Trwa ładowanie...

Ofiary zabiegów upiększających. "Pacjentka przez trzy miesiące była tak zapuchnięta, że nie była w stanie otwierać oczu"

Nieudane zabiegi mogą oszpecić na całe życie
Nieudane zabiegi mogą oszpecić na całe życie (arch. prywatne)

Lekarze zajmujący się medycyną estetyczną biją na alarm. Nie ma dnia, żeby nie trafiały do nich ofiary nieudanych zabiegów, które wykonano w gabinetach kosmetycznych. - Pozwalamy osobom bez wykształcenia medycznego ingerować w największy narząd immunologiczny, jakim jest skóra. Kosmetyczka upiększała usta, które po zabiegu zbielały. Doszło do zatkania naczynia, skończyło się martwicą i amputacją wargi - ostrzega dr n. med. Ewa Kaniowska, specjalista dermatolog.

spis treści

1. "Pani Aneczko, ja tu pani wstrzyknę, tu się nic nie zadzieje"

Dr n. med. Ewa Kaniowska, specjalista dermatolog, współzałożycielka i prezes Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych codziennie przyjmuje takie pacjentki. Opowiada o kobiecie, która przyszła kilka dni temu: ma guzy na policzku po wstrzyknięciu kwasu hialuronowego.

Kobieta ma guzy po wstrzyknięciu kwasu hialuronowego
Kobieta ma guzy po wstrzyknięciu kwasu hialuronowego (arch. prywatne)
Zobacz film: "Powiększyła usta w domu. Efekt jest przerażający"

- To jest dobrze wykształcona kobieta i ona mi mówi, że nie miała pojęcia, że mogą być jakieś powikłania. Poszła do gabinetu kosmetycznego i dała się namówić na podanie sobie najpierw kwasu hialuronowego, a potem z powodu powikłań - hialuronidazy. Hialuronidaza jest lekiem, który może powodować bardzo silną reakcję uczuleniową, ze wstrząsem anafilaktycznym włącznie - mówi dr n. med. Ewa Kaniowska, współzałożycielka i prezes Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych. - Teraz ta pacjentka jest po prostu zdruzgotana. Ma koszmarne guzy w policzku, na razie są w środku, ale zaczynają rosnąć - dodaje lekarka.

O swoim dramatycznym doświadczeniu opowiada też Barbara. W styczniu za namową koleżanki trafiła do gabinetu kosmetycznego na mezoterapię igłową. Potem zaczął się jej koszmar, który trwa od pół roku.

- Miało to rozświetlić, ujędrnić mi twarz. Następnego dnia pojawił się niesamowity obrzęk twarzy. Trzeciego dnia w każdym miejscu, gdzie były wkłucia, pojawiły się bąble. One nie tylko oszpeciły moją twarz, ale też starsznie bolały - opowiada pacjentka. - Nie życzę tego nikomu. Co rano się budziłam, dotykałam twarzy i sprawdzałam, czy ja to jeszcze mam - wspomina Barbara.

Powikłania po wstrzyknięciu kwasu hialuronowego niewiadomego pochodzenia
Powikłania po wstrzyknięciu kwasu hialuronowego niewiadomego pochodzenia (arch. prywatne)

To już zdjęcia innej pacjentki. Tak wygląda po pół roku leczenia. Zanim udało się osiągnąć ten stan, pacjentka przez trzy miesiące była tak zapuchnięta, że nie była w stanie otwierać oczu.

- Te zasinienia na twarzy to już są twarde guzy, nacieki, już po zejściu obrzęku. Przez 3 miesiące nie mogła pracować. Świat jej się zawalił. Ta kobieta sama kupiła w hurtowni preparat kwasu hialuronowego, a potem wstrzyknięto go jej w gabinecie kosmetycznym. Efekty widać na zdjęciu - tłumaczy lekarka.

Dr Kaniowska przyznaje, że nie wie, czym jest bardziej przerażona: poziomem oszpecenia niektórych pacjentów czy bezmyślnością osób, które wykonują zabiegi i tych, którzy się im poddają.

- Do jakiego stopnia ludzie mogą być tak bezmyślni? Słyszą: "pani Aneczko ja tu pani wstrzyknę, tu się nic nie zadzieje". I bezmyślnie w to wierzą, a dopiero potem przychodzi refleksja, dlatego trzeba głośno mówić: "ludzie opanujcie się i zastanówcie".

2. Jak ocenić, czy dany zabieg można wykonać u kosmetyczki?

Lekarka wyjaśnia, że podstawowym kryterium powinna być odpowiedź na pytanie, jakie powikłania mogą się pojawić, a jeśli się pojawią, to kto będzie je leczyć? Niska cena powinna wzbudzić czujność. Być może oferowane produkty są gorszej jakości albo nie przeszły badań klinicznych.

- Jeżeli kierujemy się tym, że jest tanio, zastanówmy się, czy nas będzie stać na leczenie powikłań. Jeżeli mamy do czynienia z implantacją i wprowadzaniem do skóry obcej substancji, to taki zabieg nie może być wykonywany w gabinecie kosmetycznym - tłumaczy dr Kaniowska.

Często problem tkwi głębiej i wynika z problemów zdrowotnych, co dobrze obrazuje przykład zmarszczek – dla dermatologa zmarszczka jest objawem i na tej podstawie dobiera odpowiedni zabieg.

- Zmarszczki mogą być mimiczne, mogą być tzw. zmarszczki snu – związane z wiotkością skóry lub zanikiem tkanki podskórnej. Mogą być spowodowane fotouszkodzeniem, a wtedy badamy, czy nie ma jakichś zmian i zagrożeń nowotworowych. Jeżeli jako 20-latka intensywnie opalałaś się na słońcu albo co gorsze w solarium, to konsekwencje będziesz ponosiła, kiedy będziesz miała lat 40 i 50. Kluczowe jest ustalenie, jaki jest problem i wtedy leczymy nie tylko skutki, ale staramy się usunąć przyczynę - wyjaśnia lekarka.

3. Czy poszlibyśmy na pobranie krwi do kosmetyczki?

Kolejnym przykładem jest dość modny "wampirzy lifting". Oferuje go bardzo wiele salonów kosmetycznych. Dr Kaniowska uważa, że wprowadzeniem w błąd i trywializacją jest już sama nazwa zabiegu, który powinien się nazywać np. transplantacją tkanki.

- Jeżeli pobieram pani krew, czyli tkankę, odwirowuje ją, a następnie implantujemy tę krew, to co to jest? To jest przerażające, że są takie szkolenia, gdzie uczy się kosmetyczki, jak omijać przepisy. Są nagrania, które pokazują, jak wygląda takie szkolenie. Na pytanie, czy w ogóle mogą robić takie zabiegi, pada odpowiedzieć, że jeżeli robią to, żeby upiększać - to mogą, ale jeżeli robiłyby to, żeby leczyć, to nie - opowiada dr Kaniowska. - Radzi się tym paniom, żeby same pobierały krew albo skorzystały z pomocy innych osób, które nie mają do tego uprawnień. Kiedy któraś z nich zastanawia się, co będzie, jeżeli będą miały do czynienia z zakażonym pacjentem, lekarz, który je szkoli, mówi, żeby się tym nie martwić, bo podają krew tej samej osobie. Kiedy słucham takich rzeczy, zastanawiam się, do czego my jako społeczeństwo doszliśmy. To jest jakiś matrix - alarmuje dermatolog.

- Pozwalamy osobom bez wykształcenia medycznego ingerować w największy narząd immunologiczny, jakim jest skóra. Czy poszlibyśmy na pobranie krwi do kosmetyczki? Czy zgodzilibyśmy się, żeby ktoś, kto nie jest lekarzem, podawał nam kwas w staw kolanowy, a jednocześnie ten sam kwas pozwalamy sobie podawać do skóry? - alarmuje lekarka.

4. Powikłaniami po kwasie hialuronowym może być ślepota i udar

Dr Kaniowska jest przerażona tym, jak wiele osób nie zdaje sobie sprawy z możliwości powikłań. Nawet perfekcyjne wykonanie zabiegu jest obarczone ryzykiem, właśnie dlatego powinien wykonywać je lekarz. W niektórych przypadkach kluczowe jest szybkie działanie.

- Statystyka jest nieubłagana. Co któryś zabieg jest obarczony ryzykiem. Każdy lekarz musi być przygotowany, że w przypadku podawania kwasu hialuronowego może nastąpić m.in. zatkanie naczynia, które może prowadzić do martwicy. Jeżeli to przejdzie do tętnicy ocznej, dostanie się do oka, to może spowodować ślepotę. Były takie przypadki. Udowodniono też, że może dojść nawet do udaru. Więc jeżeli ktoś wie, że istnieje takie ryzyko, to jak można być tak cynicznym i bez skrupułów wykonywać takie zabiegi, a potem rozkładać ręce, jak pojawiają się powikłania? - pyta z oburzeniem lekarka.

- Bardzo często kluczowe są czas reakcji i podania odpowiednich leków chorym, ale tego nie zrobi kosmetyczka. Ci pacjenci potem zalegają na SOR-ach, na oddziałach klinicznych lub w osamotnieniu szukają pomocy - dodaje.

5. Brakuje regulacji prawnych

Dermatolożka wskazuje, że lekarze, do których trafiają ofiary takich zabiegów, często nie wiedzą, jak im pomóc, bo trudno ustalić, jaki dokładnie preparat był podany. Zdaniem dr Kaniowskiej podstawowym problemem w Polsce jest fakt, że nie ma właściwych regulacji prawnych.

Stowarzyszenie Lekarzy Dermatologów Estetycznych od dawna zabiega w ministerstwie o wprowadzenie odpowiednich regulacji. W tej chwili wystarczą certyfikaty i akredytacje, które dają możliwość wykonywania takich zabiegów tylko na podstawie szkolenia. Zdaniem lekarki sytuacja nie zmieni się, dopóki nie pojawią się wysokie kary. Przypomina też, że lekarz jest ubezpieczony, jeżeli popełni błąd, nie udzieli pomocy, to może nawet stracić prawo wykonywania zawodu, w przypadku kosmetyczek dochodzenie roszczeń jest dużo trudniejsze.

(arch. prywatne)

- Lekarz ma świadomość ryzyka. Kiedy widzimy, że twarz pacjenta bieleje, to mamy świadomość, co się za chwilę może zdarzyć. Przykład: kosmetyczka upiększała usta, które po zabiegu zbielały. Doszło do zatkania naczynia, skończyło się martwicą i amputacją wargi. A dziewczyna była modelką! Osoba, która to zrobiła - jest bezkarna. Uważam, że może coś się zmienić dopiero, jeżeli zmieni się prawo. Muszą być konsekwencje - tłumaczy lekarka.

- Środowisko lekarskie nie występuje przeciwko kosmetologom, tylko w obronie ludzi. Natomiast teraz panie kosmetyczki w zasadzie są nie do ruszenia, jeżeli sprawa trafia do sądu, to najczęściej są uniewinniane. W zasadzie nie wiadomo, na jakiej podstawie je rozliczać. Trzeba zmienić świadomość ludzi, dotrzeć do nich. Każdy ma prawo narażać się na utratę zdrowia, ale musi być tego świadomy - podsumowuje dr Kaniowska.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze