Trwa ładowanie...

Nieistniejący profesor reklamuje "preparat na słuch". Lekarze ostrzegają przed niebezpiecznym oszustwem

Avatar placeholder
30.11.2023 14:01
Nieistniejący profesor reklamuje preparat na słuch. Lekarze ostrzegają przed niebezpiecznym oszustwem
Nieistniejący profesor reklamuje preparat na słuch. Lekarze ostrzegają przed niebezpiecznym oszustwem (Getty Images)

Czasami jest przedstawiany jako zwykły profesor, a czasami jako laureat nagrody Nobla. Zawsze jednak prof. David Kosinski występuje jako skromny "geniusz", który opracował "pionierską metodę leczenia słuchu". Niestety sam profesor nie istnieje, a jego "cudowny specyfik" jest oszustwem.

spis treści

1. Nieistniejący profesor reklamuje lek, którego nie ma

Ta historia chwyta za serce. Pani Teresa wyemigrowała do Stuttgartu w latach 80. Teraz jest już staruszką i cierpi z powodu postępującej głuchoty. Nie chce jednak nosić aparatu, bo jak sama mówi, "nie jest inwalidką, żeby nosić to paskudne pudło w uchu".

Nieistniejący profesor reklamuje "preparat na słuch"
Nieistniejący profesor reklamuje "preparat na słuch"
Zobacz film: ""Wasze Zdrowie" - odc. 1"

"Wtedy jej syn pomyślał, że przecież sam jest naukowcem. Dlaczego zatem nie opracuje środka na głuchotę? I wtedy rozpoczął badania..." - to jest tylko krótki urywek z historii prof. Davida Kosinskiego oraz jego matki.

W artykule opublikowanym w gazecie "Mój Ogród" również widnieje ich wspólne zdjęcie z podpisem: "Profesor chciał uleczyć swoją matkę i sam się nie spodziewał, że dokona tak przełomowego odkrycia".

Problem polega na tym, że zdjęcie pochodzi z zasobów agencyjnych, a pozujący na nim starsza kobieta i mężczyzna w średnim wieku są zwykłymi aktorami. Sam prof. David Kosinski jest postacią całkowicie zmyśloną. Podobnie jak "makromolekularna formuła, która sprawiła, że 14 tys. osób, którym groziła całkowita głuchota, odzyskało słuch".

Zdjęcie wykorzystane w reklamie
Zdjęcie wykorzystane w reklamie (Getty Images)

2. Badań nie ma, ale jest rabat

Jak ustaliliśmy, oszuści od lat korzystają z luki w prawie i żerują na łatwowierności starszych osób. Takie sponsorowane artykuły nie bez powodu pojawiają się w gazetach o małym nakładzie. Zazwyczaj ich odbiorcami są właśnie osoby starsze, u których problemy ze słuchem pojawiają się bardzo często.

- Nasze badania pokazują, że 75 proc. osób w wieku powyżej 70 lat ma problemy ze słuchem. Potrzeby są więc bardzo duże i zawsze znajdzie się osoba, która da się nabrać na takie oszustwo - wyjaśnia prof. Piotr Henryk Skarżyński, otolaryngolog oraz zastępca kierownika Zakładu Teleaudiologii i Badań Przesiewowych IFPS.

Oprócz tego standardowe metody leczenia często sprowadzają się do konieczności założenia aparatu słuchowego, a ten nie należy do najtańszych i w dodatku może na początku sprawiać duży dyskomfort. Tu pojawia się nieistniejący prof. Kosinski ze swoim "rewelacyjnym" specyfikiem i obietnicą przywrócenia słuchu.

W rzeczywistości jest to zwykły olejek, który, jak sprawdziliśmy, nie jest w dodatku zarejestrowany jako produkt leczniczy ani na terytorium Polski, ani Unii Europejskiej.

Żeby dowiedzieć się więcej, dzwonimy na infolinię podaną w reklamie. Pani po drugiej stronie przedstawia się jako starszy specjalista ds. doboru kuracji i zapewnia, że preparat został wyprodukowany w USA i jest całkowicie naturalny. Pytam, czy dysponuje wynikami badań potwierdzającymi jego skuteczność oraz bezpieczeństwo. Okazuje się, że "badań jako takich nie ma", ale tak się składa, że są jeszcze 3 wolne miejsca i mogę załapać się na bardzo duży rabat.

Konsultantka zapewnia, że kluczem do skutecznego leczenia jest regularne stosowanie olejku. Należy aplikować trzy krople dwa razy dziennie przez trzy miesiące. Jeśli zdecyduję się na zakup całej kuracji, dostanę kolejny rabat, więc do zapłaty będzie jedyne 300 zł.

3. Oszuści pozostają bezkarni

Jak okazuje się, dotarcie do oszustów i ich ukaranie jest praktycznie niemożliwe. Prof. Skarżyński przekonał się o tym osobiście. Kilkakrotnie oszuści wykorzystywali jego wizerunek, żeby uwiarygodnić swój specyfik. Udało się jedynie ustalić, że stoi za tym łańcuszek firm zarejestrowanych w Rosji oraz Indiach.

- Zgromadziliśmy na temat oszustwa dane, a dokumentację przekazaliśmy do prokuratury. Niestety, sprawa została umorzona. Nie wezwano mnie nawet do składania zeznań - mówi prof. Skarżyński.

Policja niechętnie bada takie sprawy, ponieważ zazwyczaj kupujący płaci nie za sam olejek, tylko przykładowo członkostwo w klubie, a preparat dostaje gratis. To znacznie utrudnia udowodnienie, że doszło do naruszenia prawa.

Również Główny Inspektorat Farmaceutyczny (GIF), który bada sprawy dotyczące reklamy produktów leczniczych, jest w tej sytuacji bezsilny. Poprosiliśmy kancelarię GIF o ocenę reklamy, w której występuje nieistniejący profesor.

"Należy wskazać, że w reklamie nie jest wymieniona nazwa produktu ani nie zostało pokazane jego zdjęcie. Autor reklamy posługuje się określeniem, że nabywca kupuje 'formułę molekularną w formie olejku'. Nie mając nazwy reklamowanego produktu, nie można jednoznacznie stwierdzić, czy jest on produktem leczniczym. (...) W związku z tym reklama nie naruszyła przepisów Prawa farmaceutycznego w zakresie reklamy produktów leczniczych" - czytamy w przesłanym do nas oświadczeniu. Oszuści więc od lat pozostają bezkarni.

- Najszybciej w tym przypadku zareagowali administratorzy mediów społecznościowych, którzy szybko zablokowali fałszywe strony. Jednak za jakiś czas te olejki znowu zaczęły być reklamowane, tylko reklama była inna - opowiada prof. Skarżyński.

W internecie "cudowne" olejki można znaleźć m.in. pod nazwami: Auresoil Sensi & Secure, Biostenix Sensi Oil New albo Volumea Secure Day.

4. "Nikt nie wie, co zawierają te olejki"

Prof. Skarżyński stanowczo odradza stosowanie takich specyfików. - Rzeczywiście w niektórych przypadkach olejki są zalecane, jako środek do usuwania woskowiny. Przykładowo oliwa z oliwek sprawia, że woskowina zmiękcza się i wtedy łatwiej jest ją usunąć. Niemniej jednak stosowanie każdego środka powinno być skonsultowane z lekarzem, a sam środek musi być odpowiednio przebadany. Tymczasem oferowane przez oszustów olejki nie mają żadnej dokumentacji i nie podlegają ścisłym kontrolom, jak to jest w przypadku produktów leczniczych - wyjaśnia prof. Skarżyński.

Jak dodaje ekspert, podczas wyrywkowych kontroli często okazuje się, że skład deklarowany na etykiecie nie odpowiada temu, co zawiera specyfik. - Nikt tak naprawdę nie wie, co znajduje się w tym olejku - podkreśla prof. Skarżyński.

Zdaniem profesora, nawet jeśli okaże się, że jest to zwykły olejek do uszu, nie oznacza to, że jest bezpieczny.

- Mieliśmy wielu pacjentów, którzy aplikowali sobie takie specyfiki, ale zamiast polepszenia słuchu uzyskiwali odwrotny efekt i potem wymagają długotrwałego leczenia. Są patologie, w których stosowanie olejków jest przeciwwskazane. Przykładem jest choćby perforacja błony bębenkowej, dlatego nie każdy pacjent może go stosować - podkreśla prof. Skarżyński.

Apelujemy, by za każdym razem weryfikować reklamy "cudownych" produktów, których reklamy zobaczymy w ulubionym czasopiśmie czy na stronie internetowej. Sprawdzać warto też osoby, które je reklamują i zakup specyfiku najlepiej skonsultować z naszym lekarzem.

Zobacz także: Ile za boostera? W sieci kwitnie handel certyfikatami szczepień. "Działania rządu to kpina"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze