Australia walczy z “superprzeziębieniem”. Czy też mamy się czego obawiać?
W Australii "superprzeziębienie" już szaleje. Lekarze ostrzegają, że najbliższy sezon grypowy w Polsce będzie znacznie cięższy. Wszystko przez znoszenie pandemicznych obostrzeń.
W tym artykule:
Objawy przypominają zakażenie koronawirusem
"Superprzeziębienie" daje objawy ze strony górnych dróg oddechowych, podobne do tych przy zakażeniu koronawirusem. Chorzy mają katar i ból gardła. Może towarzyszyć temu zmęczenie. Niektórzy skarżą sie też na gorączkę, bóle głowy i mięśni.
Australijscy lekarze uspokajają jednak, że po tygodniu chory powinien poczuć się lepiej.
- Możesz mieć też coś w rodzaju chrapliwego kaszlu, ale w zasadzie to wszystko. Powinieneś wyzdrowieć w ciągu pięciu do siedmiu dni – powiedziała w "Daily Mail Australia" lekarka rodzinna Charlotte Hespe.
Domowy sposób na przeziębienie
W przypadku "superprzeziębienia" nie ma też utraty węchu i smaku, które jest charakterystyczne dla zakażenia koronawirusem. Dla pewności lepiej jednak zrobić test PCR lub antygenowy.
Dlaczego "superprzeziębienia" pojawiło się akurat w Australii? Zdaniem ekspertów wpłynęły na to między innymi dwa lata izolacji kontynentu z powodu pandemii. Lekarze ostrzegają wręcz, że Australia nigdy nie była bardziej podatna na przeziębienie i grypę niż po tak długim okresie odcięcia od reszty świata.
Podobne zjawisko pojawiło się już wcześniej w Wielkiej Brytanii, która jesienią ubiegłego roku wychodziła z izolacji.
Eksperci nie wykluczają, że przypadki “superprzeziębień" będą pojawiać się na całym świecie, w związku ze znoszeniem pandemicznych obostrzeń.
Sezon grypowy w Polsce będzie znacznie cięższy
- Fakt, że nowy wirus czy nowe infekcje, jak chociażby tzw. superprzeziębienie pojawiają się na innym kontynencie, nie oznacza, że w innych częściach świata nie będzie tego problemu. Wręcz przeciwnie, jest wysoce prawdopodobne, że w dotrą do innych krajów i to w krótkim czasie - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Sławomir Kiciak, specjalista chorób zakaźnych, kierownik oddziału obserwacyjno-zakaźnego szpitala wojewódzkiego im. Jana Bożego w Lublinie.
Dodaje, że w związku ze znoszeniem restrykcji pandemicznych, trzeba się liczyć ze wzrostem zachorowań na grypę czy infekcje paragrypowe.
- W czasie pandemii praktycznie o nich zapomnieliśmy. Noszenie maseczek i mniejszy kontakt między ludźmi sprawiły, że wirus miał jednak ograniczone możliwości rozprzestrzeniania się. Niestety w sytuacji zniesienia obostrzeń, spodziewałbym się, że nadchodzący sezon grypowy będzie znacznie cięższy niż ostatni - zwraca uwagę dr Kiciak.
- Musimy się liczyć z tym, że takich przypadków będzie więcej, wrócą cięższe przypadki grypy wymagające hospitalizacji i skutkujące powikłaniami. Niewykluczone są też zgony.
Lekarze zalecają ostrożność
Specjaliści radzą, żeby nie rezygnować ze środków ostrożności. Chodzi na przykład o noszenie maseczek w zatłoczonych miejscach. Jeśli mamy objawy, które wskazują na chorobę lepiej zostać w domu.
- Mimo że pandemia Covid-19 wszystkich zmęczyła, noszenie maseczki, zwłaszcza w zatłoczonych miejscach może zmniejszyć ryzyko zakażenia, bo izoluje drogi oddechowe od patogenu - przypomina dr Kiciak.
- Warto też na pewno zaszczepić się przeciwko grypie. Nawet jeśli zachorujemy, to nie grozi nam ciężki przebieg choroby - radzi lekarz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.