NewsyMają nawet dwie grypy naraz. "Z wirusem ewidentnie coś się stało"

Mają nawet dwie grypy naraz. "Z wirusem ewidentnie coś się stało"

Grypa atakuje w tym sezonie wyjątkowo silnie, a zakaźnicy wskazują, że wirus zmienił się diametralnie, bo tak ciężkich przypadków nigdy wcześniej nie mieli. Ryzyko rośnie jeszcze bardziej, gdy na grypę nałoży się inna infekcja wirusowa albo bakteryjna. Skutki mogą być dramatyczne. - Niby krótka infekcja, a potem okazuje się, że doszło do nieodwracalnych uszkodzeń serca i konieczne jest nawet przeszczepienie. Mówimy tu o ludziach, którzy byli wcześniej w pełni sił - przestrzega prof. Robert Flisiak.

Grypa zbiera żniwo. "Nawet najstarsi zakaźnicy nie pamiętają takiej sytuacji"
Grypa zbiera żniwo. "Nawet najstarsi zakaźnicy nie pamiętają takiej sytuacji"
Źródło zdjęć: © Getty Images / EN
Katarzyna Prus

Grypa nigdy jeszcze nie była tak ciężka

W tym sezonie grypa bije rekordy, nie tylko pod względem liczby zakażeń, którą widać w gabinetach lekarzy rodzinnych, ale też wyjątkowo ciężkiego przebiegu, który zaskoczył szpitale.

- Nawet najstarsi zakaźnicy nie pamiętają sytuacji, by z powodu grypy pobytu w szpitalu wymagało aż tylu pacjentów. Wcześniej, także przed pandemią, mieliśmy kilku pacjentów z grypą rocznie, teraz tacy chorzy trafiają do nas non stop i prawie wszyscy wymagają tlenoterapii. Wcześniej się nie zdarzało, by przebieg choroby był aż tak ciężki - podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Robert Flisiak, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

- O tym, jakie żniwo zbiera grypa w tym sezonie, może świadczyć mój wtorkowy dyżur w jednym ze szpitali powiatowych. Na 7 skierowań do szpitala 4 dotyczyły grypy. U jednej z pacjentek wydawało się, że infekcja była już opanowana, podawano lek przeciwgrypowy, objawy zaczęły mijać i nagle doszło do nadkażenia, najpewniej bakteryjnego. Przebieg był tak błyskawiczny, że chora trafiła do szpitala w momencie, kiedy miała już zajęty znaczny obszar płuc - wskazuje w rozmowie z WP abcZdrowie Tomasz Karauda z Kliniki Pulmonologii USK im. N. Barlickiego nr 1 w Łodzi.

Jak odróżnić grypę od przeziębienia?

- U innego pacjenta doszło do gwałtownego zaostrzenia przewlekłej obturacyjnej choroby płuc. Nie mógł oddychać, dusił się, trafił do szpitala w ostatnim momencie. To właśnie ta kaskada reakcji, do których prowadzi grypa, jest teraz naszym największym problemem. Skala zachorowań jest tak duża, że trzeba wydzielać do izolacji kilka sal chorych, w których przyjmowani są tylko pacjenci z grypą - zaznacza lekarz.

Grypa w tym sezonie jest wyjątkowo ciężka
Grypa w tym sezonie jest wyjątkowo ciężka© Gety Images

- Jeśli spojrzymy na statystyki PZH i porównamy 2024 rok do 2023 roku, wyraźnie widzimy, że przypadków grypy było nawet mniej, ale sytuacja zmieniła się diametralnie w grudniu ubiegłego roku. Pod koniec grudnia mieliśmy już nawet siedem razy więcej przypadków grypy niż w analogicznym okresie rok wcześniej. Z wirusem grypy ewidentnie coś się stało, zmienił się na tyle, że jest w stanie wywoływać znacznie cięższy, niż dotychczas przebieg choroby - zwraca uwagę lekarz.

Wzrost zachorowań między 15. a 31. grudnia 2024 roku sięgnął 906 przypadków, podczas gdy w tym samym czasie w 2023 roku był na poziomie zaledwie 131.

Tacy chorzy trafiają nie tylko na oddział chorób zakaźnych, ale też na inne oddziały, w tym kardiologię, gdzie są leczeni z powodu zaostrzenia choroby podstawowej, do którego doprowadziła właśnie grypa.

- Nie wiadomo jednak, w jakim kierunku wirus grypy zmutował, bo nie wykonuje się takich badań. To moment, w którym GIS, być może przy współpracy z PZH, powinni to zbadać, by mieć wiedzę, z czym się mierzymy - wskazuje prof. Flisiak.

- Niestety grypa jest powszechnie błędnie postrzegana jako coś "fajniejszego niż COVID-19", a skoro pandemia się skończyła, to aktualnie nie ma żadnego poważnego zagrożenia. Takie myślenie to fatalny błąd, co wyraźnie widać na naszych oddziałach m.in. internie czy pulmonologii, gdzie cały czas mamy obłożenie, jeśli chodzi o grypę, w tym ciężkie przypadki, które wymagają intensywnej terapii. Choć dominują starsi pacjenci, hospitalizujemy też młodych - wskazuje w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Paweł Ptaszyński, dyrektor medyczny Centralnego Szpitala Klinicznego UM w Łodzi.

Piorunujący przebieg

Najcięższe przebiegi dotyczą przede wszystkim osób starszych, którzy dodatkowo mają choroby przewlekłe, więc ich odporność jest podwójnie osłabiona. Nie oznacza to jednak, że młodzi pacjenci, którzy wcześniej poważnie nie chorowali, mogą czuć się bezpiecznie. Wręcz przeciwnie - z powodu powikłań po grypie może dojść u nich do dramatycznych sytuacji.

Potwierdza to m.in. ostatni przypadek 30-letniego pacjenta, który zmarł w Warszawskim Szpitalu Południowym. U mężczyzny rozwinęła się sepsa, a przebieg choroby był na tyle gwałtowny, że nie udało się go uratować.

- Do sepsy może doprowadzić tak naprawdę każda infekcja bakteryjna, grzybicza czy wirusowa. To może dotknąć każdego, nawet młodych, zdrowych ludzi - wyjaśniał w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Konrad Szułdrzyński, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii, zastępca dyrektora ds. medycznych Państwowego Instytutu Medycznego MSWiA w Warszawie.

Podkreślił, że sepsa może mieć tak gwałtowny przebieg, że pacjent umiera nawet w ciągu kilku godzin. To jednak niejedyne skutki zakażenia.

- Grypa może doprowadzić także do niezwykle poważnych powikłań, w tym zapalenia płuc czy zapalenia mięśnia sercowego. Niby krótka infekcja, a potem okazuje się, że doszło do nieodwracalnych uszkodzeń serca i konieczne jest nawet przeszczepienie. Mówimy tu o ludziach, którzy byli wcześniej w pełni sił - podkreśla prof. Flisiak.

Dwie grypy naraz

Prof. Flisiak zaznacza, że na ciężki przebieg choroby może mieć dodatkowo wpływ nałożenie się na grypę innej infekcji.

- Nie są to częste sytuacje, ale zdarzają się przypadki infekcji dwoma typami grypy, a także nałożenie się na grypę innej infekcji wirusowej czy bakteryjnej. Przy czym w przypadku nadkażeń bakteryjnych w grę wchodzą nie tylko infekcje dróg oddechowych, ale też chociażby infekcje dróg moczowych. To może się skończyć nawet sepsą i zgonem pacjenta. Pamiętajmy, że deficyt odporności zwiększa ryzyko kolejnej infekcji - wskazuje lekarz.

- Groźne koinfekcje potwierdzają badania w naszym laboratorium wirusów oddechowych. Na grypę nakłada się teraz m.in. zakażenie RSV, który też atakuje bardzo silnie. Mamy dorosłych pacjentów z takimi infekcjami, ale też małe, nawet trzytygodniowe dzieci, dla których ten wirus może być zabójczy. Każda dodatkowa infekcja, tak samo, jak choroba przewlekła, zwiększa ryzyko ciężkiego przebiegu grypy i powikłań, które mogą okazać się śmiertelne - dodaje prof. Ptaszyński.

Co więcej, ryzyko koinfekcji zwiększają dodatkowe choroby, np. przewlekła obturacyjna choroba płuc.

Śmiertelnie niebezpieczne jest też nałożenie się grypy i zakażenia mykoplazmą, której w tym sezonie też jest wyjątkowo dużo. Podstępna bakteria jest jednym z najczęstszych przyczyn zapaleń płuc.

- Mieliśmy niedawno pacjenta, seniora, którego udało się co prawda uratować, ale był już na granicy. Wymagał hospitalizacji, bo nałożenie się grypy i mykoplazmy dało u niego dramatyczny efekt - ostrzegała w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. dr n. med. Magdalena Cubała-Kucharska, specjalistka medycyny rodzinnej, członkini Polskiego Towarzystwa Żywieniowego i założycielka Instytutu Medycyny Integracyjnej Arcana.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródła

  1. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH-PIB
  2. WP abcZdrowie

Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.

Wybrane dla Ciebie