Jeden z głównych "zabójców" Polek. Sama cytologia może nie wystarczyć
Kobiety regularnie wykonujące cytologię mogą myśleć, że rak im nie grozi. Jednak nie zawsze jedno badanie wystarczy. Dowodzi temu nasza czytelniczka, która stoczyła walkę z nowotworem szyjki macicy, nazywanym głównym "zabójcą" Polek. - Rak szyjki macicy rozwija się od kilku do kilkunastu lat. Niestety nie ma badań idealnych. To sytuacje dość rzadkie, ale niestety zdarzają się zarówno wyniki fałszywie ujemne, jak i fałszywie dodatnie – mówi wprost dr Jędrzejko, specjalista ginekolog-położnik z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego im. prof. Gibińskiego.
1. Cytologia idealna, a rak ma się świetnie
Za pośrednictwem platformy #dziejesie otrzymaliśmy list od czytelniczki. Ma jedną prośbę – żeby udostępnić jej krótką wiadomość, by inne kobiety nie musiały nigdy podzielić jej losu.
"Mam 32 lata, a do ginekologa bez obaw chodzę od czasu, kiedy rozpoczęłam współżycie. Przez ostatnią dekadę sumiennie stawiałam się na cytologię co trzy lata. Ginekolog nie widział powodu, żeby badanie odbywało się częściej. Cytologia prawidłowa, jednak ja wciąż się borykałam z infekcjami. Uparłam się na kolposkopię. I nagle jak grom z jasnego nieba: stan przedrakowy, powtórzona po kilku miesiącach pokazała nowotwór. Dziś jestem zdrowa, kolposkopia dosłownie uratowała mi życie. Ale przeszłam inwazyjny zabieg, leczenie kosztowało mnie wiele czasu, nerwów i łez. Mamą nie zostanę już nigdy. Dziewczyny, badajcie się! Nie dajcie sobie wmówić, że prawidłowy wynik cytologii jest gwarancją zdrowia".
Brzmi nieprawdopodobnie? Jednak jest możliwe, jak podkreśla ginekolog.
- Klasyczna cytologia, wykonywana w ramach NFZ, jest badaniem stosunkowo tanim i to jego niewątpliwa zaleta, ale z drugiej strony w XXI wieku ma już zbyt niską wartość diagnostyczną. Na 100 chorych szyjek macicy tradycyjna cytologia wykrywa 70, zaś w aż 30 podaje wynik fałszywie ujemny – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Maciej Jędrzejko. - Szansa na wykrycie nowotworu badaniem cytologicznym jest tym większa, im bardziej zaawansowana jest zmiana. W XXI wieku zależy nam jednak na wykrywaniu zmian szyjki macicy w stadium przedrakowym.
- Trzeba wiedzieć, że rak szyjki macicy jest jednym z najgroźniejszych nowotworów – cichych zabójców – i nie daje żadnych sygnałów ostrzegawczych. Szansa na pełne wyleczenie go bez poważnej okaleczającej operacji istnieje tylko w stadium, gdy nowotwór widoczny jest pod mikroskopem.
- Kiedy ginekolog widzi już raka gołym okiem lub gdy pojawiają się objawy, jest już za późno. Wtedy zazwyczaj słyszę od pacjentek: "Ale jak to rak!? Przecież mnie nic nie bolało" lub "No tak, trochę krwawiłam po stosunkach, ale myślałam, że to zaburzenia hormonalne. Zawsze tak miałam" - opowiada lekarz.
- Rak nie zaczyna się od razu. Pierwszym jego etapem jest najczęściej infekcja wysokoonkogennym wirusem HPV, która może rozwijać się latami. W tym czasie wirus może doprowadzić do rozwoju nowotworu, ale też wycofać się z organizmu pacjentki, nie pozostawiając po sobie śladu - podkreśla dr Jędrzejko.
- Bywa jednak i tak, że cytologia wychodzi prawidłowa, lecz wynik wirusa HPV jest dodatni, a jego działanie ujawnia się po pół roku czy roku, sukcesywnie dając coraz gorsze wyniki cytologii – mówi i przyznaje, że w innym wariancie zła cytologia nie ma nic wspólnego z wirusem HPV, ale np. z przewlekłymi infekcjami intymnymi wynikającymi z niewłaściwej higieny intymnej.
2. Cytologia nie jest jedynym badaniem
Cytologia jest jednak podstawowym badaniem profilaktycznym. Polega na pobraniu wymazu z szyjki macicy, który później oceniany jest pod mikroskopem. W ramach programu profilaktyki chorób nowotworowych zaleca się, by wykonywana była nie rzadziej niż raz na trzy lata w przypadku prawidłowych wyników. W przeciwnym wypadku lekarz może zalecić powtarzanie cytologii raz w roku lub raz na pół roku.
- Kluczowy dla uzyskania próbki cytologicznej dobrej jakości jest prawidłowy sposób jej pobrania. Nawet dla doświadczonego ginekologa nie zawsze jest to badanie łatwe – podkreśla ekspert.
Dodaje też, że tradycyjna cytologia ma wiele wad w przeciwieństwie do tzw. cytologii płynnej, metodzie nowoczesnej, ale w Polsce wciąż mało powszechnej.
- W tradycyjnej cytologii pobrany materiał jest bardzo gruby, z licznymi zanieczyszczeniami. Jego widok pod mikroskopem przypomina szklany, kilkupiętrowy dom, a przecież na każdym piętrze mogą być komórki nowotworowe. Nie jest łatwo je zobaczyć bez ciągłego poruszania śrubą mikrometryczną.
- Dzięki nowoczesnej technologii preparaty do cytologii LBC (liquid based cytology, czyli cytologia płynna - przyp. red.) są pozbawione zanieczyszczeń, a komórki ułożone są w jednej warstwie, dzięki czemu oczy lekarza mogą być wspierane przez komputer. To w sposób znacznie bardziej precyzyjny pozwala na ocenę preparatu. W tym wypadku czułość badania sięga 95 proc.
To być może pozwoliłoby, żeby nowotwór u naszej czytelniczki został wykryty wcześniej. Z drugiej strony, jest jeszcze badanie kolposkopowe.
- Kolposkopia to badanie szyjki macicy za pomocą specjalnego urządzenia zwanego kolposkopem. Po założeniu odpowiedniego wziernika barwi się szyjkę kwasem octowym oraz płynem Lugola w celu uwidocznienia zmian. W takiej sytuacji pobiera się również drobne wycinki z tarczy oraz wyskrobiny z kanału szyjki.
- To badanie umożliwia bardzo dokładne obejrzenie szyjki macicy w dużym powiększeniu – podkreśla dr Jędrzejko.
- Kolposkopia jest zdecydowanie bardziej dokładnym badaniem niż cytologia, natomiast nie jest badaniem tanim. Dlatego używamy jej jako badania wyższego rzędu do weryfikowania nieprawidłowych wyników cytologicznych – dodaje ekspert.
3. Lekarz apeluje do kobiet
Z jednej strony błędy związane z pobraniem cytologii, a także jej niska wartość diagnostyczna, z drugiej – czulsza, ale też droższa kolposkopia czy badanie w kierunku HPV. Dr Jędrzejko zwraca uwagę na kolejny problem – do grzechów głównych pacjentek należy niska świadomość lub zaniedbanie swojego zdrowia.
- W Polsce organizowane są akcje, rozsyłane są zaproszenia na bezpłatne badania, takie jak cytologia czy mammografia. Niestety odzew pacjentek jest tragicznie niski – wyznaje.
Podkreśla, że nowotwór rozwija się 9-15 (według innych źródeł 6-12) lat od momentu, kiedy pojawią się pojedyncze komórki nowotworowe. To oznacza, że jest dużo czasu, by wykryć nowotwór. A raczej byłoby to możliwe, gdyby pacjentki pamiętały o regularnych wizytach.
- Wracają czasem dopiero po latach, kiedy coś je boli lub gdy krwawią z dróg rodnych. Ale często jest już za późno. Gwarantem wczesnego wykrycia nowotworów narządu rodnego i piersi jest regularne wykonywanie badań USG raz w roku – opowiada.
Niekiedy za opieszałość, bagatelizowanie problemów, czy po prostu brak wiedzy kobiety muszą przypłacić życiem.
- Miałem pacjentkę, która w wieku 22 lat zmarła na raka szyjki macicy. Pierwszy raz współżyła w wieku 15 lat, ale nie odważyła się do tego przyznać matce. Niestety podczas stosunku doszło do infekcji HPV, a siedem lat później dziewczyna już nie żyła – opowiada.
Rada lekarza? Każda kobieta raz w roku na swoje urodziny powinna sobie sprawić prezent nie tylko w postaci cytologii, ale też pełnego badania ginekologicznego oraz USG piersi.
- Leku na HPV nie wynaleziono, ale opracowano skuteczne i bezpieczne szczepienia. Dzięki szeroko zakrojonej akcji szczepień między innymi w Skandynawii i Australii odnotowano gigantyczny spadek zachorowań na nowotwory HPV-zależne, w tym na raka szyjki macicy - podsumowuje.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.