Jako dziecko dowiedziała się, że nie będzie mogła chodzić. Teraz reprezentuje Polskę w konkursie Miss Wheelchair World
O tym, że cierpi na SMA, czyli rdzeniowy zanik mięśni, dowiedziała się, gdy miała tylko 10 lat. Przewracała się na prostej drodze. Wtedy usłyszała też, że z biegiem czasu jej ciało przestanie współpracować. "To była dla mnie abstrakcja" - mówi w wywiadzie. Adrianna Zawadzińska ma 27 lat. Jest Miss Polski na Wózku 2016 roku. Porusza się na nim od listopada 2015 roku. Teraz będzie reprezentować nasz kraj w międzynarodowym konkursie Miss Wheelchair World.
Magdalena Bury, Wirtualna Polska: Na wózku jeździsz od listopada 2015 roku. Ale na SMA chorujesz od wielu lat. Jakie były pierwsze objawy choroby? Kiedy wszystko się zaczęło?
Adrianna Zawadzińska, Miss Polski na Wózku 2016: Pierwsze objawy w moim przypadku były dość znikome, dlatego dopiero w wieku 10 lat postawiono diagnozę - SMA.
Przewracałam się na prostej drodze. Dopiero z czasem zaczęło to budzić we mnie większy niepokój. Zaczęliśmy poszukiwać przyczyny.
Mogę powiedzieć, że prawdziwie odczuwalne objawy, np. cięższe wchodzenie po schodach czy brak możliwości biegania, zaczęły mi doskwierać na późniejszym etapie. To właśnie spowodowało, że obecnie poruszam się za pomocą wózka.
Sprawdź również:
Poruszanie się na wózku, gdy wcześniej można było beztrosko biegać i tańczyć, musi być bardzo bolesne. Co czułaś, gdy dowiedziałaś się, że nie będziesz mogła chodzić? Jak jest teraz?
To prawda. Byłam bardzo żywiołowym dzieckiem i wszędzie się wspinałam. Biegałam póki mogłam. Chodziłam na zajęcia taneczne, które były moją pasją. Jeździłam też konno.
Miałam 10 lat, gdy dowiedziałam się, że w przyszłości będzie groził mi wózek. To była dla mnie abstrakcja. Nie trafiała do mojej dziecięcej świadomości. Z biegiem lat człowiek jednak dorasta i zmienia się percepcja.
Przy rdzeniowym zaniku mięśni objawy postępują stopniowo. Człowiek ma możliwość adaptacji tych zmian. Nie mogę powiedzieć, by dla mnie było to bolesne. Znając swój organizm i jego możliwości, wiedziałam już kiedy jest ten moment.
Czy można się przygotować na takie coś? Nie. Nigdy nie jest się przygotowanym na takie okoliczności. Zamiast rozpaczać i użalać się, jestem jednak z tych osób, które szukają rozwiązań, metod i możliwości do jak najlepszego funkcjonowania.
Takim czymś na pewno jest wózek, który wiele ułatwia. Dla większości ludzi wydaje się on najgorszą rzeczą na świecie. A ja myślę, że najgorszą rzeczą byłby właśnie brak tych wózków.
Wtedy nie moglibyśmy w pełni cieszyć się życiem i z niego korzystać. Wszystko jest zawsze kwestią nastawienia! Ja jestem szczęśliwym człowiekiem, który bardziej podchodzi do przeciwności losu jako do wyzwań.
Zobacz także:
Skąd pomysł na udział w Miss Wheelchair World?
W moim przypadku, jako zwyciężczyni wyborów Miss Polski na Wózku 2016, od razu zostałam mianowana do reprezentowania naszego kraju w wyborach Miss Wheelchair World, więc jest to tak jakby dla mnie kontynuacja poprzednich wyborów.
A jak wspominasz swoją wygraną w Miss Polski na Wózku? Jak to jest być tą najpiękniejszą?
Zawsze wspominam cały konkurs z uśmiechem na ustach, bo było to niezapomniane przeżycie i przygoda. Jak to jest być najpiękniejszą? Myślę, że o to zapytałabym wszystkie napotkane kobiety na drodze, bo właśnie taka wydaje mi się każda z nas.
Ja bardziej do mojej wygranej podchodzę jako do misji, w której mogę zrealizować pewne działania. Zawsze się śmieję, że nie tyle uroda określa moje "panowanie" jako miss, ale właśnie to serce, które mam dla innych ludzi. Przysłowiowo jestem z tych, co za swój priorytetowy cel biorą "peace & love (pokój i miłość – przyp. red.)".
Jesteś świadoma swojej kobiecości. Ale jak na wózek reagują mężczyźni? Czy spotkałaś się kiedyś z odrzuceniem z tego powodu? Zdradź mi też - czy jesteś szczęśliwie zakochana?
Ciężko jest mi odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie mogę wypowiadać się za całą populację mężczyzn i wszystkich wkładać do jednego worka. Są tacy, dla których kobieta musi mieć kształty modelki i wtedy nie będą mieli w zasięgu swojego wzroku kobiet o większym rozmiarze. Tak samo jak niektórzy wolą brunetki, a inni blondynki.
Nie spłycałabym mężczyzn do poziomu, w którym odczuwaliby strach na widok wózka. Myślę, że kiedy ktoś poczuje coś do drugiego człowieka, odbywa się to na innych poziomach i pewne rzeczy przestają mieć znaczenie.
Uważam, że jeśli przeżyłabym odrzucenie, to przez inne powody, z którymi każdy z nas się zmaga. Większość mężczyzn z mojego otoczenia wykazuje się prawdziwym męstwem, siłą, odwagą i pomysłowością... Myślę, że facet, który uciekłby na sam widok wózka, nie byłby również w polu zainteresowania kobiet na wózkach.
I tak! Oczywiście, że jestem zakochana! Każdego dnia moje serce jest przepełnione miłością do życia, świata i do wszystkich istot (śmiech).
W jaki sposób przekonałabyś inne osoby, które dowiadują się o tym, że ich jedyną szansą na poruszanie się jest wózek? Co jest w tym procesie najtrudniejsze?
Nie taki diabeł straszny, jak go malują (śmiech)! Po "etapie przejściowym", gdzie poruszanie się za pomocą kul było męczące, stresujące i czasami niebezpieczne, człowiek docenia możliwości wózka.
Jest to szybsza, prostsza metoda. Gdy jedyną szansą na poruszanie się jest wózek, to proste: trzeba z niego korzystać. Jeśli nie ma innej opcji, to po co bronić się przed czymś nieuniknionym i marnować swoje cenne życie na dramatyzowanie?
To nie prowadzi do niczego dobrego. Lepiej skupiać się na tym, co możemy zrobić z zaistniałą sytuacją i jak najszybciej przejść do realizacji. Wydaje mi się, że w zaakceptowaniu takiej sytuacji najbardziej przeszkadza nasze ego.
Poruszając się za pomocą wózka, jesteśmy czasem skazani na pomoc innych, ale nasza samodzielność też nabiera innych barw. Mogę ze spokojem w sercu powiedzieć, że ludzie lubią pomagać, jeśli się ich o to poprosi. Nie trzeba się tego bać!
Prośba nie jest wcale oznaką słabości. I najważniejsze: nigdy nie należy łączyć siebie z wózkiem. Nie jesteśmy nim, więc nie nakładajmy więc na siebie z tego powodu cierpiętniczych stereotypów i odczuć. Budujmy swoją wewnętrzną siłę i charakter, jeśli nasze ciała są troszkę słabsze. To istotne, by być silnym i znać swoją wartość.
Miss Wheelchair World czy Miss Polski na wózku to nie wszystko. Czym zajmujesz się w swoim życiu? Z czego musiałaś zrezygnować w 2015 roku? I skąd... pióra na twoim ciele (śmiech)?
Jako Miss Polski na Wózku miałam możliwość realizowania siebie na wielu płaszczyznach. Priorytetem jest dla mnie bycie pożytecznym dla innych, więc w tym kierunku podążam. Wspieram działania BIA Foundation i współpracuję z Dharmadoo. To niemiecka platforma działająca z myślą o osobach niepełnosprawnych w Nepalu.
Za pomocą sprzedaży koszulek u nas, osoby w tamtych terenach otrzymują pracę i możliwość dobrego funkcjonowania. Promuję też zdrowy tryb życia, np. wegańskie produkty.
Staram się wspierać wszystkie akcje w naszym kraju, które zmieniają wizerunek osób z niepełnosprawnością, ale nie tylko. Kieruję się pytaniami: "Co mogę zrobić fajnego? Co mogę zrobić dobrego?".
Moje życie zbytnio nie odbiega od życia każdego z nas. Muszę tylko znajdować czas na zadbanie o swoje zdrowie. Ale dziś, w dobie bycia fit, każdy tak robi.
A co do piór... kocham kulturę Indian. Mają dla mnie ogromne znaczenie sentymentalne i duchowe.
Każdy z nas przynajmniej raz w życiu przeżywał kryzys. Ty też?
Oczywiście! Gdyby nie kryzysy i trudne momenty, nigdy byśmy się nie rozwijali. Takie momenty to najlepsze lekcje od życia. Możemy się wiele z nich nauczyć.
Bez kryzysów nie docenialibyśmy pięknych momentów czy stabilizacji. W życiu wszystko jest zmienne. Zresztą, chyba byłoby to nudne (śmiech). Do kryzysów podchodzę jak lekarz do rannego pacjenta. Pytam siebie, co mogę z tym zrobić. Nie ma czasu na użalanie się i dramaty, kiedy widzimy, że leje się krew.
Pacjenta trzeba szybko położyć na stół i zaszyć rany. Trzeba stawiać czoła trudnościom. Mniejsze bądź większe – były, są i będą częścią naszego życia.
Marzeniem większości z nas jest taniec na swoim własnym weselu. Nie żałujesz, że to cię ominie?
Nie żałuję, bo nic mnie nie ominie (śmiech)! Na wózku tańczę więcej niż ktokolwiek inny. Z każdej imprezy schodzę z parkietu ostatnia... I tak samo będzie na moim weselu.
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.