Do sierpnia wykupili 20 milionów opakowań. W kolejce do specjalisty musieliby czekać ponad rok
Polacy wykupują leki antydepresyjne na potęgę, ale eksperci wcale nie są zdziwieni. - Zapisanie się na psychoterapię w ramach NFZ graniczy z cudem i czeka się na wizytę pół roku, rok, a nawet dłużej, a ci pacjenci nie mogą tyle czekać - przyznaje Maciej Roszkowski, psychoterapeuta. Ogromny problem jest też w Rosji. Na przestrzeni miesiąca Rosjanie wykupili 2,5 mln opakowań leków uspokajających na łączną kwotę - 1,5 mld rubli. Nastrojów z pewnością nie poprawił dekret o "częściowej" mobilizacji w kraju, który 21 września podpisał rosyjski dyktator Władimir Putin. - Lekarze zauważają, że wielu pacjentów po raz pierwszy przychodzi do nich z podobnymi dolegliwościami - zauważa Victoria Presnyakova, dyr. Stowarzyszenia Niezależnych Aptek SRO.
1. Stosowanie antydepresantów w Polsce rośnie
Z raportu opublikowanego przez PEX PharmaSequence wynika, że sprzedaż leków stosowanych w leczeniu depresji w ciągu ostatnich 28 dni wzrosła o 114 proc. - w porównaniu do tego samego okresu z ubiegłego roku.
W ciągu tygodnia: od 12 do 18 sierpnia sprzedano 604,6 tys. opakowań tych preparatów. To pokazuje, że ich sprzedaż wzrosła o ponad 100 proc. w porównaniu z analogicznym okresem rok wcześniej.
Prognozy wskazują, że do końca 2022 r. może być sprzedanych nawet 30 mln opakowań leków antydepresyjnych, do sierpnia sprzedano ich już 20 mln.
- Analiza wzrostu konsumpcji tej kategorii leków wskazuje, że częstość radzenia sobie w sposób farmakologiczny z problemem depresji wzrasta, praktycznie liniowo, od wielu lat. Tak było już przed pandemią. Zatem to swoisty znak naszych czasów, a nie "odpowiedź" na szok, który ufundował nam COVID, zawalenie się pokojowego obrazu świata czy wielkość raty kredytu, jaką przyszło nam płacić - komentuje dr Jarosław Frąckowiak, prezes PEX PharmaSequence.
- Taki "nagły efekt" też jest widoczny, ale krótkotrwały. W marcu 2020 roku, kiedy wybuchła pandemia w Polsce oraz w marcu tego roku - miesiącu, w którym wojna rozgościła nie tylko w naszych umysłach, ale stała się "namacalna", chociażby dzięki fali gości z Ukrainy napływających do naszego kraju, sprzedaż leków przeciwdepresyjnych rosła znacząco - dodaje.
Ekspert wskazuje, że poziom spożycia leków przeciwdepresyjnych wydaje się dobrym miernikiem stanu zdrowia psychicznego społeczeństwa.
- Dane odpowiedzą tylko na niektóre pytania - wiemy, że przybywa osób z depresją w grupie dzieci i młodzieży. Ten trend obnażył szybko niedostatki naszej psychiatrii dziecięcej. Ale rośnie też spożycie w innych grupach wiekowych. Zapewne częściowo jest to spowodowane także "oswojeniem" tego typu chorób. Coraz mniej ludzi cierpi w samotności czy traktuje innych z depresją jako osoby, które "powinny wziąć się w garść" - zaznacza dr Frąckowiak.
2. Wydłużają się kolejki do psychoterapeutów
Dane widoczne na wykresach potwierdzają obserwacje specjalistów. Psychoterapeuta Maciej Roszkowski przyznaje, że zarówno do niego, jak i do innych terapeutów ustawiają się coraz dłuższe kolejki chorych.
- Od początku tego roku zauważyłem wyraźny wzrost liczby pacjentów. U wielu osób pogorszył się nastrój, czy nasiliły się problemy z lękiem. Pamiętajmy, że leki antydepresyjne nie służą tylko leczeniu depresji, bardzo często stosuje się je też w zaburzeniach lękowych albo w leczeniu bezsenności - zauważa specjalista.
- Najpierw mieliśmy pandemię, która bardzo zdestabilizowała nasze życie, później zaczęły się problemy z inflacją i nie wiadomo, kiedy to się skończy. Trzeci aspekt to atak Rosji na naszego sąsiada. W związku z tym wzrosło w wielu osobach poczucie zagrożenia. Na dodatek wszystko to są rzeczy, na które mamy niewielki lub żaden wpływ, a poczucie sprawstwa w stabilności psychicznej jest bardzo ważne. Kombinacja poczucia zagrożenia z zerową lub małą możliwością wpływu na sytuację rodzi silny i niewyciszający się lęk oraz problemy z nastrojem. Z czasem zaczynamy się spalać, a to często prowadzi do poważnej choroby, jaką jest depresja - wyjaśnia Roszkowski.
Specjalista dodaje także, że wzrost spożycia antydepresantów częściowo może wynikać z tzw. odbicia popandemicznego, które widoczne jest też w przypadku innych chorób.
- Problemy psychiczne u wielu osób pojawiły w trakcie pandemii, a w związku z zamknięciem w domu mogły się nasilać, ale ludzie nie szukali pomocy i nie zgłaszali się do psychiatry czy psychoterapeuty, bo bali się zakażenia SARS-CoV-2. Teraz, kiedy lęk przed koronawirusem zmalał, pacjenci wyszli z ukrycia i szukają pomocy. Niestety, bardzo często ich problemy się nasiliły i ugruntowały, a zazwyczaj zdecydowanie szybciej i łatwiej jest - przy odpowiednim profesjonalnym wsparciu - wyjść z kryzysu psychicznego dopiero się rozpoczynającego niż trwającego wiele miesięcy, a zwłaszcza lat. To powoduje, że terapia teraz jest trudniejsza i dłuższa, a pacjenci będą musieli brać leki antydepresyjne dłużej i nierzadko w większych dawkach - zauważa ekspert.
3. Zapisanie się na psychoterapię graniczy z cudem
W wielu przypadkach pacjenci wpadają w błędne koło systemu. U znaczącej części pacjentów zamiast leków, mogłaby pomóc psychoterapia, ale w ramach NFZ ciężko się na nią dostać. Z kolei na prywatne konsultacje większości pacjentów po prostu nie stać.
- Zapisanie się na psychoterapię w ramach NFZ graniczy z cudem i czeka się na wizytę pół roku, rok, a nawet dłużej, a ci pacjenci nie mogą tyle czekać. W trakcie tego oczekiwana często rozsypią się już całkowicie. W związku z tym wiele osób idzie w to, co jest najszybsze i najłatwiej dostępne, czyli leki antydepresyjne - przyznaje psychoterapeuta.
- Większość dzięki nim odczuwa poprawę, ale bez psychoterapii zazwyczaj nie uczą się, jak radzić sobie ze swoimi trudnymi stanami psychicznymi w inny sposób, co po odstawieniu leków może po paru miesiącach wywołać nawrót problemów psychicznych. W wyniku inflacji podniosły się też stawki prywatnej psychoterapii, czyli coraz mniej ludzi stać na psychoterapię, a niestety coraz więcej osób jej potrzebuje - podsumowuje Roszkowski.
4. Boom na leki uspokajające w Rosji
Również Rosjanie mówią o prawdziwym szturmie na apteki. Dziennik "Izwiestia", powołując się na dane firmy analitycznej DSM Group, wyliczył, że na przestrzeni miesiąca - od 15 sierpnia do 11 września Rosjanie kupili 2,5 mln opakowań leków uspokajających na łączną kwotę - 1,5 mld rubli. Najczęściej kupowanymi środkami były: Afobazol, Cipralex i Grandaxin.
Nastrojów z pewnością nie poprawił dekret o "częściowej" mobilizacji w kraju, który 21 września podpisał rosyjski dyktator Władimir Putin. Do armii ma zostać powołanych nawet 300 tys. rezerwistów.
- Ludzie kupują nie tylko leki bez recepty, ale także te na receptę. Lekarze zauważają, że wielu pacjentów po raz pierwszy przychodzi do nich z podobnymi dolegliwościami - skomentowała cytowana przez dziennik Victoria Presnyakova, dyr. Stowarzyszenia Niezależnych Aptek SRO, szefowa Aliansu Stowarzyszeń Farmaceutycznych.
Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.