Trwa ładowanie...

Gwałtowny wzrost zachorowań na choroby weneryczne. Lato działa na ich korzyść

"Liczba zachorowań będzie wzrastać"
"Liczba zachorowań będzie wzrastać" (Getty Images)

Od stycznia do połowy czerwca zaraportowano w Polsce czterokrotnie więcej przypadków rzeżączki niż w pierwszym półroczu 2022 r. Jest też dwukrotnie więcej zakażeń kiłą i chlamydią. Jakie są przyczyny tego zjawiska? Eksperci wskazują m.in. na coraz gorszy dostęp do edukacji seksualnej i brak poradni zdrowia seksualnego.

spis treści

1. Czterokrotny wzrost zachorowań na rzeżączkę

Rośnie problem chorób przenoszony drogą płciową. Najnowsze dane opublikowane przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - PZH wskazują, że od stycznia do połowy czerwca zgłoszono już 1 430 przypadków kiły. W analogicznym okresie ubiegłego roku było ich dwukrotnie mniej - 679, rok wcześniej - 429.

Jest też czterokrotnie więcej zachorowań na rzeżączkę - 722, w ubiegłym roku było ich 165. Rosną też zachorowania na choroby przenoszone drogą płciową wywołane przez chlamydie - zgłoszono już 236 przypadków, w ubiegłym roku było 165.

Zobacz film: "Kobiety zdecydowanie rzadziej niż mężczyźni wykonują testy w kierunku HIV"

- My również obserwujemy znaczny wzrost zachorowań na choroby przenoszone drogą płciową w ciągu ostatnich trzech lat. Wykrywanie w naszej placówce zakażeń rzeżączką wzrosło dwukrotnie, podobnie jak zakażeń Chlamydia trachomatis. Najwyższy wzrost zakażeń obserwowaliśmy w przypadku kiły – kilkunastokrotny wzrost zakażeń w ostatnich trzech latach - mówi dr n. med. Marianna Sokołowska z Ośrodka Diagnostyczno-Badawczego Chorób Przenoszonych Drogą Płciową.

W dodatku oficjalne statystyki mogą być zaniżone, bo nie wszyscy chorzy zgłaszają się do lekarzy, wielu lekceważy objawy, albo wstydzi się zgłosić do specjalisty. Chorych przybywa, a jak zauważają eksperci, lato sprzyja ryzykownym zachowaniom seksualnym.

- Wakacje, miła atmosfera, łatwość nawiązywania kontaktów intymnych sprzyjają szerzeniu się chorób transmitowanych drogą kontaktów seksualnych i rzecz jasna liczba zachorowań będzie wzrastać - wskazuje prof. Anna Boroń-Kaczmarska, specjalistka chorób zakaźnych. - Problemem najbardziej niepokojącym, jeśli chodzi o rzeżączkę, jest to, że obserwuje się ciągle wzrastającą liczbę zakażeń szczepami, które są oporne na antybiotyki. W tych przypadkach leczenie rzeżączki może być utrudnione - zaznacza ekspertka.

Światowa Organizacja Zdrowia wpisała bakterie rzeżączki na listę patogenów o "wysokim priorytecie", które wymagają opracowania nowych antybiotyków.

2. To pierwsze skutki zaniedbań w edukacji seksualnej

Skąd tak duże wzrosty zachorwań? Eksperci wskazują, że lista przyczyn jest długa, ale na pierwszy plan wysuwa się niska świadomość społeczna i coraz gorszy dostęp do edukacji seksualnej.

- Na pewno mamy poprawę liczby zgłoszeń, bo w latach 2020-21 inspekcje sanitarne były dość mocno przeładowane COVID-em, druga kwestia to opóźnienia w zgłaszalności pacjentów na badania. To, że jest więcej tych zachorowań, oznacza też, że jest więcej objawowych przypadków i to powoduje, że ci pacjenci szybciej zgłaszają się do lekarzy - wyjaśnia dr n.społ. Magdalena Ankiersztejn-Bartczak, prezes zarządu Fundacji Edukacji Społecznej.

- W mojej opinii, jako osoby, która zajmuje się profilaktyką i edukacją seksualną, ten wzrost zachorowań na choroby przenoszone drogą płciową jest w dużej mierze wynikiem braku edukacji seksualnej w szkołach i braku szerokiej profilaktyki. Jeśli nie ma edukacji, to młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy z zagrożeń. Trudno oczekiwać, żeby szukali w internecie informacji o chorobach przenoszonych drogą płciową, a zachowania seksualne się nie zmieniają, zmiany partnerów były, są i będą - wyjaśnia ekspertka.

Dodaje też, że brakuje edukacji w zakresie używania prezerwatyw. - Tymczasem w przypadku chorob przenoszonych drogą płciową prezerwatywa jest jedyną metodą, która zmniejsza ryzyko zakażenia, ale też nie daje całkowitego zabezpieczenia chociażby przed kiłą czy HPV.

W Polsce rośnie liczba zachorowań na choroby weneryczne
W Polsce rośnie liczba zachorowań na choroby weneryczne (Adobe stock)

3. Pacjenci w potrzasku

Poza niską świadomością społeczną na temat chorób wenerycznych problemem jest też ograniczony dostęp do lekarzy i poradni. Choroby weneryczne są uznawane za wstydliwą dolegliwości, to powoduje, że pacjenci niechętnie zgłaszają się na badania, w dodatku często nie wiedzą, gdzie mogą szukać pomocy.

- Nie ma wyznaczonych miejsc, gdzie można przebadać się na wszystkie choroby przenoszone drogą płciową. Jest zaledwie kilka poradni dermatologiczno-wenerologicznych, jedna działa np. na Koszykowej w Warszawie, ale ma bardzo dużą liczbę pacjentów, bo to jest jedyna placówka na województwo. Dermatolodzy niekoniecznie chcą się specjalizować w wenerologi, w związku z tym też brakuje lekarzy - przyznaje dr Ankiersztejn-Bartczak.

- Kobieta w przypadku niepokojących objawów jeszcze pójdzie do ginekologa i może tam zostać dobrze zdiagnozowana, ale mężczyznom zostają w zasadzie tylko lekarze rodzinni. W przypadku chorób przenoszonych drogą płciową można się zgłosić do dermatologa bez skierowania, ale większość pacjentów o tym nie wie, a trudno powiedzieć przy okienku: "Dzień dobry, mam kiłę. Prosze mnie zapisać do dermatologa bez skierowania".

Ekspertka wskazuje też na ogromną blokadę systemową w przypadku nastolatków. Do 18. roku życia młody człowiek nie może sam zrobić nawet testu na HIV.

- W Polsce kontakty seksualne można mieć po 15. roku życia, ale do 18. roku życia do lekarza trzeba iść z opiekunek prawnym. To kolejna bariera. Trudno, żeby nastolatek powiedział: "Mamusiu, coś mi się pojawiło na narządach płciowych, czy możesz iść ze mną do lekarza, bo miałem niezabezpieczony seks w wakacje".

- Żeby liczba zachorowań na choroby przenoszone drogą płciową zaczęła spadać, trzeba zacząć działać długofalowo i systemowo. Tymczasem młodzi ludzie nie mają edukacji seksualnej w szkołach. Do tej pory robiły to organizacje pozarządowe, a obecnie mają coraz mniejszy dostęp, brakuje środków na profilaktykę. W związku z tym jest wiele czynników, przez które nie może być lepiej - przekonuje dr Ankiersztejn-Bartczak.

Tymczasem nieleczone choroby weneryczne mogą prowadzić m.in. do bezpłodności, posocznicy, zapalenia mięśnia sercowego i poważnych powikłań neurologicznych.

Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze