Nowotwór trzustki jest złośliwy z natury - rozmowa z prof. Wojciechem Polkowskim
Jest podstępny, niezauważalny, a jednocześnie zabójczy. Rozwija się w ukryciu, długo nie daje żadnych objawów. A gdy już pojawia się ból – okazuje się, że jest to stan nie do wyleczenia. Rak trzustki – zaraz obok raka płuc i przełyku – najgroźniejszy, najbardziej śmiertelny wróg człowieka. Zabił Annę Przybylską, Patricka Swayze, Steve'a Jobsa i Luciano Pavarottiego. A co najgorsze – medycyna nadal nie potrafi z nim skutecznie walczyć. I nie wiadomo, czy kiedykolwiek się nauczy.
O raku trzustki rozmawiamy z prof. Wojciechem Polkowskim, kierownikiem Kliniki Chirurgii Onkologicznej Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie.
WP abcZdrowie: Panie profesorze, dlaczego rak trzustki jest tak groźny?
Prof. Wojciech Polkowski: To niebezpieczeństwo wynika z dwóch rzeczy. Po pierwsze - z biologii nowotworu, jego agresywności, a po drugie – z lokalizacji samej trzustki. Nowotwór rośnie w sposób skryty, długo nie daje o sobie znać.
Jak długo?
To zależy w którym miejscu w trzustce się umiejscowi. Jeżeli w pobliżu dróg żółciowych, które przez trzustkę przechodzą, to dość szybko da objawy pod postacią żółtaczki, która jest bezbolesna.
Ból w przebiegu raka trzustki świadczy o tym, że nowotwór wyszedł poza granice gruczołu i z reguły łączy się to z niemożliwością jego usunięcia. To zazwyczaj nie są duże guzy. W większości mają one średnicę ok. 4-5 cm, a już dają przerzuty do innych narządów, które zagrażają życiu chorego.
A cukrzyca? Zaburzenia w pracy trzustki?
Owszem, cukrzyca może być pierwszym objawem nowotworu, wyprzedzającym możliwość zobaczenia guza w USG lub tomografii komputerowej. Czasem występuje biegunka, ale to są objawy niespecyficzne, których nie można wiązać tylko i wyłącznie z nowotworem trzustki. Małych guzów, które nie dają żadnych objawów, nie sposób wykryć. A jednocześnie okienko operacyjności, czyli czas, w którym możliwa jest interwencja chirurgiczna, w nowotworze trzustki jest bardzo krótkie. Ten rak rośnie bardzo szybko.
Według danych, aż 80 proc. wszystkich chorych pojawia się u onkologa, gdy rak już jest zaawansowany.
Ponad połowa pacjentów, którzy przychodzą do Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie to są chorzy już z przerzutami odległymi. Pozostaje nam postawienie diagnozy i wdrożenie paliatywnej chemioterapii, czyli takiej, która ma zadanie wydłużyć przeżycie chorego.
Czyli wczesne stawianie diagnozy to rzadkość. To smutne.
To ogromna rzadkość. Wczesną diagnozę stawiamy tam, gdzie możemy, np. przy raku piersi. Zresztą jest to rak łatwo wyczuwalny. Każda kobieta – jeśli systematycznie się bada – może go wykryć sama.
Trzustki nie można zbadać palpacyjnie, ponieważ jest trudno dostępna pod powłokami brzucha.
Poza tym rak trzustki jest z natury bardzo złośliwy. A to oznacza, że bardzo szybko daje przerzuty. Ognisko pierwotne może być małe, czasem nawet niewidoczne w badaniach obrazowych, a już mogą występować przerzuty odległe.
Co się dzieje w trzustce, gdy ją zaatakuje nowotwór?
Z reguły są to nowotwory wywodzące się z nabłonka przewodów trzustkowych. Gdy taki rak zacznie rosnąć, to uniemożliwia odpływ soku trzustkowego z tej części gruczołu, co może się objawiać bólem i co może dobremu radiologowi dać podstawę do rozpoznania w badaniu USG. Musi to być jednak guz większy niż 1 cm.
Jakie objawy specyficzne może zauważyć u siebie pacjent chory na ten typ nowotworu?
Początkowemu etapowi rozwoju tego raka towarzyszą zmiany w apetycie, chory traci chęć do jedzenia, do konkretnych pokarmów, zaczyna chudnąć. Często chorzy przychodzą i przyznają, że zaczęli się odchudzać i nagle się okazało, że mają raka trzustki.
Skoro rak trzustki jest tak trudno wykrywalny i tak bardzo złośliwy, to czy istnieje sposób, by go leczyć?
Oczywiście. Znam wielu moich chorych, których operowałem przed wielu laty i cieszą się dobrym zdrowiem. Warunek: wczesne rozpoznanie i radykalna operacja, a następnie chemioterapia uzupełniająca. Niestety, w zaawansowanym stadium, a z takim spotykamy się najczęściej, wyniki leczenia nie mogą być dobre. Przykre jest to, że od dłuższego czasu nie ma przełomu w leczeniu raka trzustki.
Czyli chorym pozostaje chemioterapia lub chirurgia?
W leczeniu onkologicznym istotne są trzy elementy: dwa dotyczą leczenia miejscowego - są to chirurgia i radioterapia, jeden - leczenia systemowego, to chemioterapia. Wszystkie trzy metody mają tutaj zastosowanie, z tym, że największe chirurgia. Jednocześnie największe znaczenie ma chemioterapia, ponieważ tylko niewielka część chorych może być operowana. Wielu pacjentów musi być operowanych z powodu powikłań, szczególnie wtedy, gdy guzy głowy trzustki powodują utrudnienie i uniemożliwiają odpływ żółci z dróg żółciowych i występuje żółtaczka. To leczy się endoskopowo.
Wskazanie do leczenia operacyjnego pojawia się też wtedy, gdy guz głowy trzustki rosnąc uciska dwunastnicę i uniemożliwia pasaż treści pokarmowej, co objawia się tym, że po jedzeniu chory wymiotuje. Jednak większość chorych, którzy się do nas zgłaszają, albo już się nie kwalifikuje do takich zabiegów, albo ich nie wymaga.
Chce pan powiedzieć, że w przypadku raka trzustki medycyna rozkłada ręce?
Czekamy na leki, które znacznie wydłużą czas przeżycia. Pojawiają się połączenia leków, które wydłużają przeżycie, ale wciąż w kraju nie ma do nich dostępu.
3 października przyznana została Nagroda Nobla za opisanie i wyjaśnienie procesu autofagii. Czy ten proces wykorzystuje się w leczeniu nowotworów?
Takie odkrycia nie mają bezpośredniego przełożenia na leczenie nowotworów. Natomiast znajomość naturalnych mechanizmów obronnych organizmu jest coraz częściej wykorzystywana, także w onkologii.
Onkolog nie leczy tylko chemioterapią, ale ma do dyspozycji także immunoterapię. Najczęściej są to przeciwciała monoklonalne, syntetyczne, skierowane przeciwko konkretnym składnikom nowotworu.
Można to nazwać wykorzystaniem wszystkich naturalnych sił, wzmaganiem i podnoszeniem sił odporności przeciwko nowotworom. I to już się wykorzystuje, miało to przełomowe znaczenie w przypadku chorych na czerniaka.
Są to nowoczesne leki, których celem jest podniesienie naszej naturalnej odporności przeciwko nowotworom. Pacjent dostaje wtedy dwa medykamenty razem – jeden typowo przeciwnowotworowy, a drugi – podnoszący odporność. W połączeniu dają lepsze efekty, niż gdyby działały oddzielnie.
Czy te rozwiązania można wykorzystać także do leczenia raka trzustki?
Spora część aktywności naukowej w dziedzinie raka trzustki prowadzona jest w kierunku immunoterapii, także połączeń nowych leków. Nie wiadomo, jak długo będziemy czekać na konkretne, skuteczne rozwiązania. Na razie wszystko jest na etapie badań.
Panie profesorze, co pan mówi pacjentowi, który przychodzi do pana z zaawansowanym rakiem trzustki, z przerzutami i niczego złego nie podejrzewa? Jak pan przekazuje tę informację?
To zadanie trudniejsze niż najbardziej skomplikowana operacja. Mówię z reguły prawdę, stawiając przed chorym konkretne zadania, np. żeby poddał się paliatywnej terapii, która przedłuży jego życie i pozwoli przygotować się jemu i rodzinie na to, co nieuchronnie nastąpi.
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.