Był młody i wysportowany. 31-latka nie udało się uratować
Rodzina wspomina młodego i zdolnego szefa kuchni, prywatnie męża oraz ojca. Choć mężczyzna leczył się z powodu epilepsji, to poza padaczką nie miał żadnych problemów zdrowotnych. Lekarze orzekli, że przez masywny krwotok nie było żadnych szans na uratowanie życia 31-latka.
1. "Masywny krwotok" spowodował śmierć
Michael Naylor, 31-letni fan Manchester United, pracujący jako szef kuchni, od lat zażywał leki neurologiczne. Jego rodzina przyznaje, że ataki epilepsji miewał często, jednak poza tym nic mu nie doskwierało.
Tamtego feralnego dnia podczas śniadania powiedział swoim bliskim, że niedługo wychodzi z domu.
- Tego ranka zszedł na dół i zrobił sobie śniadanie, a potem pobiegł na górę. Powiedział, że idzie wziąć prysznic. Wziął prysznic i wrócił na dół. Powiedział, że jedzie do miasta. To był huk. To było to. Zacząłem robić resuscytację i wezwałem karetkę – relacjonuje cytowany przez Manchester Evening News ojciec.
W szpitalu niezwłocznie wdrożono leczenie trombolityczne, polegające na podaniu leku, który rozpuszcza skrzep i zamyka naczynie, jeszcze zanim wykonano 31-latkowi tomografię komputerową głowy. Jak informuje koroner, badanie wykazało "katastrofalne krwawienie do mózgu". Lekarze określali je słowami "masywny krwotok" i "niemożliwe do przeżycia krwawienie do mózgu". Następnego dnia mężczyzna zmarł w szpitalu.
Udar krwotoczny stanowi ok. dziesięć do 15 proc. wszystkich udarów mózgu. Wskutek pęknięcia ściany tętnicy mózgowej i wylania się krwi poza naczynie dochodzi do uszkodzenia mózgu. Do najczęstszych przyczyn tzw. wylewu należy nieleczone nadciśnienie tętnicze lub pęknięcie tętniaka. Według szacunków niedługo po przebyciu udaru krwotocznego umiera aż połowa chorych.
2. Rodzina jest w szoku. Był młody i wysportowany
Wszczęte śledztwo potwierdziło, że padaczka Michaela oraz zażywane przez niego leki nie miały żadnego wpływu na stan zdrowia i śmierć 31-latka. Neurolog ocenił, że zmarły nie miał żadnych wad ani chorób serca, a gdyby nie podane leki przeciwzakrzepowe, zmarłby wcześniej.
Rodzina tragicznie zmarłego jest w szoku.
- Był wysportowanym, zdrowym i pełnym życia chłopcem. Nigdy nie brał narkotyków - przyznaje ojciec Brytyjczyka i podkreśla, że jego syn był bardzo samodzielny, a epilepsja nigdy nie stanowiła dla niego przeszkody do realizacji celów.
- Kochał swoją pracę i uwielbiał jeździć na wakacje. Był także szalonym fanem Manchesteru United. Po prostu starał się żyć jak najlepiej – wspomina Charlotte, siostra Michaela. - Byliśmy w szoku. Nadal zresztą jesteśmy – dodaje ojciec zmarłego.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.