Człowiek-drzewo umierał w samotności. Przez chorobę został odtrącony
Ciężko o bardziej przykrą historię. Chory człowiek, który zapadł na rzadką chorobę za sprawą powszechnego wirusa, został odtrącony przez nierozumiejące społeczeństwo i skazany na samotność. Jak kończy się ta historia?
1. Kim był Człowiek-drzewo?
Dede Koswara to Indonezyjczyk znany jako "Człowiek-drzewo". Za sprawą infekcji wirusem HPV, jego ciało zaczęło się zmieniać. Zauważalne było to jeszcze wówczas, gdy był nastolatkiem. Twardniejące narośle zaczęły pokrywać jego ręce, nogi, a potem resztę ciała, razem z twarzą. Szacuje się, że na działanie tego wirusa wystawiona jest połowa ludzkości. Jednak to właśnie u Indonezyjczyka pojawiła się rzadka i nieuleczalna dotąd choroba, która zmieniała jego ciało tak, że wyglądał, jakby pokrywały go płyty rogowe lub kora starego drzewa.
Choroba, którą wywołał wirus HPV, nosi nazwę dysplazji Lewandowsky’ego-Lutza. Skóra zaczyna produkować zrogowaciałe wytwory, które zaczynają przeszkadzać w życiu codziennym. W 2008 roku stacja Discovery nagrała o nim film dokumentalny, co było dla Dede uśmiechem losu. Ludzie usłyszeli o jego osobliwym problemie i o tym, co go powoduje.
2. Odtrącony przez społeczeństwo
Dzięki produkcji popularnonaukowej stacji telewizyjnej o mężczyźnie dowiedzieli się odpowiedni lekarze, którzy postanowili mu pomóc. Trafił do szpitala, gdzie chirurgicznie usunięto narośle. Jakość jego życia znacznie się poprawiła, mógł w końcu czuć się jak zdrowy człowiek.
Nie trwało to jednak długo. Usunięte narośle szybko odrosły. Okazało się, że aby utrzymać względną sprawność, zabieg usuwania narośli powinien być przeprowadzany dwa razy do roku. Już wcześniej sąsiedzi i znajomi Dede uważali, że jego choroba to "kara boska" i przekleństwo, a od mężczyzny należy trzymać się z daleka. Po pewnym czasie odeszła od niego nawet żona, która nie wytrzymała presji społeczeństwa. Indonezyjczyk został całkiem sam ze swoją chorobą. Jedynym niechlubnym towarzyszem jego niedoli był nałóg tytoniowy.
Koswara miał problem z wątrobą i żołądkiem. O ile papierosy nie polepszały ich kondycji, o tyle było to bardziej związane z działaniem wirusa i reakcją jego organizmu. Swoje ostatnie dni spędził w szpitalu, całkowicie sam, opuszczony przez rodzinę i znajomych. Jego ciało w końcu się poddało. Do ostatnich chwil wierzył w cudowny lek, który odmieni jego życie. Odszedł w wieku 45 lat.
Maciej Rugała, dziennikarz Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.