Była wciąż zmęczona, lekarz mówił, że to przez anemię. Zmarła z powodu rzadkiego nowotworu
Zrozpaczony 60-latek, wspominając zmarłą żonę, nie kryje rozgoryczenia. Przyznaje, że w wieku 54 lat zdiagnozowano u niej nowotwór, który ją zabił. Wcześniej kilkukrotnie stawiała się u lekarza z niepokojącymi objawami. Za każdym razem były bagatelizowane.
1. Przewlekłe zmęczenie było objawem raka
Simon Dean postanowił podzielić się historią swojej żony, by podnieść świadomość na temat nowotworów krwi, a także uczcić pamięć ukochanej.
Początkowo, gdy Sarah zaczęła się skarżyć na zmęczenie, małżonkowie nie sądzili, że przyczyna może być poważna. Jednak dolegliwości z biegiem tygodni się nasilały.
- Myślała, że coś jest z nią nie tak, więc kilka razy chodziła do lekarzy – wspomina Dean i dodaje: - Przyszło jej na myśl, że staje się hipochondryczką, ale w głębi duszy wiedziała, że dzieje się coś złego.
Przez kilka miesięcy lekarz twierdził, że jego pacjentka ma anemię, a jedyne co trzeba zrobić, to podnieść poziom żelaza we krwi. W końcu jedno z badań ujawniło prawdę na temat stanu zdrowia 54-latki.
Diagnosta z laboratorium kazał jej niezwłocznie stawić się w szpitalu. Tam wykonano kolejne badania.
- Na początku myśleli, że ma ostre uszkodzenie nerek [ang. AKI, przyp. red.] – wspomina Dean i dodaje, że jego żonę przeniesiono do innego szpitala, gdzie przeszła kolejne badania.
- Słyszeliśmy dwie pielęgniarki rozmawiające na korytarzu, które powiedziały, że to podejrzane. Ta rozmowa mogła dotyczyć kogokolwiek, ale następnego dnia spotkaliśmy się ze specjalistą, który powiedział nam, że to szpiczak - przyznaje Dean.
2. Walczyła z nowotworem krwi
Szpiczak to trudny w zdiagnozowaniu nowotwór złośliwy, stanowiący około jeden procent wszystkich nowotworów. Może się objawiać zmęczeniem, ale też bólami kości, występowaniem obrzęków, a nawet zaburzeń rytmu serca. Choć istnieje wiele sposobów terapii, to w tym momencie żadna nie daje nadziei na wyleczenie tego nowotworu hematologicznego.
W przypadku Sarah walka z chorobą była intensywna – dializy oraz chemioterapia nie odebrały jej animuszu. Dean podkreśla, że przez kolejne cztery lata od diagnozy szła przez życie niczym burza.
- Miała dziewięć lub dziesięć różnych chemioterapii i za każdym razem mieliśmy pozytywny wynik, a rak wracał – mówi Dean. - Sarah przeszła dwa przeszczepy komórek macierzystych, posocznicę, zapalenie płuc, wszystkie w różnym czasie – opowiada i podkreśla, że mimo to kobieta zawsze była pogodna.
Nie poddawała się, a co więcej – chciała żyć normalnie. Gdy pojechali na wakacje do Chorwacji, wszyscy myśleli, że rak krwi wycofał się, dając im więcej czasu. Jednak niedługo po powrocie żona Deana zaczęła się źle czuć. Pojechali do szpitala, jak wiele razy wcześniej, z przekonaniem, że kolejny raz Sarah pokona chorobę. Tak się jednak nie stało.
- Spędziłem tę noc, trzymając ją za rękę. Wiedziałem, że umrze następnego dnia – wspomina mężczyzna.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.