Koronawirus. Zagadka cichej hipoksji. Pacjenci czują się dobrze, tymczasem saturacja spada do krytycznego poziomu
Happy hypoxia czyli szczęśliwa lub cicha hipoksja - to jeden z fenomenów COVID-19, który zaprzecza zasadom fizjologii. Amerykańcy lekarze opisywali to zjawisko już w marcu, kiedy zauważyli wyraźną rozbieżność między tym, jak zachowuje się i wygląda pacjent, a parametrami jego stanu, które są widoczne na monitorze. Teraz również polscy lekarze widzą coraz więcej takich przypadków.
1. Szczęśliwa hipoksja - na czym polega zjawisko?
Zjawisko szczęśliwej albo cichej hipoksji zauważyli po raz pierwszy lekarze w USA. Podobne przypadki obserwują też nasi medycy. Osoby zakażone koronawirusem wydają się być w dobrej kondycji, chodzą, rozmawiają, dopiero badanie pokazuje, że natlenowanie krwi jest u nich na poziomie, który stanowi zagrożenia dla życia. Sami lekarze mają problem, żeby wyjaśnić, jak do tego dochodzi.
Niedotlenienie organizmu zwykle prowadzi do zwiększenia częstości oddechów i uczucia duszności. Jednak w przypadku cichej hipoksji w przebiegu COVID-19, chorzy nie zgłaszają niepokojących dolegliwości.
- Cicha hipoksja to dosyć duże spadki saturacji, przy absolutnym braku objawów. Pacjent nie wie, że ma hipoksję, która sama z siebie jest bardzo poważnym stanem, mogącym wpływać na funkcje wielu narządów wewnętrznych. Co więcej, jest bardzo istotnym czynnikiem predykcyjnym w ocenie ciężkości przebiegu COVID-19 i ryzyka progresji do kolejnych stadiów wymagających na przykład przeniesienia na oddział intensywnej terapii - tłumaczy prof. Andrzej Fal, kierownik Kliniki Alergologii, Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych Szpitala MSWiA w Warszawie, Dziekan Wydziału Medycznego UKSW.
Prawidłowe nasycenie krwi tlenem wynosi od 95 do 98 proc. Lekarze w Stanach w skrajnych przypadkach szczęśliwej hipoksji zgłaszali spadek saturacji u pacjentów do 60 proc.
- To jest o tyle niebezpiecznie, że dotyczy ludzi, którzy absolutnie nie zdają sobie z tego sprawy. Większość naszych pacjentów chorujących na choroby obturacyjne płuc zgłasza krótkość oddechu, duszność, subiektywne uczucie braku tchu, czy ucisk w klatce piersiowej. Oni czują, że coś się dzieje, kiedy są zaburzenia gazometryczne, w tym hipoksja spadająca poniżej 90 proc., a to już jest bardzo poważny spadek. Natomiast obserwowaliśmy młodych pacjentów chorujących na COVID-19, u których saturacja spadała jeszcze bardziej - do 85-86 proc., a oni byli tego absolutnie nieświadomi. Byli jedynie zmęczeni, osłabieni, natomiast nie mieli żadnych symptomów mówiących, że coś nagle u nich się pogorszyło, a już na pewno żadnych symptomów, które są typowe dla chorób obturacyjnych, czyli krótkość oddechu, ucisk w klatce piersiowej, niemożność wzięcia głębokiego oddechu - zaznacza prof. Fal.
Dokładana skala zjawiska jest bardzo trudna do oszacowania. Naukowcy z Boston University szacują, że cicha hipoksja w Stanach może dotyczyć nawet jednej na pięć osób, które muszą być hospitalizowane z powodu COVID-19. W Polsce na razie nie ma dokładnych danych na ten temat, ale prof. Andrzej Fal, który leczył takich pacjentów zauważa pewną prawidłowość. Im młodsi pacjenci, tym większe ryzyko wystąpienia syndromu "happy hypoxia".
2. Przyczyny szczęśliwej hipoksji
Naukowcy nie są pewni, jakie są dokładne przyczyny zjawiska szczęśliwej hipoksji. Autorzy badania opublikowanego w Nature Communications zwrócili uwagę na związek z zaburzeniami krzepnięcia krwi, które są obserwowane u wielu chorujących. Mówi się również o tym, że przyczyną może być wykrzepianie krwi we włośniczkach pęcherzyków płucnych, które prowadzi do zaburzeń w wymianie tlenu i dwutlenku węgla.
- Fizjologiczne wytłumaczenie tego zjawiska jest bardzo trudne. Koncepcji skąd się to może brać jest co najmniej trzy, natomiast żadna z nich nie wytrzymuje próby wiedzy patofizjologicznej. Mówi się m.in. o innym wykorzystaniu tkankowym tlenu, w związku z tym innym współczynniku wiązania tlenu. W drugiej koncepcji spróbowano nawet podzielenia tych zaburzeń na dwa rodzaje. Pierwszy związany z małym rozmiarem i wysoką podatnością płuc, drugi z wysoką elastancją. To wszystko jest teoretycznie możliwe, tylko tak czy inaczej, powinien pozostawać jakiś ślad tego, tzn. powinny się pojawiać jakieś związane z tym objawy, a tych objawów nie ma. Podobnie jeśli chodzi o zaburzenia krzepnięcia, które mogą prowadzić do zatorowości płucnej, która oczywiście powoduje spadek saturacji, takim zaburzeniom zazwyczaj towarzyszą duszności - zauważa prof. Andrzej Fal.
Z kolei prof. Konrad Rejdak zwraca uwagę na to, że zjawisko cichej hipoksji może mieć podłoże neurologiczne, tak jak wiele innych dolegliwości obserwowanych w przebiegu COVID-19, np. utrata węchu i smaku.
- W grę może wchodzić również przesuniecie krzywej dysocjacyjnej hemoglobiny, ale pojawia się coraz więcej argumentów przemawiających za tym, że może to być mechanizm ośrodkowy właśnie z dysfunkcją układu nerwowego. Pamiętajmy, że chemoreceptory odbierają wzrost hiperkapnii, czyli dwutlenku węgla we krwi, a to jest bodźcem do wyrównawczej hiperwentylacji - tłumaczy prof. Konrad Rejdak, prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, szef kliniki neurologii SPSK4 w Lublinie.
- Jest konkretna struktura w centrum uwagi: jądro pasma samotnego - czyli jądro w pniu mózgu, które reguluje funkcje układu autonomicznego i prace układu oddechowego oraz krążenia, ale też co ciekawe, zbiera sygnały dotyczące smaku oraz innych fizjologicznych bodźców z chemoreceptorów, baroreceptorów i mechanoreceptorów zlokalizowanych w strukturach klatki piersiowej i jamy brzusznej, więc tu mamy wspólne ogniwo. Wiemy, że bardzo często w tej chorobie dochodzi do ubytku i węchu, i smaku, a więc okolica jest bardzo zbliżona. Wirus atakuje układ nerwowy, drogę nerwów obwodowych, w szczególności nerwu błędnego, który bogato unerwia organy klatki piersiowej, więc stamtąd wirus może wstecznie docierać do pnia mózgu i zaburzać funkcje narządów obwodowych. Tak więc mechanizm receptorowy odbiorczy jest zaburzony i przekłada się na poczucie braku objawów niedotlenienia, chociaż są one głębokie - dodaje neurolog.
Zdaniem prof. Rejdaka to może być właśnie mechanizm, który stoi za tym tajemniczym zjawiskiem.
3. Konsekwencje cichej hipoksji. "Tych neuronów nie da się później odzyskać"
Prof. Rejdak zwraca uwagę na rolę pulsoksymetrów również w kontekście zagrożenia cichą hipoksją. Saturacja to istotny element pozwalający monitorować stan pacjenta. To ważne, zwłaszcza kiedy coraz więcej osób odwleka badania i próbuje przechorować COVID-19 w domu. Często, żeby uniknąć testu, unikają również konsultacji z lekarzem.
- Spadek saturacji poniżej normy to jest pułapka, której nie wolno zbagatelizować, szczególnie u osób starszych. Oni będą wpadać szybko w zaburzenia stanu świadomości, przytomności, a to już jest bardzo niebezpieczny etap, gdzie życie może być zagrożone - ostrzega prof. Rejdak.
Niedotlenienie może prowadzić do nieodwracalnych zmian w mózgu.
- Pamiętajmy, że to jest wstępna faza infekcji, a potem choroba zaczyna przebiegać dramatycznie i oczywiście pojawiają się i objawy duszności, i cechy niewydolności oddechowej, czyli zasinienie powłok i przyspieszona akcja serca, a to jest taki etap, gdzie nie dostrzegamy zagrożenia. Następnym krokiem są już poważne powikłania COVIDu, które często ciężko odwrócić - wyjaśnia ekspert.
- Hipoksja jest oczywiście bardzo szkodliwa dla mózgu i niedotlenienie w pierwszej linii uszkadza te najbardziej wrażliwe okolice mózgu, czyli okolice płatów skroniowych, w szczególności strukturę hipokampa, a tam są neurony ważne dla funkcji pamięci. Bardzo łatwo je uszkodzić i to wywołuje bardzo dużo opóźnionych konsekwencji. Nie da się tych neuronów później odzyskać - ostrzega prof. Rejdak.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.