"Skandal bez precedensu". Lekarz o wtargnięciu Grzegorza Brauna do szpitala w Oleśnicy
Wtargnięcie Grzegorza Brauna do szpitala w Oleśnicy może mieć szersze konsekwencje dla innych pacjentek, nie tylko tej lecznicy. Ginekolog dr Maciej Jędrzejko obawia się, że skutkiem takiego "zastraszania" będzie odmowa pomocy, nawet jeśli prawo będzie pozwalać na przerwanie ciąży. - Część ze strachu, część dla komfortu, by uniknąć problemów, nie będzie chciała ryzykować - alarmuje lekarz.
"Skandal bez precedensu"
- Jestem oburzony, od wczoraj dosłownie kipię! To jest sprawa absolutnie bez precedensu, skandal, który wymaga zdecydowanej reakcji państwa. Pierwsze działania prokuratury już są (Prokuratura Rejonowa we Wrocławiu wszczęła postępowanie przygotowawcze w sprawie wtargnięcia Grzegorza Brauna do szpitala w Oleśnicy - red.) i mam nadzieję, że na tym się nie skończy. Bez tego utoniemy w fanatyzmie religijnym i za chwilę takie sytuacje będą się powtarzać również na innych oddziałach w Polsce - nie kryje emocji w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Maciej Jędrzejko, ginekolog i położnik.
Tak lekarz komentuje wtargnięcie do szpitala w Oleśnicy. W środę kandydat na prezydenta Grzegorz Braun wraz z grupą współpracowników zablokował wyjście do pacjentów doktor Gizeli Jagielskiej. To lekarka, która przeprowadziła aborcję w 36. tygodniu ciąży, powołując się na względy medyczne.
- Takie wtargnięcie powinno kończyć się w więzieniu. Szpital to jest świątynia i tak, jak w kościele nie wolno manifestować, wnosić transparentów, protestować, tak w szpitalu nie ma miejsca dla polityki oraz ideologii, zwłaszcza tak nieludzkiej. To miejsce, gdzie pacjenci potrzebują spokoju, a przez takich bandytów są przerażeni, mimo że mają dosyć osobistych dramatów - zaznacza dr Jędrzejko.
Lekarze nie będą "ryzykować"?
Lekarz obawia się też, że ta afera odbije się na reakcjach lekarzy, którzy mogą odmawiać wykonania aborcji, nawet w sytuacjach, gdy prawo na to pozwala.
- Niestety prawdziwych buntowników jest w Polsce garstka, reszta milczy i się przygląda. Spotykam się z tym nagminnie, a taka afera może "zamrozić lekarzy", przez co kobiety zostaną bez pomocy. Część ze strachu, część dla komfortu, by uniknąć problemów, nie będzie chciała ryzykować, mimo że w Polsce nadal można w konkretnych przypadkach przerywać ciążę. Te przesłanki nie zniknęły i w granicach tego prawa działały również lekarki z Oleśnicy - podkreśla dr Jędrzejko.
Przypomina, że taki zabieg można przeprowadzić w sytuacji, gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego, czyli gwałtu lub gdy zagrożone jest życie lub zdrowie, w tym zdrowie psychiczne matki.
- Tymczasem w Polsce nagminnie traktuje się zagrożenie zdrowia psychicznego jako furtkę, z której korzystają kobiety, które chcą się pozbyć ciąży. To absurd i kompletny brak empatii. Takie stereotypy szerzą ludzie, którzy nie mają o tym pojęcia - podkreśla lekarz.
- Nigdy nie spotkali się z matką, która ponosi dramatyczne psychiczne konsekwencje, bo wie, że po porodzie jej dziecko umrze. Kiedy w grę wchodzą tak ciężkie choroby, które nie dają szans na przeżycie dziecka, skutki dla psychiki mogą być tragiczne - dodaje ginekolog.
Dr Jędrzejko precyzuje, że może dojść m.in. do dezintegracji osobowości, a "takie kobiety zmagają się potem z urojeniami, omamami, zespołami lękowymi".
"Śmierć tuż po urodzeniu"
Dr Jędrzejko wyjaśnia, że lekarka ze szpitala w Oleśnicy wykonała zabieg u pacjentki, której dziecko nie miało szans na przeżycie ze względu na wadę letalną.
- Według informacji przekazanych przez lekarkę płód cierpiał na wrodzoną łamliwość kości. Kluczowy jest jednak typ choroby. O ile z większością da się żyć, w tym przypadku płód miał typ drugi - jedyny, który zawsze prowadzi do śmierci płodu - zaznacza lekarz.
- Niestety w mediach pojawiają się oburzające twierdzenia, że dziecko 'mogło urodzić się zdrowe'. Otóż nie mogło, bo miało jedną z najcięższych chorób gentycznych, która oznacza śmierć tuż po urodzeniu. Takie dziecko może przeżyć maksymalnie miesiąc i od pierwszych minut po urodzeniu wymaga sedacji paliatywnej, czyli śpiączki farmakologicznej ze względu na skrajny ból - tłumaczy dr Jędrzejko.
- Dziecko jest jednym wielkim bólem, bo jego kości łamią się cały czas, przy każdym nawet najmniejszym ruchu - zaznacza lekarz.
Ginekolog wyjaśnia, że "kości dosłownie się rozpadają", a do tego pojawiają się zaburzenia krążeniowe i oddechowe.
- Na poród naturalny nie ma więc szans. Cesarskie cięcie też nie jest alternatywą, bo to także generuje ryzyko poważnego urazu, nawet uszkodzenia czaszki. Ponadto okaleczamy kobietę, tylko po to, by urodziła dziecko, które może umrzeć nawet tuż po narodzinach - podkreśla lekarz.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- WP abcZdrowie
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.