Na to nie ma szans. Oto, co postulował Nawrocki w kwestii ochrony zdrowia

Jedną z kontrowersyjnych zmian, które jeszcze podczas kampanii obiecywał Karol Nawrocki, dotyczą kolejek do lekarzy. Podczas debaty wskazywał, że coraz dłuższe oczekiwanie na leczenie i niepłacenie za nadwykonania zmierzają do tego, by sprywatyzować system ochrony zdrowia.

Temat rekordowych kolejek to jednak nic odkrywczego, bo lekarze od dawna alarmują, że system wymaga prawdziwej reformy, której nadal nikt się nie podjął mimo obietnic ze strony kolejnych ekip rządzących.

Tymczasem w wypowiedziach Nawrockiego zaskakujący, a wręcz szokujący może być inny wątek - dostępu do specjalistów dla polskich pacjentów, którzy powinni być w tym przypadku traktowani priorytetowo. – W kolejkach do lekarzy i przychodni pierwszeństwo muszą mieć obywatele Polski – podkreślał już w nagraniu opublikowanym 7 kwietnia na portalu X.

Wcześniej Nawrocki mówił o rzekomych sygnałach, które do niego docierają, że "obywatele, którzy przybyli tutaj z Ukrainy, sprawiają problemy w kolejkach do szpitali i do przychodni". Podkreślił wówczas, że Ukraińcom nie powinno się żyć w Polsce lepiej niż Polakom.

Co więcej, zapowiedział, że jeśli wygra wybory, przedstawi parlamentowi gwarantującą to ustawę. – Pomagajmy innym, ale dbajmy przede wszystkim o własnych obywateli. Jeśli zostanę prezydentem, będę kierował się prostą, ale ważną zasadą: "Po pierwsze – Polska, po pierwsze – Polacy" – zaznaczył.

Te zapowiedzi spotkały się z falą krytyki - nie tylko ze strony politycznych przeciwników Nawrockiego, ale też lekarzy. - To pogrążanie się w oparach absurdu - komentował w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Michał Bulsa, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie.

- Pomijając bardzo istotny aspekt etyczny, dotyczący udzielania pomocy i leczenia, chodzi tu też o osoby, które płacą składkę zdrowotną w Polsce – zaznaczał lekarz. Podkreślał, że płacenie składki gwarantuje Ukraińcom prawo do korzystania z polskiej ochrony zdrowia i dostęp do leczenia na takich zasadach, jakie dotyczą Polaków.

- Nie wyobrażam sobie, jak taki podział w kolejce do lekarza miałby wyglądać, w jakich sytuacjach miałby obowiązywać i kto miałby to egzekwować. To brzmi niedorzecznie - punktował Bulsa.

Prezydentura Karola Nawrockiego uniemożliwi też najprawdopodobniej liberalizację prawa aborcyjnego. Przypomnijmy, że zmiany w przepisach, które miały zapewnić Polkom bezpieczeństwo, znalazły się wśród tzw. stu konkretów, z którymi jeszcze do wyborów parlamentarnych szła Koalicja Obywatelska.

Ta sprawa utknęła jednak w martwym punkcie, a rząd nie robi nic, by to zmienić. Nawet jeśli się to zmieni, zastopuje to Nawrocki, który mówi wprost, że jest pro-life. Marne więc szanse na to, że podpisze ustawę liberalizującą prawo aborcyjne, co z kolei deklarował w kampanii jego kontrkandydat Rafał Trzaskowski.

Co więcej, nie zanosi się też na to, by możliwy był nawet powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego (przywrócenie prawa sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku, kiedy kobiety straciły możliwość przerwania ciąży z powodu ciężkiej wady płodu). Nawrocki mówił wprost, że jako prezydent nie mógłby pozwolić na to, by "aborcji były poddawane dzieci z zespołem Downa".

Lekarze zauważają tu także osobny problem, który wymaga pilnych rozwiązań. Chodzi o brak przejrzystych wytycznych dotyczących aborcji. - Niestety lekarze tak naprawdę nie wiedzą, co im wolno, a czego nie. I to jest największy problem, bo zamiast leczyć, myślą o prawnych konsekwencjach - argumentował dr Bulsa.

- Aktualnie mamy do czynienia z nieprawdopodobną kwestią, że przy braku zmian w konstytucji od 2020 roku, występują różne interpretacje prawa. Nie ma co do tego zgody wśród ginekologów ani prawników. Najlepszym przykładem była ostatnia sprawa z Oleśnicy (lekarka przeprowadziła tam aborcję w 36. tygodniu ciąży, powołując się na względy medyczne - red.) - zauważył w rozmowie z WP abcZdrowie Jakub Kosikowski, rzecznik NIL.

Zobacz także: Ginekolog o aborcji w szpitalu w Oleśnicy. "Nie ma wątpliwości prawnych"

Dr Bulsa zwraca też uwagę, że Ministerstwo Zdrowia nie odpisało jeszcze na pismo Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników, w którym padło pytanie o wytyczne dotyczące przerywania ciąży po 23. tygodniu. Jego zdaniem to "sprawa polityczna", więc odpowiedź, czy sytuacja ze szpitala w Oleśnicy była zgodna z prawem, padnie po wyborach.

Oczywisty wydaje się natomiast temat składki zdrowotnej. Przypomnijmy, że prezydent Andrzej Duda zawetował finalnie ustawę o jej obniżeniu. Karol Nawrocki ma w tej kwestii podobne podejście. W trakcie kampanii deklarował, że nie zgodzi się na obniżenie składki zdrowotnej oraz cięcie w finansowaniu opieki medycznej.

Jednocześnie w rozmowie ze Sławomirem Mentzenem, liderem Konfederacji Wolność i Niepodległość, zaznaczył, że nie zgodzi się też na jej podniesienie. - Nie podpiszę żadnej ustawy, która podnosi Polakom istniejące podatki, składki i opłaty lub wprowadza nowe obciążenia fiskalne - powiedział Nawrocki w programie "Mentzen grilluje".

Zobacz także: Co Nawrocki obiecał Mentzenowi? "Nikt nie chce przegrać na wsi, więc temat się przemilcza"

Wątpliwości budzi z kolei Prezydencki Fundusz Medyczny, o którym Nawrocki wspomniał podczas debaty organizowanej przez Telewizję Republika. Fakt, że narosło wokół niego wiele kontrowersji, stawia pytanie o to, czy ma on w ogóle rację bytu.

- Fundusz medyczny nie jest inicjatywą, która ma szansę na stałe przynieść wymierne korzyści dla systemu ochrony zdrowia. Tworzenie oddzielnego budżetu, nad którym sprawuje pieczę jedna osoba, choćby to była najważniejsza osoba w państwie, zawsze będzie wzbudzać wątpliwości co do rzetelności gospodarowania tym budżetem - ocenił w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Andrzej Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego.

Jego zdaniem prowadzi to do rozdrobnienia finansowania, które i tak jest dziś niewystarczające. Merytorycznie nie ma to żadnego uzasadnienia, jest to raczej chwyt psychologiczno-polityczny, próba wygospodarowania środków, którymi można by dysponować swobodniej, a nie rzeczywisty element pozwalający ratować najbardziej zagrożone sektory ochrony zdrowia - ekspert.

Lekarze oceniają też, że kampania prezydencka aż kipiała od populistycznych haseł, które miały jedynie przyciągnąć wyborców. - Nie usłyszałem konkretu na temat ochrony zdrowia, który wybiłby się w tym gąszczu frazesów. Mamy dużo wykrzyczanych obietnic, ale zero merytoryki - podsumował dr Bulsa.

Źródło: WP abcZdrowie

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródła

1. WP abcZdrowie