Trwa ładowanie...

Koniec stanu epidemii w Polsce, od 16 maja będzie obowiązywał stan zagrożenia epidemicznego. "Należy to postrzegać jako działanie pozorne"

Koniec stanu epidemii. Minister zdrowia ogłosił stan zagrożenia epidemicznego
Koniec stanu epidemii. Minister zdrowia ogłosił stan zagrożenia epidemicznego (East News)

Minister zdrowia Adam Niedzielski podczas konferencji prasowej ogłosił, że od 16 maja stan epidemii zastąpi stan zagrożenia epidemicznego. - To nie jest żadne zniesienie epidemii, tylko – mówiąc symbolicznie – przełączenie czerwonego światła w sygnalizatorze, które się świeciło od dwóch lat, na światło pomarańczowe, które pokazuje, że jest ryzyko, jest zagrożenie, ale sytuacja zmierza w dobrym kierunku - mówił podczas konferencji prasowej Niedzielski. Eksperci przyznają, że ta decyzja to tylko formalność, znacznie poważniejsze skutki miało drastyczne ograniczenie możliwości testowania.

spis treści

1. Stan zagrożenia epidemicznego od 16 maja

Stan epidemii obowiązywał w Polsce od 20 marca 2020 r. Zgodnie z decyzją resortu zdrowia teraz przechodzimy o poziom niżej w stan zagrożenia epidemicznego. Szef resortu zdrowia zapewnia, że to decyzja oparta na dokładnej analizie sytuacji. Widać, że z tygodnia na tydzień spada zarówno liczba osób zakażonych, jak również hospitalizowanych z powodu COVID-19.

- Sytuacja rozwija się zgodnie z naszymi oczekiwaniami, widzimy ten trend spadkowy - podkreślał Adam Niedzielski. - To pozwala nam myśleć, że powoli epidemia zmierza w stronę endemii - dodał.

Zobacz film: "Rehabilitacja kardiologiczna"

Szef resortu zdrowia przyznał, że wrzesień będzie testem, w jakim miejscu walki z epidemią COVID-19 jesteśmy. W związku z tym, co najmniej do tego czasu będzie utrzymany stan zagrożenia epidemicznego.

- Cały czas będziemy uczulali i będziemy mówili o tym, że to jest takie symboliczne pomarańczowe światło, które mówi o tym, że możemy mieć do czynienia z odwróceniem tendencji. I będę zawsze powtarzał, że prawdziwym testem, w jakim miejscu jesteśmy z epidemią, będzie wrzesień, kiedy spodziewać się można w wyniku powrotu do szkół, do pracy, zwiększonej transmisji i też pewnej sezonowości, którą do tej pory obserwowaliśmy - zaznaczył minister zdrowia.

Stan epidemii w związku z pandemią koronawirusa obowiązywał w Polsce od 20 marca 2020 r.
Stan epidemii w związku z pandemią koronawirusa obowiązywał w Polsce od 20 marca 2020 r. (Getty Images)

2. Stan epidemii a stan zagrożenie epidemicznego - czym się różnią?

Czy to oznacza, że znikną wszelkie ograniczenia? - Z punktu widzenia ograniczeń ustawowych tak naprawdę rodzajowo te same nakazy, zakazy, ograniczenia mogą być wprowadzone zarówno w stanie epidemii, jak i zagrożenia epidemicznego. Biorąc pod uwagę, że w tej chwili w rozporządzeniu rady ministrów związanym ze stanem epidemii tych ograniczeń prawie nie ma, zostały tylko maseczki w placówkach służby zdrowia, nie bardzo jest co łagodzić - zauważa radca prawny Jakub Kowalski. - Dopiero odwołanie stanu zagrożenia epidemicznego wywołałoby istotne skutki prawne - wyjaśnia ekspert.

Eksperci wskazują, że nadal obowiązuje część "przepisów covidowych", np. dotyczących organizacji pracy zdalnej, tymczasowego przenoszenia pracowników samorządowych do pracy w innych jednostkach. Nadal będzie obowiązywał również obowiązek noszenia maseczek w placówkach medycznych i aptekach.

- Ponadto, ograniczenia wprowadzane chociażby w zakresie czasowego ograniczenia określonego sposobu przemieszczania się, obrotu i używania określonych przedmiotów lub produktów spożywczych, funkcjonowania określonych instytucji lub zakładów pracy, a także wprowadzania obowiązku szczepień zgodnie z ustawą o chorobach zakaźnych mogą być wprowadzone w drodze rozporządzenia również w stanie zagrożenie epidemicznego - komentuje Eliza Rutynowska, prawniczka Forum Obywatelskiego Rozwoju.

- W mojej ocenie po ogłoszeniu de facto końca epidemii w Polsce, ministerstwo nie miało innego wyjścia, niż analogicznie "obniżyć poziom zagrożenia". Jednakże raczej należy to postrzegać jako działanie pozorne - zauważa Rutynowska.

3. Luzowanie obostrzeń zaczęło już się już w marcu

Od 28 marca zniesiono obowiązek zasłaniania ust i nosa w pomieszczeniach zamkniętych, z wyjątkiem placówek medycznych. Zniesiono również obowiązek kwarantanny i izolacji osób zakażonych SARS-CoV-2. Od 1 kwietnia skrajnie ograniczono dostęp do testów w kierunku koronawirusa. Teraz wykonywanie badań ograniczono w zasadzie do testów antygenowych, które mogą przeprowadzić lekarze w poradniach POZ. Zlikwidowano również oddziały covidowe i szpitale tymczasowe.

- Trudno odmówić racji decyzji ministra, z tym że minister nie powiedział jednego. Że za takim stanem zagrożenia epidemicznego, w przeciwieństwie do stanu epidemii, kryją się zmniejszone środki finansowe. I tu jest problem, czego dowodem jest m.in. zmniejszona liczba wskazań do przeprowadzania badań diagnostycznych w kierunku zakażenia SARS-CoV-2 - podkreśla prof. Anna Boroń-Kaczmarska, specjalistka chorób zakaźnych.

- Mamy oddziały szpitalne, oddziały szczególnego nadzoru, gdzie mogą koło siebie leżeć osoby zakażone i niezakażone. Znowu oszczędza się na działaniach zdrowotnych i to jest bardzo niepokojące. Tak nie wolno robić, bo zdrowie jest naszym najważniejszym skarbem narodowym. Powinniśmy o tym pamiętać - zaznacza lekarka.

4. Wirusolog: To polityka chowania głowy w piasek

Wirusolog dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski mówi wprost, że decyzje resortu zdrowia to swego rodzaju "polityka strusia".

- Jeżeli chowamy głowę w piasek, to nie widzimy zagrożenia. Jeżeli nie testujemy obecności danego patogenu - w tym przypadku SARS-CoV-2 - to też nie widzimy zagrożenia - przyznaje dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski, specjalista w dziedzinie wirusologii, mikrobiologii i diagnostyki laboratoryjnej.

Ekspert dodaje, że wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego w praktyce niewiele zmieni.

- W tej chwili, powiedzmy sobie szczerze, to już nie ma znaczenia. Decyzja ministerstwa zdrowia o przerzuceniu testowania na pacjentów, czyli de facto o zaniechaniu masowego testowania, spowodowała, że nie wiemy, ile mamy obecnie zakażeń. Nie mamy już raportów, które spływają codziennie, są tylko raporty tygodniowe, w związku z tym można wyraźnie powiedzieć, że nie wiemy, ile mamy zakażeń w Polsce. Czy mamy stan zagrożenia epidemiologicznego, czy formalnie nadal stan epidemii, mogę skomentować to krótko: SARS-CoV-2 lubi to - komentuje dr Dzieciątkowski.

Naukowiec zwraca uwagę na aspekt psychologiczny decyzji rządu - społeczeństwo odbierze to jako kolejny dowód na to, że "koronawirus" przestaje dla nas stanowić poważne zagrożenie.

- Prawda jest taka, że przeciętny Polak musi komuś wierzyć, a będzie w większym stopniu dowierzał rządzącym, resortowi zdrowia, bo mimo wszystko to są organy zarządzające, niż mniej lub bardziej enigmatycznym ekspertom, którzy będą mówili niepopularne społecznie kwestie - mówi wirusolog. - Wszyscy są zmęczeni tą pandemią, ale jeżeli nie będziemy testować społeczeństwa, to kompletnie nie będziemy wiedzieli, na jakim etapie jesteśmy. Społeczeństwo też tego nie będzie wiedziało, w związku z tym dalej nie będzie się zachowywać zdroworozsądkowo, bo niby dlaczego, jeżeli mamy taki komunikat ze sfer rządowych - zaznacza dr Dzieciątkowski.

Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze