Trwa ładowanie...

"Mamy kryzys". Polskie placówki medyczne upadają jedna po drugiej

 Katarzyna Prus
05.01.2023 17:31
Szpitale i przychodnie mają coraz większy problem kadrowy
Szpitale i przychodnie mają coraz większy problem kadrowy (Getty Images)

Tylko w ciągu roku wydano blisko 80 decyzji o zawieszeniu oddziałów szpitalnych w całej Polsce. W styczniu posypały się kolejne. - Jesteśmy na granicy wytrzymałości. Pracowników nie wystarcza dla wszystkich, możemy tylko ich przeciągać, każdy na swoją stronę, jak zbyt krótką kołdrę - komentuje Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego.

spis treści

1. Braki kadrowe wykańczają szpitale

Jak donosi "Rzeczpospolita", w zeszłym roku wydano łącznie co najmniej 78 decyzji o zawieszeniu oddziałów z przyczyn kadrowych.

Problem ma między innymi Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju na Śląsku. Do końca kwietnia nie działa tam laryngologia.

- Oddział jest zawieszony od początku listopada. Już wcześniej mieliśmy tam problemy kadrowe, a dodatkowo w październiku jeden z lekarzy odszedł na emeryturę. To sprawiło, że musieliśmy zawiesić działalność, bo nie spełnialiśmy wymogów co do liczby lekarzy, które określa Ministerstwo Zdrowia. To jest kluczowe, by udzielać świadczeń medycznych i jednocześnie zapewnić bezpieczeństwo pacjentom - tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie Małgorzata Fojcik, rzeczniczka WSS nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju.

Zobacz film: "Koszmary senne mogą być objawem choroby"
Szpitale coraz bardziej odczuwają braki kadrowe
Szpitale coraz bardziej odczuwają braki kadrowe (Getty Images)

- Mamy jednak nadzieję, że uda się przywrócić pracę oddziału, zawieszenie nie oznacza zamknięcia. Cały czas staramy się pozyskać specjalistów, chociaż nie jest to łatwe.

Z powodu braków kadrowych Okręgowy Szpital Kolejowy od stycznia nie realizuje świadczeń medycznych w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej. Adam Trzebinczyk, dyrektor szpitala, przyznał, że "pozyskanie lekarzy pierwszego kontaktu w zasadzie jest niemożliwe".

Szpital Śląski w Cieszynie na trzy trzy miesiące zawiesił działalność pediatrii, a w Szpitalu Kolejowym w Wilkowicach, przestał działać oddział kardiologiczny (wcześniej taki sam los spotkał tam neurologię).

2. Blisko 80 decyzji w rok

W zeszłym roku łącznie wydano co najmniej 78 decyzji o zawieszeniu lub zamknięciu oddziałów z przyczyn kadrowych. Tylko w trzech z 13 województw (z których "Rzeczpospolita" otrzymała dane) - mazowieckim, świętokrzyskim i małopolskim - nie było szpitala, który wstrzymałby pracę oddziału.

Z kolei w 10 na 13 województw, co najmniej jeden oddział nie pracował w ubiegłym roku z powodów związanych z brakiem personelu. Z informacji przekazanych przez urzędy wojewódzkie wynikało, że tylko w pojedynczych przypadkach zawieszenia dotyczyły kilku dni. Zdecydowanie częstsze były zawieszenia trwające od kilku tygodni do miesięcy.

Zdarzało się również, że ten sam szpital miał problemy z zapewnieniem personelu na kilku oddziałach. Były przypadki przedłużania decyzji dotyczących tych samych oddziałów, stąd realna liczba oddziałów, które musiały wstrzymać pracę, może być nieco mniejsza niż wydanych decyzji.

3. Praca w lęku i pod presją

- Już mamy drastyczny niedobór lekarzy specjalistów, a ten problem cały czas się nasila, co realnie widać w szpitalach. Wielu młodych lekarzy nadal wybiera pracę poza Polską, co potwierdza utrzymujący się wzrost wniosków o zaświadczenia umożliwiające pracę za granicą. Obserwujemy też zjawisko tzw. wewnętrznej migracji do niepublicznej służby zdrowia oraz ambulatoryjnej opieki specjalistycznej - przyznaje Klaudiusz Komor, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

- Praca w szpitalach staje się coraz mniej atrakcyjna z wielu względów. Chodzi między innymi o bardzo niekorzystne prawo, w którym nadal, mimo że zabiegamy o to od kilku lat, brakuje zasady no-fault. To powoduje, że lekarz zamiast skupić się wyłącznie na pacjencie, pracuje pod ogromną presją i świadomością, że za każdy, nawet niezawiniony błąd może go spotkać kara - dodaje.

Reguła no-fault polega na tym, że każde niepożądane zdarzenie medyczne jest zgłaszane bez orzekania o winie lekarza. Pozwala natomiast na szybkie zadośćuczynienie pacjentowi za uszczerbek na zdrowiu, którego doznał.

- Brak takiego zapisu i straszenie karami skutkują tym, że lekarze przestali wybierać te specjalności, w których jest duże ryzyko powikłań. Dotyczy to przede wszystkim specjalności zabiegowych, w tym chirurgii - zaznacza wiceprezes NRL.

- Tak naprawdę braki specjalistów i lukę pokoleniową obserwujemy w każdej specjalności z wyjątkiem kardiologii, w której udaje się utrzymać europejskie standardy.

Wiceprezes zwraca uwagę, że do pracy w szpitalach zniechęcają też pogarszające się warunki organizacyjne, w tym zbyt dużo papierologii, którą powinny przejąć sekretarki medyczne, a także permanentne niedofinansowanie, które przekłada się m.in. na braki sprzętu czy środków ochrony.

- Zwiększenie limitów przyjęć na studia medyczne bez istotnych zmian prawnych i lepszego finansowania nie da żadnego efektu - zaznacza Klaudiusz Komor.

4. "Na granicy wytrzymałości"

“Braki kadrowe powodują, że każdego roku zamykają się kolejne placówki POZ, a te które pracują są na granicy wytrzymałości. Jest nas za mało” - alarmuje na Twitterze Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny, prezes LZLR-P, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego, wiceprezes Polskiej Izby Informatyki Medycznej.

"Aktualny szczyt infekcji dróg oddechowych jeszcze bardziej uwypukla braki kadrowe. Nie idzie zaplanować prostej kontroli ciśnienia tętniczego, bo taka kontrola zajmie miejsce, które może posłużyć choremu dziecku" - podkreśla w komentarzu pod postem Zielińskiego, lekarz rodzinny Aleksander Biesiada.

- Skala problemu jest coraz większa i właściwie już jesteśmy u progu kryzysu, który dotychczas był poniekąd brany w cudzysłów. Tymczasem okazało się, że to realny problem. Lekarze, którzy od lat pracują będąc już na emeryturze, w końcu powiedzieli “dość” - tłumaczy dr Zieliński w rozmowie z WP abcZdrowie.

- Z drugiej strony nie ma wystarczająco dużo młodych lekarzy, żeby zapełnić lukę, a za chwilę nawet przepaść pokoleniową. Są przychodnie, przede wszystkim w małych miejscowościach, gdzie pracują 70-80-letni lekarze. Nie są już w stanie spełniać wymogów nałożnych przez NFZ i pracować non stop od godz. 8 do 18, a przychodni nie ma kto przejąć. Skutkiem jest zamykanie takich placówek i tym samym znaczne pogorszenie dostępu do leczenia dla pacjentów - zwraca uwagę lekarz.

5. Młodzi lekarze nie chcą pracować w przychodniach

- Pomimo uznania medycyny rodzinnej za specjalizację priorytetową nadal jest wiele miejsc, gdzie lekarze nie wybierają tej specjalizacji, bo uznają, że praca w poradni lekarza rodzinnego, zwłaszcza na prowincji jest zbyt ciężka - zwraca uwagę dr Zieliński.

I mają rację. Lekarz wylicza, że trzeba się m.in. przygotować na pracę w trudnych warunkach, gdzie ciężko znaleźć zastępstwo, długo czeka się na pogotowie, jest problem z wysyłaniem pacjentów na badania specjalistyczne, a jadąc na wizytę domową, trzeba pokonać solidne kilometry.

- Za tym wszystkim nie idą jednak większe pieniądze. Prowadząc przychodnię na wsi, jako pracodawcy borykamy się z bardzo dużymi problemami, bo nie jesteśmy w stanie być konkurencyjni finansowo i przyciągnąć młodych. Umowy z NFZ, które mamy są takie same, jak w większych ośrodkach. Kto więc dobrowolnie wybierze cięższą pracę, za te same pieniądze? - zaznacza lekarz.

Czy jest jakieś wyjście z tej patowej sytuacji? - Potrzebne jest realne wsparcie finansowe ze strony NFZ dla mniejszych przychodni, które mogłyby dzięki temu pozyskać pracowników, a także pewne rozluźnienie zasad np. skrócenie czasu pracy, bo jeden czy dwóch lekarzy często nie są w stanie tego spełnić, a przecież pacjenci muszą mieć dostęp do leczenia - zaznacza dr Zieliński.

Inne wyjście to skumulowanie poradni lekarza rodzinnego w większych ośrodkach, z jednoczesnym zapewnieniem transportu dla pacjentów z mniejszych miejscowości.

- Samo zwiększanie limitów przyjęć na studia medyczne nie wystarczy, bo realnie dzisiejsi studenci będą mogli leczyć pacjentów dopiero za kilka lub nawet kilkanaście lat - podkreśla lekarz.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze