Dawcy życia - rozmowa z Arturem Zychowiczem
Pokazujmy, że jeśli już ktoś umarł, to pobierając od niego narządy do przeszczepu sprawiamy, że choć jego cząstka będzie żyła w innym ciele, że uratujemy czyjeś życie – rozmowa z Arturem Zychowiczem.
Artur Zychowicz jest lekarzem, od siedmiu lat żyje z przeszczepioną wątrobą. W sobotę 15 września w Warszawie będzie uczestniczył w 13. Biegu po Nowe Życie. Na trasie wydarzenia pojawi się nie po raz pierwszy.
Czy takie wydarzenia jak Bieg po Nowe Życie mogą zmienić podejście ludzi do tematyki przeszczepów?
Artur Zychowicz: Oczywiście, że mogą. W wydarzeniu tym biorą udział także takie osoby jak ja, żyjące z przeszczepionymi narządami. Gdyby nie przeszczepy, nas by już nie było. Dotąd nie wymyślono lepszej i skuteczniejszej metody ratowania życia osobom ze skrajną niewydolnością wątroby czy serca, niż przeszczep. W przypadku osób dializowanych przeszczep nerki to najlepsza metoda poprawy jakości życia. Skończyłem medycynę, jestem lekarzem, robię specjalizację z radiologii i diagnostyki obrazowej, nawet osoby z mojego środowiska, lekarze czy pielęgniarki dziwią się czasem, że osoba z przeszczepioną wątrobą może sobie dawać radę w tym zawodzie.
Jak to się stało, że potrzebował pan nowego narządu?
Chorowałem od dziecka, na pierwotne stwardniające zapalenie dróg żółciowych. To choroba autoimmunologiczna, u mnie doprowadziła do uszkodzenia i niewydolności wątroby. Wiedziałem od lekarzy, że wcześniej czy później będę musiał mieć przeszczep i bardzo się tego bałem. Kocham sport, obawiałem się, że po przeszczepie nie będę go mógł uprawiać, że stanę się osobą niepełnosprawną.
Było się czego bać?
Nie było. Dopiero z nową, zdrową wątrobą tak naprawdę wreszcie mogę uprawiać sport na całego, bez żadnych obaw. Przeszczep miałem w wieku 19 lat. Z przeszczepioną wątrobą skończyłem studia. Zresztą, medycyną zainteresowałem się za sprawą mojej choroby.
Wiem, że nie mógł pan poznać danych dawcy, takie jest w Polsce prawo. Ale osoby po przeszczepie zwykle wiedzą, czy nowe życie podarował im mężczyzna, czy kobieta, dlaczego zmarli. Jak to jest u pana?
Gdzieś tam dotarło do mnie w czasie przygotowań do zabiegu, że dostanę wątrobę od młodego mężczyzny, ofiary wypadku. Zresztą w badaniach po przeszczepie widać było w tej nowej wątrobie krwiaki, ślady po wypadku. Dawca w Polsce to najczęściej osoba w wieku 50-60 lat, która zmarł na przykład z powodu udaru. Młodych dawców jest bardzo mało. Wynika to z tego, że oni zwykle umierają w bardzo dramatycznych okolicznościach, na przykład właśnie na wskutek nagłego wypadku. Ich bliscy są w szoku, lekarze czasem nawet nie pytają o możliwość pobrania narządów do przeszczepów. Tymczasem młoda osoba powinna dostać nowy narząd od osoby zbliżonej do siebie wiekiem.
Niedawno w Zabrzu po raz drugi przeszczepiono serce temu samemu mężczyźnie, kolejne przeszczepy nerek u tych samych pacjentów to już rutyna. Jak to jest w przypadku wątroby?
Nerka to taki narząd, który jest szczególnie podatny na niepożądane działanie leków immunosupresyjnych, które trzeba zażywać po przeszczepie. Dlatego w przypadku przeszczepu nerki po latach może być konieczna retransplantacja. W przypadku wątroby poza ostrymi odrzutami w krótkim czasie po zabiegu rzadko zdarza się, by przyczyną zgonu był niewydolność przeszczepionego narządu czy też jego odrzucenie. Zwykle pacjenci umierają na wskutek powikłań leczenie, takich jak infekcja czy choroba nowotworowa. Lekarze transplantolodzy alarmują, że niektóre szpitala praktycznie nie zgłaszają potencjalnych dawców, nie rozmawiają z bliskimi zmarłych pacjentów o możliwości pobrania narządów.
To pewno bardzo trudne rozmowy...
Bardzo trudne i w dodatku w zasadzie nikt nas tego w czasie studiów nie uczy. My sami gdy mogliśmy wybrać sobie zajęcia dodatkowe chcieliśmy zajęć, jak rozmawiać z pacjentami i ich bliskimi na trudne tematy. Sam teraz mając na co dzień do czynienia a pacjentami widzę, że przeszczep, choć to metoda sprawdzona i bardzo skuteczna, wcale w Polsce nie jest jeszcze taka częsta, jakby się mogło wydawać. Dlatego zmieniajmy świadomość społeczną. Pokazujmy, że jeśli już ktoś umarł, to pobierając od niego narządy do przeszczepu sprawiamy, że choć jego cząstka będzie żyła w innym ciele, że uratujemy czyjeś życie. Bardzo ważne jest także to, żebyśmy rozmawiali o tym z bliskimi, niech wiedzą, jaką decyzję mają podjąć w wypadku naszej nagłej śmierci. Niech to nie będzie temat tabu.
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.