjencie, pamiętaj
Pamiętajmy, że pierwszym ogniwem, do którego powinniśmy się zgłosić, kiedy jesteśmy chorzy to Przychodnia Rejonowa i lekarz podstawowej opieki zdrowotnej czy lekarz rodzinny, którego każdy posiada. Tam powinniśmy się udać, gdy coś nam doskwiera, boli nas głowa, boli nas brzuch, mamy gorączkę, katar czy mamy uraz palca. Tam lekarz rodzinny zdecyduje czy wymagamy specjalistycznej pomocy natychmiastowej w szpitalnym oddziale ratunkowym czy może wystarczy skierowanie na dodatkowe badania w ramach podstawowej opieki zdrowotnej a może skierowanie bezpośrednio do szpitala bezpośrednio na oddział.
Dodatkowa frustracja bierze się stąd, że pacjenci niestety oszukują. Zamiast poczekać 2-3 dni w POZ na wizytę u swojego lekarza wolą od razu zgłosić się na izbę przyjęć czy SOR, gdzie mogą zostać kompleksowo przebadani w o wiele krótszym czasie. Takie oszustwa również wpływają na komfort pracy, bo czy chcielibyśmy za każdym razem być oszukiwani przez pacjentów? Z badań wynika, że ponad połowa pacjentów przyjętych na szpitalnym oddziale ratunkowym nie powinno w ogóle otrzymać tam leczenia.
Pacjenci nie dostrzegają, że są jeszcze inni bardziej chorzy, że są osoby, które mogą wymagać zdecydowanie bardziej pomocy niż oni sami. Kiedy faktycznie będziemy ciężko chorzy i zabraknie dla nas tego czasu, który może poświęcić lekarz wtedy może dostrzeżemy problem, jaki istnieje na szpitalnym oddziale ratunkowym, gdzie lekarz dyżurny zamiast zająć się najciężej chorymi musi wypisywać druki czy inne zaświadczenia czy choćby karty informacyjne dla pacjentów, którzy zgłosili się z objawami, które absolutnie nie powinny trafić na SOR.
Podsumowując. SOR to jednostka do leczenia. Każdy ma prawo przyjść i otrzyma pomoc. Ale zanim to zrobimy zastanówmy się czy nasz stan zdrowia wymaga tak pilnej diagnostyki czy może wystarczy zgłosić się do lekarza rodzinnego. A przede wszystkim pamiętajmy o wzajemnym szacunku. Personel medyczny nie pracuje tam, bo ktoś mu każe. Większość robi to z pasji, bo taki wybrali zawód. Ale pamiętajmy, że personel medyczny też może być zły, też może mieć gorszy dzień, też ma prawo do zjedzenia kanapki.
A ich wiedza, że nie jesteśmy ciężko chorzy i możemy otrzymać pomoc za godzinę czy dwie jest dobrą decyzją. Nie podważajmy kompetencji na podstawie wiedzy z Internetu czy własnych przekonań. A żądając i domagając się natychmiastowej pomocy, na już, strasząc prawnikami itd. To tylko dokładamy cegiełkę do obustronnej frustracji i potwierdzamy stereotyp niedouczonego a przeuczonego reklamami Polaka. Zastanówmy się czy idąc na SOR i robiąc afery chcielibyśmy stanąć po drugiej stronie i tak być traktowanym.
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.