Jakie mogą być skutki zatrucia Odry? "Wiosną będzie najgorzej. Wtórny efekt skażenia wód"
Eksperci nie mają wątpliwości, że skutki skażenia Odry będziemy odczuwać nie miesiącami, a latami. - Jeżeli to zanieczyszczenie znajdzie się w osadach na dnie - to zostanie na lata. To jest niemożliwe, żeby się uwolniło w ciągu miesięcy - mówi prof. dr hab. Robert Czerniawski, dyrektor Instytutu Biologii Uniwersytetu Szczecińskiego. To nie koniec złych wiadomości: - Za kilka miesięcy może się zacząć proces wtórnego zanieczyszczania wody z osadów - ostrzega.
1. Toksyczny siarkowodór stanowi poważne ryzyko zatrucia
- Mamy do czynienia z zagrożeniami epidemiologicznym, bakteriologicznym i toksykologicznym - mówi prof. dr hab. Robert Czerniawski z Uniwersytetu Szczecińskiego.
- Padają ryby, padają bezkręgowce i mamy do czynienia z rozkładem materii organicznej w olbrzymich ilościach. To mogą być setki, a może i tysiące ton ryb - nie jesteśmy w stanie określić skali. Każda rozkładająca się materia organiczna przy tak wysokiej temperaturze może prowadzić do wytworzenia siarkowodoru. Ten występuje w dwóch postaciach: ciekłej i gazowej, czyli może stanowić zagrożenie w wodzie i w powietrzu. O jego obecności może świadczyć m.in. nieprzyjemny zapach zgniłych jaj. Drugie zagrożenie to zwiększone stężenie amoniaku. To jest bardzo niebezpieczne dla człowieka ze względu na wysoką toksyczność tych substancji - wyjaśnia ekspert i dodaje, że to nie koniec długiej listy konsekwencji katastrofy ekologicznej na Odrze.
- Rozkładające się organizmy powodują skażenie bakteriologiczne, więc możemy mieć problem z rekreacyjnym korzystaniem z tych wód w najbliższej perspektywie. A kolejny problem, z mojego punktu widzenia najważniejszy, to jest uwalnianie do wody różnego rodzaju związków biogennych, które mogą być później pożywką dla glonów i bakterii - zaznacza prof. Czerniawski.
Dla naukowców wciąż kluczowe wydaje się uzyskanie odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób doszło do skażenia wody. Bez tego trudno opracować plan dalszych działań.
- Mogła być nagle celowo wprowadzona jakaś toksyczna substancja albo jakaś szkodliwa substancja była wprowadzana przez wiele lat i w końcu ekosystem tego nie wytrzymał. Później mogło nastąpić gwałtowne śnięcie ryb w górze rzeki, a to z kolei spowodowało efekt domina. Rozkładająca się materia powodowała ubytek tlenu i dodatkowo skażenie, a to skutkowało śnięciem kolejnych ryb. To jedna z hipotez - wyjaśnia ekspert.
2. Wiosną przyjdzie najgorsze. "Będzie wtórny efekt skażenia wód"
Dyrektor Instytutu Biologii Uniwersytetu Szczecińskiego przyznaje, że możemy mieć olbrzymi problem nie tylko przyrodniczy, ale również sanitarny. Profesor przypomina, że w przypadkach, kiedy są wykrywane bakterie pochodzące z rozkładu tkanki zwierzęcej, sanepid zamyka dany obszar i wyłącza go z korzystania dla ludzi. Czy podobnie może być w tym przypadku? W tej chwili powinniśmy brać pod uwagę różne scenariusze, również te pesymistyczne. Z całą pewnością rozkład ryb może doprowadzić do skażenia bakteriologicznego.
- To, co my w tej chwili widzimy, to najpierw rozkład ryb, później rozkład materii zawieszonej. Najgorszy efekt nastąpi wiosną, kiedy ta materia po zimie - już jako rozpuszczone biodostępne jony - z osadów zostanie uwolniona do toni wody. Nie zauważymy tego gołym okiem, nawet przejrzysta woda może zawierać dużo rozpuszczonych substancji biogennych. I to będzie wtórny efekt skażenia wód, który możemy obserwować na całej Odrze przez wiele lat - przyznaje prof. Czerniawski.
Czy zatruta woda może przeniknąć do wód gruntowych?
- Teoretycznie tak. To zależy od rzeźby terenu. Kiedy będzie wyższy poziom wody i rzeka wyleje poza granice swojego koryta, ta woda z toksycznymi substancjami może przedostać się do wód gruntowych. Natomiast, żeby tak się stało, musiałyby przejść jakieś wielkie ulewy, bo teraz stan wody jest bardzo niski. Na szczęście na razie to zagrożenie dotyczy tylko koryta rzeki, z drugiej strony, gdyby pojawiła się większa ilość wody, jest szansa, że mogłoby to rozcieńczyć te szkodliwe substancje - wyjaśnia prof. Czerniawski.
3. Ile potrwa przywrócenie stanu sprzed katastrofy?
Eksperci nie mają wątpliwości, że skutki katastrofy będziemy odczuwać nie miesiącami, a latami. Naukowcy są zaniepokojeni tym, że na niektórych odcinkach rzeki dochodzi do wtórnego śnięcia ryb.
- Nie chcę budować poczucia grozy, ale to nie koniec. Z tymi śniętymi rybami będziemy mieli jeszcze długo do czynienia, dlatego że jest wysoka temperatura i trwa proces rozkładu białka. Produktywność biomasy ryb w tych odcinkach rzeki szacuje się na 100-350 kg ryb na hektar. Miejmy nadzieję, że nie wszystkie będą padać. Niestety dobiegają do nas informacje z rejonów wyżej położonych, że tam dochodzi do wtórnego śnięcia, co oznacza, że część ryb przeżyła pierwszą falę katastrofy, ale długa ekspozycja na wodę bardzo złej jakości je zabiła - wyjaśnia prof. Adam Tański z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie.
- Rejon dolnej Odry pocięty jest licznymi kanałami, tu upatruje jakiejś szansy. Być może część ryb przetrwa w jakiś zakątkach kanałów. Zanim zaczniemy dokonywać procesów odbudowy, musimy poczekać aż rzeka wróci do normalnego stanu. Nie wiemy, czy coś z tych toksycznych związków nie zdeponuje się na dnie. Najważniejsze, żebyśmy teraz wydobyli jak największą liczbę martwych ryb z wody, a następnie zaczęli myśleć o tym, w jaki sposób prowadzić zarybienia - dodaje specjalista z zakresu ichtiologii.
Prof. Czerniawski przyznaje, że na razie widzimy tylko ułamek zmian, do których doszło, a i tak ich skala poraża.
- Jeżeli to zanieczyszczenie znajdzie się w osadach na dnie - to zostanie na lata. To jest niemożliwe, żeby się uwolniło w ciągu miesięcy. Za kilka miesięcy może się zacząć proces wtórnego zanieczyszczania wody z osadów. Ile będzie trwało samooczyszczanie rzeki? Trudno powiedzieć. To jest uzależnione od wielu czynników, m.in. od tego, ile będzie wody w rzece, jaki będzie przepływ, czy będziemy ją dalej pogłębiali, bagrowali i prostowali - wyjaśnia prof. Czerniawski.
W podobnym tonie wypowiada się w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" prof. Marcin Drąg, chemik z Zakładu Chemii Bioorganicznej na Politechnice Wrocławskiej, prywatnie zapalony wędkarz.
- Bardzo optymistycznie: Odra na powrót do normalnego stanu zarybienia będzie potrzebowała 15-20 lat. Wystarczy przypomnieć sobie, jak rzeka odradzała się po licznych zatruciach w latach 80. i na początku lat 90., gdy do Odry pompowano ścieki niemal bez żadnej kontroli. Oczyszczała się przez lata. Dziś na przykład w rejonie Szczecina żyją przepiękne sumy, sandacze, szczupaki. To znaczy: żyły...
Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.